poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Rozdział 9

Klaus:

             Stałem w progu tego przeklętego domu. Czułem, jak moje ciało pod wpływem furii pobudza moją wilczą naturę. Moja głowa pękała od bólu, który paraliżował wszystkie mięśnie. Moje źrenice co chwila zmieniały kolor z żółtego na czarny. Jedną ręką przytrzymywałem się futryny byle tylko nie upaść na kolana. Byłem świadomy tego, że moje kły coraz to bardziej się wydłużają.
           Raptownie podniosłem wzrok na wszystkich zgromadzonych. Dokładnie przyglądałem się ich twarzą. Prawie wszyscy byli przerażeni, prócz niej. Moja anielica stała teraz cały czas wpatrując się w moje oczy. Była taka bezbronna, delikatna i ... kusząca. Ledwo co powstrzymywałem się, aby nie podbiedz i nie rzucić się na nią dziko ją całując. Do mojej głowy przyszedł piekielny pomysł. Najpierw zaśmiałem się w myślach, a po chwili bez żadnego skrępowania zacząłem śmiać się na głos. Mój śmiech, połączony z warczeniem, był tak przerażający, iż ta mała wiedźma ze strachu rozpłakała się.
           Powoli przekroczyłem próg i  zwróciłem się do tych parszywców.
- Moi drodzy przyjaciele - rzuciłem z sarkazmem w głosie. -  Nie sądziłem, że jesteście na tyle odważni, aby znowu ze mną zadzierać. Bardzo niemądrze postąpiliście przemieniając doppelganger'a w wampira! - krzyknąłem, a raczej warknąłem obnażając kły. - A teraz powiedzcie mi, gdzie jest nasza gwiazda wieczoru, wasza słodka Elenka?? - zapytałem ze sztuczną uprzejmością.
- Nigdy jej nie dostaniesz, słyszysz? - krzyknął wściekły Damon. Podszedł do mnie powolnym krokiem z miną mordercy. Ledwo co powstrzymywałem się od śmiech widząc jego udawaną determinację. Wampir wyczuł moje rozbawienie, po czym wrzasnął ze złością.
- Wynoś się stąd, albo rozwaliny ci łeb!
- Czyżby? - powiedziałem z ironią. Biedak, pomyślałem przez ułamek sekundy, lecz potem moje wyrzuty sumienia zeszły na drugi plan. Raptownie złapałem krzesło, które stało tuż obok mnie. Bez większego wysiłku wyłamałem z niego jedną nogę i z całą siłą i impetem cisnąłem nią w brzuch Damona. Zrobiłem to na tyle mocno, że druga część drewna przebiła jego plecy. Momentalnie usłyszałem krzyki czarownicy i Rozpruwacza, którzy od razu wstali na równe nogi. Ucieszyło mnie ich zachowanie, ale brakowało mi czegoś jeszcze. No tak..... - raptownie zdałem sobie sprawę, iż wcale nie usłyszałem wrzasków mojej
bogini..
               Już chciałem odwrócić się w jej stronę, ale nagle Damon zwrócił się do mnie.
- Ty sukinsynie, jeszcze się policzymy... - powiedział ostatkiem sił, po czym jego bezwładne ciało upadło na ziemię.

Caroline:

