wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 5


 Caroline:

       Jechaliśmy strasznie szybko. Wiedziałam, że nawet jeśli mielibyśmy wypadek, to możliwość poniesienia przeze mnie śmierci jest praktycznie zerowa. Pomimo to byłam przerażona! Ściskałam siedzenie z całej siły do momentu kiedy to poczułam, że moje palce wbiły się w piękną, czarną i oczywiście skórzaną tapicerkę.
      W ciągu sekundy wyjęłam stamtąd dłonie, ale wiedziałam, że Klaus i tak już zobaczył co zrobiłam.
- Przepraszam, naprawdę nie chciałam, to.... to ze strachu... - dokończyłam spuszczając głowę.
Pierwotny zaśmiał się i spojrzał na mnie. Czułam jak jego spojrzenie pali moje ciało, czułam wręcz jakby rozbierał mnie swoim przenikliwym wzrokiem.
       Patrzył tak na mnie przez dłuższą chwile po czym nagle zatrzymał samochód. Szybko uniosłam głowę i od razu spostrzegłam dwie rzeczy. Po pierwsze byliśmy  przed moim domem, a po drugie Klaus prawie dotykał swoją twarzą mojej. Dzieliły nas dosłownie minimetry, kiedy nagle on pochylił się delikatnym ruchem w stronę mojego ucha.. Jakby tego było mało miał jeszcze czelność jedną ręką oprzeć się o mój fotel, a drugą bawić się kosmykami moich włosów.  
        Przygryzałam wargę i myślałam co ja mam teraz do jasnej choinki zrobić. Moje przeczucie sprawdziło się. Byłam w prawdziwych tarapatach, ale nie chciałam wyjść z auta. Jakaś niezwykle silna siła przyciągała mnie do Klausa czy tego chciałam czy nie.
       Z zamyślenia wyrwał mnie szept hybrydy.
- Wracając do tego fotela.... - powiedział, po czym opuścił dłoń, która zawijała kosmyki moich włosów. Niespodziewanie jego ręka znalazła się na miejscu, w którym znajdowały się dziury. Poczułam, jak uśmiecha  się, a po chwili subtelnie rozchyla usta.
- Naprawdę nic się nie stało. - stwierdził z rozbawieniem. - To tylko maleńkie zadrapanie.- mówiąc to spokojnym ruchem dłoni przejechał, a raczej wjechał ze skórzanego siedzenia na moje kolano. Drgnęłam. Czułam, jak jego palce wspinają się coraz dalej i dalej. Nie wiem czemu, ale wcale się nie broniłam. Po chwili poczułam drugą dłoń błądzącą po moim ciele.
         Nie czekając ani chwili dłużej chwyciłam głowę Klausa i przyciągnęłam ją do swoich ust. To było niezwykłe! Jego usta były takie ciepłe. Wiedziałam, że w tej chwili patrzy na mnie z satysfakcją, wiedziałam że dopiął swego, ale wcale mnie to nie obchodziło.
        Już chciałam rozpiąć drugi guzik jego granatowej koszuli, ale nagle wampir odsunął się ode mnie.
- Coś nie tak? - pytałam ze zdziwieniem. - Coś się stało? - spytałam, zastanawiając się co ja takiego musiałam ( jak zwykle ) spieprzyć. Mężczyzna uśmiechnął się tylko łobuzersko i odpowiedział.
- Najdroższa, nie chcę zmusić cię do czegoś czego potem będziesz żałować... -       ,, No tak, szkoda że w lesie o tym nie pomyślałeś'' pomyślałam. Stwierdziłam jednak, że pomyślę o tym później, a na razie wysłucham mojego przystojnego rozmówcy.
- A tak poza tym twoja mama na nas patrzy. - kiedy tylko to usłyszałam spojrzałam na werandę, na której zobaczyłam niestety mamę stojącą ze skrzyżowanymi rękoma i z nietęgą miną.
         Szybko odwróciłam się do Klausa i dodałam otwierając drzwi.
- Dziękuję za podwiezienie, do zobaczenia - powiedziałam wychodząc z auta.
- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy! - krzyknął odpalając samochód. Odsunęłam się o kilka kroków, a czarne ferrari pognało w kierunku parku.
         W niezwykłym tempie znalazłam się koło drzwi, lecz niestety zastawiała je ciałem jakże znana mi postać.
