sobota, 1 września 2012

Rozdział 12

 
           ,,(...) i spotkały się ich usta... Spotkały się jakimś bezgrzesznym pocałunkiem, jak bezgrzeszna jest sama miłość. ''

Caroline:

    
               Ból ustąpił. Nie czułam nic prócz ciepła jego ust, jego ciała. Jedyne słowo jakie idealnie wpasowywało się w moje uczucia to pożądanie. W tamtej chwili chciałam tylko jednego i wcale nie obchodziło mnie to czy to co robiłam było dobre czy złe. Pragnęłam tylko, aby jego ciało przywierało do mojego. Aby jego usta nie schodziły z moich. Łaknęłam jego dotyku niczym powietrza. Mimo tego, iż w mojej głowie krzyczało tysiące, a może nawet miliony głosów, które ciągle podpowiadały, że właśnie popełniam największy błąd w swoim życiu, że w ten sposób poddaję się, że on dostał to czego chciał, że po prostu wygrał.....
              Poczułam jak pocałunki Klausa stają się coraz to bardziej łapczywe i brutalne. Wiedziałam, że już nie wystarczają mu moje wargi. Zaczął schodzić coraz niżej, błądząc przy tym rękoma po moim ciele. Nagle jego dłoń dotknęła rany, która od razu dała o sobie znać. Jęknęłam, czując powracający ból. Mój kochanek od razu się ode mnie odsuną i spojrzał w moje oczy.
- Nie możemy tego zrobić... - mówił, cały czas przyglądając się ranie. Raptownie uśmiechnął się delikatnie. -Wiem, że w moich ustach zabrzmi to dość dziwnie, ale naprawdę jesteś jeszcze zbyt słaba na ,, taki wycisk''.. - po wypowiedzeniu przez Klausa ostatnich dwóch słów oboje zaczęliśmy się szczerze śmiać. 
             Nie wiedziałam w którym momencie bariera między nami została całkowicie załamana. Przez tyle czasu próbowałam sobie wmówić, że tak naprawdę Klaus nic dla mnie nie znaczy. Że to tylko mój wróg.... Teraz jednak byłam już pewna tego, iż coś do niego czuję, ale jeszcze nie potrafiłam zweryfikować tego uczucia. Mogłam odkryć tę tajemnicę na wiele sposobów, ale zdecydowanie chciałam iść drogą na skróty, więc wybrałam rozwiązanie najbardziej ,, gorszące'', a zarazem najbardziej w stylu Caroline Forbes...
- Wydaje mi się... - zaczęłam mruczeć, dotykając przy tym ręką dłoni wampira. - ... iż mój stan zdrowia jest już całkiem stabilny panie ,, doktorze'' - powiedziałam nie ukrywając śmiechu. Krwiopijca pokręcił tylko delikatnie głową, po czym posłał mi ten nieziemski, łobuzerski uśmieszek. 
- A więc doktorze Mikaelson, na czym to skończyliśmy..... - powiedziałam po czym jednym, dość zgrabnym ruchem zdarłam z hybrydy koszulę. 
               Wampir nie czekając ani chwili dłużej rzucił się na mnie, a następnie zdarł ze mnie górną część bielizny. Ku mojemu zdziwieniu wcale nie czułam się skrępowana, co więcej w czasie, kiedy mój kochaś zachwycał i bawił się moim dekoltem ja zabrałam się za zdejmowanie jego spodni. Niestety, odpięcie tego pieprzonego paska sprawiło mi niesamowitą trudność. Klaus, widząc jak siłuję się z materiałem, postanowił ułatwić mi zadanie. Z pół uśmieszkiem pozbawił się dolnej części garderoby. 
              W chwilę później powrócił do swojego wcześniejszego zajęcia, z tą jednak różnicą, iż teraz jego usta zdawały się schodzić coraz to niżej. Kiedy doszedł do punktu docelowego moje ciało eksplodowało, a ja byłam w stanie wydać z siebie jęk rozkoszy. Pierwszy raz czułam coś tak niezwykłego. Jedyne co byłam w stanie wtedy robić, to błagać mojego ,, boga''  aby nie przestawał. Nie mogłam wyobrazić sobie czegoś wspanialszego i dającego tyle radości. 
             Jednak do czasu, a raczej do momentu kiedy Klaus znalazł się we mnie. Jedyne słowa jakie mogą opisać uczucia mną targające to euforia, podniecenie i nieokiełznane pożądanie. Ta mieszanka uczuć nasilała się z każdym jego ruchem czy dotknięciem. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, iż mimo tego, że z jednej strony wszystko nas od siebie odpycha, to z drugiej zaś czułam że wiąże nas coś silnego, na wzór przeznaczenia. Po niezwykle długich chwilach uniesień i zachwytu oboje padliśmy na łóżko. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam w objęciach hybrydy.


Klaus:

              Nie mogłem w to uwierzyć! Właśnie leżąc obejmowałem moją księżniczkę, która jeszcze spokojnie spała. Czułem bijącą od niej radość. Sam jednak musiałem przyznać, iż dzisiejsza noc była naprawdę magiczna. Nie byłem w stanie okiełznać mojego szczęścia. Szczęścia spowodowanego przebywaniem z tą niezwykłą kobietą. Od momentu pierwszego ratowania jej życia nie rozumiałem co mnie do niej tak przyciągało. A może inaczej, co mnie w niej tak pociągało.... Na pewno wygląd, który przyprawiał nie jednego mężczyznę o zawrót głowy. Było w niej tyle siły, odwagi i dobroci, że nawet takie monstrum jak ja musiało się w niej prędzej czy później zakochać. 
             ,, Przeciwieństwa się przyciągają '' - przypomniałem sobie zdanie często wypowiadane przez ludzi. Mimowolnie zaśmiałem się z duchu z niedorzeczności tych słów, ponieważ zaraz przed moimi oczyma ukazała się postać silnej wampirzycy pewnej każdego swojego słowa czy też ruchu. Morderczej, zabójczo pięknej i niebezpiecznej... Taki model Caroline dużo bardziej pasował do mnie. 
                Przypadkowo spojrzałem za okno. Musiał być już ranek, ponieważ nie tylko było już bardzo widoczne słońce i jego promienie, ale także słyszałem w oddali szumy aut, w których zapewne ludzie pędzili do pracy. Nagle moja bogini delikatnie wzdrygnęła się, po czym odwróciła się w moją stronę, ukazując przy tym swoją idealną twarz.


Caroline:

                Nie mogłam pozbierać myśli. Cały czas myślałam o poprzedniej nocy..... Cieszyłam się z tego co między nami zaszło, ale równocześnie zastanawiałam się co mam dalej robić. Przecież było oczywiste, że Klaus jest moim wrogiem..... No właśnie kolejny dylemat. Był on wrogiem moim czy Eleny? Nie wiedziałam co zrobić.. Z zadumy wyrwał mnie głos wampira.
- Coś nie tak? - zapytał ze słodką troską w głosie. - Widzę, że coś cię trapi kotku.. - mówiąc to posłał mi szelmowski uśmiech i oparł się na jednym łokciu.
-  Widzisz.... - zaczęłam lecz nie dane mi było skończyć ponieważ Klaus zamknął moje usta w pocałunku.            
                Kiedy po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie na nowo rozpoczęłam mój monolog.
- Klaus, to co było wczoraj było naprawdę niezwykłe, ale oboje wiemy, a przynajmniej mam taką nadzieję, iż to nie może się więcej powróżyć. My nie możemy być razem. To się nie uda, więc lepiej zakończyć to jak najszybciej. - powiedziałam nie odrywając wzroku z oczu hybrydy. Widziałam, jak moje słowa ranią go, ale nie miałam innego wyjścia, musiałam to powiedzieć. Niespodziewanie na jego twarzy zawitał nieodgadniony uśmiech. 
- Ach, no tak zapomniałem.. - powiedział ze sztucznym przejęciem. - Oczywiście, boisz się tego co by na to wszystko powiedzieli twoi przyjaciele, czyż nie? - zapytał za wściekłością. 
- Nie chodzi mi tylko o to - zaczęłam się tłumaczyć, jak dziecko, które właśnie zbiło wazon. - Nie mogłabym być, a tym bardziej sypiać z osobą która bez skrupułów wymordowałaby całe to miasto w tym także  moich przyjaciół... - zakończyłam patrząc na niego z bólem.
- No popatrz, jakoś w nocy nie miałaś większych problemów z przespaniem się ze mną, ba nawet się o to prosiłaś! - wysyczał z satysfakcją i pogardą w głosie. 
                Nie wytrzymałam i z całej siły uderzyłam go w policzek. Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. No cóż, jakby nie patrzeć to zostałam przygnieciona do łóżka, a moje ręce były wciskane w materac przez dłonie Klausa.
- Puszczaj mnie!  - wrzasnęłam mu prosto w twarz.
- Nigdy więcej nie waż się tego robić jasne? - spytał ze wściekłością. Nie miałam zamiaru zrobić mu przyjemności i odpowiedzieć.
- Oddałam się w ręce diabła... - syknęłam, próbując się uwolnić.
- Oj kochanie nie musisz mi pochlebiać... - stwierdził, po czym jego usta wylądowały na moich. 
                  Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Klaus raptownie uniósł głowę. ,, Już drugi raz uratował mnie ten dzwonek '' - pomyślałam z ulgą.    