              Patrzyłam, jak twarz Damona ląduje na dywanie. Pierwszy raz nie wyczuwałam jego oddechu i bicia serca. Do głowy przychodziły mi najczarniejsze myśli, a ja nawet nie próbowałam ich odtrącać. Doskonale wiedziałam, że nawet jeśli Klaus nie przebił mu serca, to za chwilę może się wykrwawić. Mimo, że nie przepadałam za starszym z braci Salvatore, to w tym momencie poczułam, że nie wyobrażam sobie życia bez tego, aroganckiego, wrednego dupka. Wiedziałam tylko tyle, że jeśli ja mu teraz nie pomogę to nikt ze strachu o własne życie tego nie uczyni.
- Klaus, zostaw go.... - powiedziałam powoli zbliżając się do hybrydy, a tym samym do ledwie co żyjącego wampira. Moje kroki były spokojne i nad wyraz opanowane, mimo że w środku drżałam ze strachu. Czułam na sobie spojrzenia Bonnie i Stefana, których jak gdyby ,, wmurowało'' moje zachowanie.
             Kiedy już miałam pochylić się nad krwiopijcą poczułam jak coś bardzo silnego krępuje moje dłonie.
- Caroline, to że go nie dobiłem nie oznacza, że możesz mu pomóc... - wymruczał do mojego ucha Klaus.
- Caroline.. - krzyknęła czarownica płacząc jak małe dziecko. - Proszę zostaw ją, błagam cie!! - powiedziała ocierając łzy.
- Waszej przyjaciółce nic się nie stanie jeśli tylko zjawi się tu Elena.. - mówiąc to raptownie i boleśnie zmienił naszą pozycję. Teraz stał tuż za mną, praktycznie to ocierał się o mnie. Moje ręce trzymał z tyłu jedną ręką, a drugą obejmował mnie w pasie.
                Jeszcze nigdy tak bardzo nie bałam się być w jego ,, uścisku''. Modliłam się, aby czarownica coś wymyśliła. Niestety, ona tylko tępo wpatrywała się w moje oczy jakby chciała mi powiedzieć - ,, Przepraszam Caroline, ale nie mogę zrobić tego Elenie, to ona jest moją najlepszą przyjaciółką...''.
- No dobrze, rozumiem.. - rzucił obojętnie Klaus.
               Raptownie przechylił moją głowę na bok, a następnie odgarnął włosy z mojej szyi. Czułam jak jego usta zbliżają się do niej. Czułam na sobie jego oddech. Nagle, zdałam sobie sprawę, że przez cały czas z moich oczu wypływa słony płyn. Wiedziałam, iż zaraz nadejdzie mój koniec, ale nie zamierzałam protestować. Byłam taka zmęczona...
- Stój! - Krzyknął niespodziewanie Stefan. - Spróbujmy się dogadać, ale najpierw puść Caroline... - powiedział stanowczo, a zarazem ze zdenerwowaniem.
- Nie jestem głupi, przyjacielu - powiedział spokojnie mój oprawca. - Trudno, będę musiał zabić tę ślicznotkę. - mówiąc to przejechał opuszkiem palców po moim policzku. - Albo nie mam lepszy pomysł. Będę ją więził dopóki nie dostanę wampirzycy. Do tego czasu Caroline będzie przechodziła różnego rodzaju tortury itp.. jednym słowem piekło na ziemi. A i jeszcze jedno.... macie 3 dni... - powiedział  i w wampirzym tempie porwał mnie ze sobą.
                Kiedy otworzyłam oczy nadal staliśmy w tej samej pozycji. Spostrzegłam, że stoimy w lasku nie daleko domu Salvatorów.
- Caroline posłuchaj mnie - Klaus nagle szepnął mi do ucha. - Nic ci nie zrobię, ale teraz masz z całej siły krzyknąć tak, jakbym cię ugryzł dobrze??
              Nie wiedziałam co mam zrobić. Przerazić swoich przyjaciół, czy sprzeciwić się Klausowi. Nagle dotarło do mnie, że oto właśnie moi ,, przyjaciele'' olali mnie i zostawili na pastwę losu szalonej hybrydy. Po chwili kiwnęłam na znak zgody i z całej siły wydarłam się.
- Co jak co, ale masz naprawdę silny głos -  zaśmiał się wampir. - Grzeczna dziewczynka....a teraz wracamy do domu. -  wyszeptał i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w jego sypialni. Jak zwykle zresztą...
- Mógłbyś mnie puścić... - powiedziałam dobitnie, cały czas próbując wyswobodzić się z uścisku wyswobodzić. Usłyszałam w odpowiedzi tylko jego śmiech. Wyczuwałam w jego zachowaniu coś co przerażało mnie bardziej niż jego złość. Wyczuwałam coś w rodzaju dzikości, nieopamiętania,..... chorego pożądania.
- Hmmm, co by tu z tobą zrobić??  - zaczął głośno się zastanawiać.
- Powiedziałeś że nic mi nie zrobisz!!! Obiecałeś mi to.. - powiedziałam prawie płacząc. - Proszę puść mnie.
- Obiecaj, że nie będziesz uciekać - szepnął, po czym delikatnie zaczął całować moją szyję. Zawsze kiedy to robił traciłam zdrowy rozsądek i rzucałam się w wir jego pocałunków, jednak tym razem było inaczej.
- Dobrze, a teraz mnie puść - powiedziałam bardzo stanowczo, co najwyraźniej go nie ucieszyło. 
               Krwiopijca rozluźnił uścisk, a ja od razu wyrwałam się z jego objęć. Powoli odwróciłam się w jego stronę, i to co zobaczyłam utwierdziło mnie w moich wcześniejszych hipotezach. Zobaczyłam przed sobą zwierze, a nie człowieka, czy wampira. Nie mogłam oderwać wzroku od jego żółtych źrenic. Były takie dzikie, nieznane, a co najważniejsze bardzo niebezpieczne.
- Boisz się mnie... - stwierdził z łobuzerskim uśmiechem. Wiedział, że ma rację.
                W tym momencie widziałam przed sobą psychopatę, a nie osobę czułą i delikatną potrafiącą oddać dla mnie wszystko.
- Tak, masz rację boję się ciebie jak cholera - stwierdziłam szczerze. - Ale boję się tylko dlatego, że nie jesteś sobą, nie wiem co masz zamiar ze mną zrobić... - dokończyłam spuszczając głowę.
- A jak myślisz najdroższa? - spytał po czym oczywiście rzucił mnie na swoje łóżko.
                 Już myślałam, że zdarzę uciec, ale niestety przeliczyłam się. Był zbyt silny, a ja zresztą nie miałam już siły walczyć. Poddałam się. Gdy mój kat rozrywał mój T - shirt nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Klaus nagle uniósł głowę i wytężył wszystkie zmysły. Potem znowu pochylił się nade mną
- Przykro mi księżniczko, ale niestety nasze tortury muszę przełożyć na jutro - mówiąc to zaśmiał się złowrogo, tak abym zrozumiała co ma na myśli mówiąc o ,, torturach''. - Wyśpij się kochanie, bo jutro zaczynamy od rana - na samą myśl o tym zrobiło mi się niedobrze. - Nie próbuj wyskakiwać przez okno bo po pierwsze jest zamknięte na klucz, a po drugie jest kuloodporne. Tuż obok jest łazienka, z której możesz korzystać. Drzwi do pokoju zamknę na klucz, więc nie próbuj uciekać. - powiedział z drwiącym uśmieszkiem na ustach. - Przede mną nie uciekniesz najdroższa... - powiedział po czym zniknął zamykając drzwi.
                 Usiadłam na skraju łoża i zaczęłam płakać. Nie miałam żadnego pomysłu jak wydostać się z tego piekła. Wiedziałam, że muszę coś wymyślić i to jak najszybciej.....




I jak??? Przepraszam, że tak długo go pisałam, ale zrozumcie... Brak weny dawał się we znaki.... Bardzo proszę o komentarze  i także gorąco dziękuję wszystkim komentującym... :)       

8 komentarzy:

  1. No świetna jesteś dziewczyno! Normalnie kocham Cię za to, że piszesz najlepsze, najciekawsze i dodające najwięcej adrenaliny opowiadania! Weny życzę jak zdrowia! Ohhh nie mogę ochłonąć! Dodawaj szybko kolejne rozdziały, bo tęsknota za nimi rozrywa mnie od środka, boję się, że zaraz będę miała obsesję na punkcie Twojego opowiadania!:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooże! Jak ja kocham czuć te dreszcze strachu, kiedy czytam opowiadanie! Ta adrenalina jest wspaniał! Błagam dodaj szybko nowy rozdział ;D
    Czekam i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze świetny :)
    Ale przecież nie mogło być inaczej ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejną część ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnee ! Jak "przyjaciele" mogli tak po prostu mu oddać Caroline?
    Tak, jak pisała Daga. Kocham te dreszcze strachu ;)
    Czekam na nn ;) Informuj mnie ;*
    Zapraszam do czytania moich blogów :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne, świetne i jeszcze raz świetne:)
    Czyżby to pukanie do drzwi oznaczało przybycie Eleny?
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne. Warto było na to czekać. Ciekawy pomysł z tym całym więzieniem dla Caroline. :D Ale jakie tortury. xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Biedna Caroline. ;( Klaus zachowuje się, jak idiota! Mam nadzieję, że kolejny rozdział będzie niebawem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty rozdział ! ;D Szkoda mi Caroline ale mile mnie zaskoczyłaś z tym torturowaniem ;) Czytam opowiadania o Klausie i Caroline gdzie ten pierwszy zawsze jest miły a tutaj ... arogancki, zawsze dostaje to co zapragnie xD Podoba mi się sposób w jaki piszesz ;D Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;**

    OdpowiedzUsuń