- No, moja panno, widzę że czeka nas długa rozmowa. - stwierdziła karcącym tonem. - Wiem co zrobił Tyler. - po jej słowach nogi mi się ugięły.
- Ale jakim cudem,  kto ci powiedział?? - krzyczałam jak opętana mimo tego, iż doskonale wiedziałam, że mama nie jest niczemu winna.       
-Kiedy wróciłam z pracy nie było cię w domu. Nie odbierałaś telefonu więc postanowiłam cię szukać. Zadzwoniłam do Bonnie, a ona powiedziała mi o waszej rozmowie. Dziecko nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiłam! Myślałam, że to członkowie rady coś ci zrobili, ale nie wiem jakimś cudem ktoś wymazał im pamięć mimo, że mają w sobie werbenę... - powiedziała, cały czas zastanawiając się nad ostatnim zdaniem które wypowiedziała.
         Ja nie musiałam się długo głowić. Byłam pewna, że tylko jeden pierwotny mógł to dla mnie zrobić. Pozostawało tylko pytanie w jaki sposób dowiedział się o tym, iż rada miasta wie o mnie i o ... Nie mogłam nawet w myślach wypowiedzieć jego imienia. Nienawidziłam go. Gdybym tylko mogła to rozerwałabym go na strzępy.
- Caroline, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - moja mama wiedziała, że tego nie robiłam, więc wolałam nie pogrążać się kłamiąc jej w oczy.
- Przepraszam, zamyśliłam się.- uśmiechnęłam się delikatnie mając nadzieję, że to trochę ją udobrucha. Niestety moje wysiłki poszły na marne.
- Caroline, nigdy nie mówiłam ci z kim masz się spotykać, ale KLAUS?! - wrzasnęła wypowiadając jego imię. - Czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego jaki on jest niebezpieczny! Przecież to pierwotny, który w dodatku jest hybrydą! - mówiąc to złapała się za głowę. - Kochanie, proszę cię, nie zadawaj się z nim...
- Dobrze mamo.- powiedziałam, choć doskonale wiedziałam że kłamię. Z każdą upływającą sekundą brakowało mi go coraz bardziej. Wiedziałam, że jest zły, ale..... ale chciałam być blisko niego.
          Po chwili ciszy moja mama przytuliła mnie, po czym otworzyła drzwi i obie weszłyśmy do środka.
- Mamo, idę się położyć, dobranoc - rzuciłam kierując się w stronę swojego pokoju.
- Dobranoc córeczko - usłyszałam głos mamy zamykając drzwi. Kiedy to zrobiłam upadłam na łóżko. W tym momencie myślałam tylko o tym co zaszło między mną o Klausem. Przysięgałam sobie, że więcej razy taka sytuacja nie może mieć miejsca, ale cóż mogłam zrobić kiedy na samą myśl o nim czułam motylki w brzuchu.
         W mgnieniu oka wykąpałam się. Kiedy leżałam już pod cieplutką kołderką przez głowę przeszła mi myśl.
- Jutro muszę z nim porozmawiać... - stwierdziłam na głos - muszę się dowiedzieć czy to on  ,,uciszył'' członków rady... - mówiąc to zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam......


Co o tym sądzicie??? Mi rozdział niezbyt się podoba, ale cóż..... Myślałam, że wyjdzie jakoś inaczej.... Bardzo proszę o komentarze, są one bardzo, ale to bardzo pomocne ;)




4 komentarze:

  1. Hej, rozdziały masz bardzo ciekawe, tylko ... mogłyby być dłuższe.
    Mam nadzieję, że Caroline będzie z Klausem szczęśliwa, i że on się zmieni.
    Zapraszam do mnie ;)
    http://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział jak zawsze, ale zgadzam się z poprzedniczką - za krótki. ;( Mam nadzieję, że następny będzie szybko i dłuższy! Czekam z niecierpliwością!

    Pozdrawiam, Esme. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się twój blog. Mam nadzieję, że Caroline i Klaus będą razem, tylko zastanawia mnie czy Caroline dowie się, że Tyler nie uciekł, tylko umarł?.

    OdpowiedzUsuń
  4. Według mnie ten rozdział jest świetny i tyle. Strasznie podoba mi się to jak piszesz. Czekam na kolejny! ;D

    OdpowiedzUsuń