sobota, 28 lipca 2012

Rozdział 6


Caroline:

       Ze snu wyrwał mnie bardzo głośny hałas. Po paru sekundach zrozumiałam, iż tym hałasem jest dźwięk dzwonka od drzwi. Nie chciałam jeszcze wstawać, ale osoba., która bezczelnie mnie obudziła nie miała zamiaru mi odpuścić. Dzwonek rozbrzmiewał teraz nieprzerwanie na tyle mocno, że nie pomagało nawet przykrycie głosy stosem poduszek. Wściekła wstałam z łóżka i powędrowałam w stronę drzwi.
- Już idę! - wrzasnęłam, przecierając oczy dłońmi. 
       Kiedy dotarłam w końcu do drzwi przeciągnęłam się mocno i szybkim ruchem pociągnęłam klamkę. O dziwo, widok przede mną wcale mnie mnie zdziwił. Ujrzałam niską, szczupłą dziewczynę o czarnych włosach i pociągłej twarzy. Tuż za nią stał niezwykle przystojny, wysoki mężczyzna. On także miał czarne włosy, które znakomicie wyglądały w połączeniu z bladą cerą. Innymi słowy zobaczyłam po prostu Bonnie i Damona. 
- Siema Barbie!- powitał mnie z szyderczym uśmieszkiem wampir. - Oj, co ja widzę, skoro nie ma twojego wilczka to dla kogo założyłaś taką skąpą koszulką nocną... - uniósł jedną brew. - Blondi naprawdę miło mi, że się tak dla mnie - niestety nie zdążył dokończyć, ponieważ moja przyjaciółka rzuciła w nim jednym z tych swoich niezwykłych spojrzeń, po których Damon zwijał się z bólu. Nie zwracając uwagi na swego towarzysza odwróciła się do mnie.
- Caroline, przyszłam, a raczej przyszliśmy do ciebie w sprawie Eleny. - powiedziała z zatroskaną miną. 
- Co się stało? - zapytałam, a po chwili wszystko do mnie dotarło, zrozumiałam. - No tak..... jak ona to znosi? - zapytałam patrząc na bruneta , który masował skroń.
- No właśnie, jest z nią duży problem - zaczęła ze smutkiem. - Ona.... ona sobie z tym nie radzi..... co prawda przeszła już pełną przemianę, ale od tego momentu nie chce pić krwi - wykrzyknęła przez łzy. - Nie wiem, co mam zrobić, nikogo z nas nie słucha,  a poza tym jest wściekła na Damona.
- Na niego? Za co? - zapytałam z szokiem. Często się kłócili,  ale to właśnie on był z nią w najtrudniejszych momentach.
- Nie ma o czym gadać, stara historia - powiedział z teatralnym uśmiechem chłopak.
            Mimo, iż udawał nieprzejętego całą sytuacją to i tak wiedziałam, że jest bardzo zmartwiony. To oczywiste, przecież ją kocha.
- Car, proszę cię porozmawiaj z nią....- powiedziała po czym z całej siły przytuliła się do mnie. 
- Dobrze, porozmawiam z nią - stwierdziłam, wyrywając się z żelaznego uścisku. 
            Bonnie patrzyła na mnie z wdzięcznością, ale także z niesamowicie wyczuwalnym współczuciem. 
- Powiedz, a jak ty się trzymasz? - zapytała niepewnie bojąc się mojej reakcji. Nie zwracając uwagi na Damona odpowiedziałam jej z radością
- Wszystko jest już w porządku, naprawdę. - stwierdziłam z powagą. Moja przyjaciółka odwzajemniła uśmiech, lecz po chwili znowu mina jej zrzedła.
- Jest jeszcze jeden problem Barbie. - nagle do rozmowy włączył się Damon - Bo widzisz nasza szalona hybryda Klaus, z pewnością będzie chciał skręcić kark swojej dawczyni krwi, która właśnie stała się wampirem, więc gdybyś mogła zająć się nim to było by..... super! -  przy ostatnim słowie zrobił przerwę dobierając słowo tak aby mieć pewność, iż na pewno do mnie dotarło.
- Damon! - Bonnie od razu skarciła go wzrokiem.
- Ok, Bonnie spokojnie, rozumiem..... - powiedziałam łapiąc ją za ramię. - Wiesz co, jest dopiero 9:00, więc myślę, że mogę przyjść do Eleny trochę później, zwłaszcza, że mam jeszcze kilka spraw do załatwienia... - mówiąc że mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, myślałam tylko o jednym, a mianowicie o spotkaniu z Klausem. Na samą myśl o tym zrobiło mi się gorąco. 
- Przyjdę ok 15:00 dobrze? - zapytałam z czystej grzeczności. Wiedziałam przecież, ze przyjmą mnie o każdej godzinie.
- Ok, to do zobaczenia - powiedziała wiedźma po czym w bardzo szybkim tempie oddaliła się w kierunku samochodu wampira.
- Do zobaczenia - krzyknęłam, znikając za zamykającymi się drzwiami. 
            Usiadłam na skraju łóżka popijając czerwony, życiodajny płyn.
- Ach, uwielbiam słodkawy posmak BRh + - szepnęłam po ciuchu. Zaczęłam zastanawiać się co powinnam zrobić. Iść do Hybrydy, czy nie iść.... oto jest pytanie. Z jednej strony był zły i brutalny, ale za to z drugiej..... 
- Muszę to zrobić dla Eleny - powiedziałam, mając nadzieję, iż te słowa przemówią do mojego serca. 
           Szybko wstałam i powędrowałam w stronę szafy. Było bardzo ciepło więc postawiłam na obcisły top na ramiączkach i mini w kwiaciaste wzory. Do tego granatowe szpilki i mała, czarną kopertówkę. Szybki makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Jak zawsze jeszcze raz stanęłam przed lustrem oglądając się od a do z.      
           Jedna i jedyna rzecz, która rzuciła mi się w oczy to fakt, że we własnym odbiciu ujrzałam kobietę, która nie tylko wyglądała pięknie, ale także niezwykle pociągająco. Wyglądała, jakby szykowała się na spotkanie przez cały dzień. ,, Po co ja się tak wystroiłam'' - przeszła mi przez głowę myśl, ale szybko ją zignorowałam. Pełna niepewności powędrowałam i kierunku willi  Mikaelson'ów.

