Caroline:
Szłam przez wielką polanę. Wokół mnie było mnóstwo wszelkiego rodzaju polnych kwiatków. Tak, było ich naprawdę wiele! Nagle pojawił cię mój ukochany! Choć stał daleko ode mnie to i tak widziałam każdy detal jego smukłej i jakże męskiej twarzy, jego pełnych miłości oczu, jego delikatnie rozchylonych, blado różowych ust.... Był ubrany na czarno, co o dziwo wcale mi nie przeszkadzało, ponieważ wyglądał oszałamiająco. W jednej chwili stanął przy mnie i ujął moją twarz po czym pocałował mnie delikatnie w usta. Ach, jak ja chciałam aby ta chwila trwała wiecznie! Nagle odsunął się ode mnie, poczułam że coś się stało, ale nie chciałam otwierać oczu. Właściwie dopiero teraz zdałam sobie sprawę że w czasie pocałunku je zamknęłam. Czułam jak oddech Tylera staje się coraz szybszy i oraz bardziej nerwowy. Szybko otworzyłam oczy, ale jego już nie było... Rozejrzałam się wokoło, ale on po prostu zniknął, a ja poczułam tylko jedną wielką nieposłuszną łzę, króra powoli spływała po moim policzku. Niestety, prócz niej znalazło się jeszcze wiele nieposłusznych i buntowniczych łez, które ze wszelką cenę próbowały zrobić ze mnie beksę. Tak jak myślałam dopięły swego. Chciałam z stamtąd uciec, gdzieś się schować i to jak najszybciej. Odwróciłam się napięcie gotowa jak gepardzica rzucić się do ucieczki z tego przeklętego miejsca, ale nagle poczułam żelazny uścisk, który objął moje nadgarstki. Ujrzałam przed sobą nikogo innego jak samego Klausa. Patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi, a zarazem przepięknymi oczami w których bez wahania mogłabym utonąć! Nagle przyciągnął mnie do siebie i szepnął mi do ucha prawie niesłyszalnym, pełnym namiętności głosem ,, Prędzej czy później, i tak będziesz moja...,, po czym jego wargi przylgnęły go moich. Z koszmaru wyrwał mnie niezwykłe otrzeźwiający dźwięk budzika.
- Spokojnie Caroline., to tylko sen.. - starałam sobie samej wmówić. Niestety, ten okrutny sen był o wiele łagodniejszy niż rzeczywistość , z którą musiałam się zmierzyć. Tak, muszę się w końcu pogodzić prawdą. Zostałam całkiem sama.... Elena jest wampirem, Ric nie żyje, Klaus zresztą też, a Tyler... I znowu łzy pociekły mi po twarzy.
- Nie mam już siły... - stwierdziłam roniąc kolejną małą łezkę. - Nie mam już po co żyć! - po tych słowach opadłam na poduszkę mając nadzieję, że to ona rozwiąże wszystkie moje problemy....
I jak, co tym sądzicie ??? Proszę o komentowanie, a zarazem o podpowiedz, ponieważ jak już wiecie po raz pierwszy ,, bawię się ,, w pisanie bloga...
Przepiękny prolog. Wszystko tak pięknie opisane, aż się chce czytać i to baardzo!
OdpowiedzUsuńŚwietny prolog a to link na mojego bloga http://klaroline0o0.blogspot.com/2012/09/rozdzia-1.html
OdpowiedzUsuńHej :** zaczęłam teraz czytac Twojego bloga i jak na razie prolog jest zajebisty <3333 Bardzo fajnie Xoxo
OdpowiedzUsuń