Oj, oj, oj...... Wiem, rozdział jest straszny..... Przepraszam wszystkich czytelników za to badziewie.... No cóż miałam nadzieję, iż wyjdzie jakoś lepiej, a tu jak zwykle klapa.... 
Ps. Proszę o komentarze, choć pierwszy raz boję się to pisać, ponieważ niestety za ten rozdział mogę zostać zmieszana z błotem.... :(
  

10 komentarzy:

  1. Ty naprawdę zasługujesz na zmieszanie z błotem... Ale chyba za to, że tak źle się oceniasz! Wspaniale piszesz, świetnie się to czyta, a rozdział (jak każdy) inny był genialny! Nigdy więcej nie waż się tak mówić, na to arcydzieło! Ja naprawdę chciałabym pisać tak jak ty, ale nie potrafię. Jesteś lepsza! A ten cudowny rozdział jest tego dowodem. Z niecierpliwością czekam na kolejny! Ciekawe kto do nich przyszedł. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego Caroline tak odrzuca Klaus'a?! Znowu go rani... Najpierw chce się z nim kochać, a następnie go odrzuca. ;(
    Rozdział był świetny! Mam nadzieję, że kolejny też będzie tak genialny jak ten i wszystkie, które napisałaś!

    OdpowiedzUsuń
  3. Żartujesz sobie ?! Ten rozdział był świetny... Wreszcie ta oczekiwana scena :) Niech Ci nawet do głowy nie przyjdzie ,żebyś tak o sobie więcej pomyślała ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No Ty choba sobie kpisz, kobieto! Rozdział cudowny! ;) Tylko Caroline... czemu go tak rani?
    Czekam na nn i zapraszm do mnie ;D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Żartujesz sobie?! Mnie ten rodział bardzo się spodobał.
    Tylko szkoda mi troszkę Klausa, ale z drugiej strony rozumiem też Caroline...
    Ich związek jest bardzo trudny...
    Czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział ! Jak możesz mówić że jest straszny ?! Tylko szkoda, że Caroline go tak zraniła kłamiąc jego i siebie ... przecież oni coś do siebie czują, więc powinni być razem ! :D Pozdrawiam i życzę weny przy pisaniu !

    OdpowiedzUsuń
  7. http://klaroline0o0.blogspot.com/2012/09/rozdzia-1.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Jednym, tchem przeczytałam cały twój blog i jest zdumiewający, szkoda tylko że ukazujesz Klausa w tak zboczonej otoczce. No ale nic i tak super blog. Życzę weny i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. To opowiadanie jest wspaniałe. Mam nadzieję żę wkrótce dodasz nowy rozdział. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  10. kocham ten rozdział ale mogłabyś dać troche więcej grozy :D świetny rozdział życze weny ;&

    OdpowiedzUsuń