Klaus: 

            Obudziło mnie niemiłosiernie głośne walenie, bo pukaniem tego nie można było nazwać, w dębowe drzwi. 
- Już, już..... - zawołałem ubierając spodnie. Szybkim ruchem złapałem koszulę i narzuciłem ją na siebie nie zapinając guzików. Zbiegłem po schodach i spokojnie otworzyłem. 
           Widok przede mną od razu mnie rozweselił. W końcu nie codziennie spotyka się swoją ukochaną przed swoim domem. Uśmiechnęłam się delikatnie, zobaczywszy, jak moja księżniczka lustruje mój goły tors z rozchylonymi wargami.
- Caroline, nie spodziewałem się ciebie o tak wczesnej porze.... - powiedziałem i posłałem jej łobuzerski uśmieszek. 
- Mam sobie iść? -  spytała z powagą. Z lekka zszokowany jej zachowaniem od razu odsunąłem się i gestem ręki zaprosiłem ją bez słowa do środka. Dziewczyna spojrzała na mnie i powoli przekroczyła próg mojej rezydencji. 
              Nie czekając długo odwróciła się do nie i zarzuciła wzrok prosto w moje oczy. Przybliżyłem się do niej o kilka kroków, tak aby dzieliły nas tylko centymetry. Caroline zadrżała, a jej serce zaczęło pracować szybciej. Nagle odsunęła się i zaczęła mówić
- Klaus...... - tak wspaniale wymawiała moje imię, iż mógłbym tego słuchać non stop. Czułem jak się denerwuje, a jej oddech staje się coraz to bardziej płytki i nerwowy.
- Tak najdroższa..... - chciałem jej pomóc w wykrztuszeniu tego co miła mi do powiedzenia. 
             Znowu przybliżyłem się do niej, lecz tym razem Caroline nawet nie uniosła głowy. Wpatrywała się w podłogę zaciskając przy tym ręce w piąstki.
- Ja chciałabym się ciebie zapytać czy to ty wymazałeś członkom rady pamięć. - powiedziała na jednym tchu  unosząc przy tym delikatnie swoją pociągłą twarzyczkę.   
- Bonnie powiedziała mi o twoich kłopotach, więc postanowiłem ci pomóc, to naturalne.. - stwierdziłem, po czym delikatnie złapałem kosmyk włosów mojej królewny. Zacząłem się nim bawić muskając przy tym jej dekolt. Caroline delikatnie przygryzła wargę.
- Nie Klaus, to nie jest naturalne, nie robi się takich rzeczy od tak, po prostu...... - chciała coś jeszcze powiedzieć, ale gwałtownie wszedłem jej w słowo
- Caroline, to jest naturalne jeśli robisz coś takiego dla osoby na której ci zależy. - powiedziałem, a po chwili złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek.... 




Co o tym sądzicie??? Wiem, że przerwałam w najmniej odpowiednim momencie, ale spokojnie, następny rozdział pojawi się góra za 2 dni.... Bardzo proszę o komentarze :)


3 komentarze:

  1. Masz rację. Zakończyć w takim momencie?! No wiesz co?! Oczywiście z niecierpliwością czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację: zakończyłaś w najmniej odpowiednim momencie! I teraz będzie mnie nurtowało, co dalej! Dodawaj ten rozdział szybko, bo zwariuję. A jeżeli chodzi o ten, to był wspaniały, tak jak każdy. Tyle się dzieję teraz pomiędzy K & C, że aż można zwariować z podniecenia! Czekam na następny z wielką, a to wielką niecierpliwością!
    Ps: U mnie nowy rozdział.

    Pozdrawiam, Esme. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde z każdym nowym blogiem o Klausie i Caroline co raz bardziej zaczynam lubić naszą hybrydę! Świetnie piszesz, tylko szkoda, że tak krótko i kończysz w takich momentach, że nie moge się pozbierać... Jak ja kocham zwiazki z dreszczykiem emocji... ehh... i Damon się u ciebie pojawił. Jak zwykle arogancki.;D Czekam na nowy rozdział i zapraszam do siebie na http://blood-angel-damonamelia.blogspot.com/ i http://real-dream-viktoria-damon.blogspot.com/.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń