Klaus:
Jak ja nienawidzę tego cholernego dzwonka! Dopiero w tamtej chwili tak dosadnie sobie to uzmysłowiłem. Nie dość, że byłem wściekły na Caroline za jej męczeńskie wyznanie w stylu -,, wiesz, coś do ciebie czuję, ale nie możemy być razem bo muszę być lojalna wobec moich przyjaciół, którzy bez wahania oddali mnie tobie na pewną śmierć byle ratować tą tępą Elenkę '' - to jeszcze jacyś pieprzeni nieproszeni goście.
Naładowany po brzegi furią zsunąłem się z łóżka. Szybko narzuciłem na siebie szlafrok i po raz ostatni przed wyjściem zerknąłem na wampirzycę. Siedziała skulona cały czas wpatrując się we mnie. Patrzyła w taki dziwny sposób. Sam nie wiedziałem czy jest na mnie zła, czy też na siebie. Kiedy tylko nasze oczy się spotkały ona szybko odwróciła głowę, jakby wstydziła się tego, że przed chwilą patrzyła na mnie. Zrobiłem głęboki wdech i nie zastanawiając się nad tym dłużej powędrowałem w stronę drzwi. W wampirzym tempie zbiegłem ze schodów i otworzyłem drzwi.
Widok przede mną o mało co nie powalił mnie z nóg. Moja szczęka powędrowała w dół, a źrenice rozszerzyły się z niedowierzaniem. Byłem tak zszokowany, że przez parę sekund nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Po chwili otrząsnąłem się, a moja twarz przybrała wyraz rasowego zabójcy.
- Witam, choć powiem szczerze, że nie spodziewałem się was o tak wczesnej porze. - powiedziałem wysilając się na sztuczny uśmiech.
- Klaus, przyszliśmy po Caroline - odezwała się wiedźma, cała dygocząc ze strachu.
- Oj, na faktycznie, wcześnie się wam o niej przypomniało... - zakpiłem. Mimo wszystko byłem pewien podziwu dla całej tej zgrai. Bonnie, Stefan, Damon, a nawet sama Elena postanowili zawalczyć o ,, przyjaciółkę'' . ,,No cóż, zaczyna robić się ciekawie...'' - pomyślałem z przekąsem
- Gdybyś chciał wiedzieć - zaczął ze złością Damon - to próbujemy już od trzech dni dostać się do tej twojej nory, ale niestety nawet moc Bonnie nie pomogła.
- Nie ma co się dziwić, to istne lokum szatana - nagle wtrąciła Elena.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to jak się zmieniła. Wydawało mi się, że jest bardziej odważna i pewna siebie, ale może to tylko pozory, gra żeby mnie zmylić.
- Oj, no w końcu się spotykamy. - powiedziałem do wampirzycy. - Pewnie słyszałaś już, iż od pewnego czasu poszukuję cię słonko.
- Czego chcesz? - zapytała niesamowicie oschle.
- Nie będziemy rozmawiali o takich sprawach przed drzwiami, proszę wejdźcie.- skinąłem ręką i czekałem na reakcję tych idiotów. Oczywiście czarownica przez chwilę stawiała opory, ale w końcu wszyscy weszli do środka.
- A więc wracając do twojej sprawy - wskazałem ręką na brunetkę - wyjścia są dwa. Albo wszystkich was zabiję, albo znajdziecie jakichś sposób na to, abym nadal mógł tworzyć hybrydy. - zakończyłem ze słodkim uśmiechem. Miny moich słuchaczy były bardzo nietęgie. Można by było rzec, iż są przerażeni.
- A co z Caroline? - zapytał jedyny opanowany z całej ich grupy Stefan.
- Nic mi nie jest... - usłyszałem głos mojej anielicy rozbrzmiewający kilka kroków za mną.
Raptownie odwróciłem się i ujrzałem ją w całej okazałości. Stała bosa, a jej ciało okrywała jedynie jakaś pognieciona koszula, zapewne z mojej szafy.
- O mój Boże! Caroline co no ci zrobił!? - krzyknęła Elena jednocześnie podbiegając do mojej królewny. Dopiero teraz dotarło do mnie, że moja bogini jest cała zapłakana i nieobecnie wpatruje się w podłogę.
Caroline:
Poczułam jak ktoś, chyba Elena przytula mnie. Dziwnie czułam się w jej ramionach, z pewnością dlatego, że to nie była już moja stara przyjaciółka, ale jakaś obca wampirzyca. Po chwili przygniatania mnie do siebie dziewczyna odsunęła się ode mnie na krok, po czym zwróciła się do Klausa.
- Coś ty jej zrobił!? - wrzasnęła dygocząc ze wściekłości.
Wampir popatrzył na nią z obojętnością, a po chwili jego spojrzenie powędrowało na mnie. Patrzył ze smutkiem, jakby chciał mnie za coś przeprosić.
- Nie martwcie się moi drodzy, jak widać byłem wielkoduszny i nie zabiłem jej.. - wysyczał, cały czas patrząc na mnie. - Dla rozwiania waszych wątpliwości dodam tylko, iż wszystko co zrobiłem z tą dziewczyną było wymuszone przeze mnie - dodał, po czym uśmiechnął się triumfalnie. - Po prostu użyłem swojego uroku.
Kiedy usłyszałam to co powiedział Klaus prawie się przewróciłam. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Nie wiedziałam tylko po co skłamał. Przecież mógł im powiedzieć, że tak po prostu spaliśmy ze sobą, a tym samym definitywnie odepchnąć ode mnie moich przyjaciół. Czułam jak krew pulsuje mi w uszach, a tętno niebezpiecznie przyspiesza.
- Jak mogłeś!? - nagle usłyszałam głos Bonnie. - Jak można być takim potworem!? - pytała podchodząc do hybrydy.
- Wolę być potworem niż kłamcą - stwierdził, spoglądając na mulatkę. - No dobrze dosyć tych wzniosłych rozmów. Daje wam kilka dni na odnalezienie jakiegoś sposobu na tworzenie hybryd. A teraz możecie już odejść. - dokończył wskazując dłonią na drzwi.
Kątem oka zobaczyłam jak wszyscy zaczynają wychodzić. Nie wiem co się ze mną działo, ale nie byłam wstanie zrobić nawet kroku. Cały czas patrzyliśmy się na siebie. Klaus patrzył na mnie ze złością, a ja z niedowierzaniem.
- Caroline już dobrze, choć ze mną - poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali - zapewne, żebym się nie przewróciła - a potem ciągnie w stronę drzwi. Dopiero na zewnątrz uświadomiłam sobie że tym ,, kimś'' była Elena.
Wszystko potem działo się niezwykle szybko. Co prawda jazda samochodem była koszmarem. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że cisza może być aż tak mącząca. Na szczęście szybko znaleźliśmy się pod moim domem. Oczywiście ma progu czekała na mnie już zapłakana mama. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę było opowiadanie tego wszystkiego. W mgnieniu oka przywitałam się z nią i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że jest wczesny wieczór. Podłam niczym nieżywa na łóżko mając nadzieję, że od razu zasnę. Niestety, wspomnienia były silniejsze niż zmęczenie...
Przepraszam! Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale niestety jest już rok szkolny. Obiecuję tylko, iż od teraz postaram się częściej dodawać rozdziały, tym bardziej że mam w głowie zarys całej historii, włącznie z zakończeniem.... Ale spokojnie jeszcze trochę pozostało do napisanie przed epilogiem;)
PS. I jak? Co sądzicie o tym rozdziale? Bardzo proszę o komentowanie!!! Nawet nie wiecie ile każdy komentarz dla mnie znaczy:)
Świetny rozdział ;>
OdpowiedzUsuńWow! To było niesamowite! Szkoda tylko, że Caroline nie jest już w mieszkaniu Klausa... Tak ładnie to wszystko opisałaś, że przed oczami miałam całą scenę. I rozumiem... Rok szkolny... Moje blogi również przez niego cierpią, więc (według mnie) nie masz za co przepraszać. Po prostu cieszę się, że mogłam już przeczytać ten genialny rozdział.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Klaus pozwolił odejść Caroline... Mam nadzieję, że wampirzyca zrozumie co w życiu jest najważniejsze...
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać. Ja też nie mam czasu, żeby coś nowego dodać na bloga;/
Rozdział bardzo mi się podoba i czekam na koleny.
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział ;). Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńW końcu doczekałam się tego rozdziału, który był niesamowity! Czekam na kolejny. :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział i genialny blog.Nie mogę się doczekać tego co będzie dalej ;).
OdpowiedzUsuńNie masz za co przepraszać, bo dobrze Cię rozumiemy ;) Rozdział świetny ! Już w głowie miałam te scenkę, która baaardzo mi się podobała ! :D
OdpowiedzUsuńswietnie piszesz i czekam na kolejny ;) Pozdrawiam ! :*
Witam, odkryłam tego bloga dopiero dzisiaj i przeczytałam wszystko. Bardzo mi się podoba, jest ślicznie zrobiony, opowiadania są bardzo ciekawe a Ty piszesz po prostu genialnie. Zazdroszczę talentu, sama bym tak chciała. Teraz będę komentować i czytać każdy rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego bloga z opowiadaniami o Klausie i Caroline: http://klaroline-forever.blogspot.com
Kiedy będzie następny rozdział?
UsuńChce więcej..
OdpowiedzUsuńBłagam dodaj nowy rozdział!
OdpowiedzUsuń