Klaus:
Nie wiem co się ze mną stało. Jak mogłem tak po prostu wypuścić stąd Caroline? Dlaczego nie powiedziałem tej bandzie dzieciaków całej prawdy? Sam nie wiedziałem jak mam sobie to wszystko wytłumaczyć. Przecież ludzie, a raczej wampiry nie zmieniają się od tak z dnia na dzień, nawet kiedy czują coś więcej do drugiej osoby.... Nie rozumiałem jak mogłem być takim idiotą i pokazać wszystkim jaki to ja jestem wspaniały i troskliwy. Niech to szlag! Ani Caroline, ani jej przyjaciele nie mogli uważać mnie za słabego. Musiałem jak najszybciej wymyślić coś co znowu wzbudziłoby w nich przerażenie.
- Cześć braciszku! - nagle w drzwiach stanęła Rebekah. Byłem lekko zszokowany jej świetnym humorem. Już dawno nie widziałem jej tak szczęśliwej.
- Coś się stało? - zapytałem ostrożnie wiedząc, iż z pewnością moja siostra zaraz zacznie prosić mnie o coś w moim mniemaniu niedorzecznego.
- Nik, nawet nie zgadniesz z kim rozmawiałam - zaczęła powoli podchodzić do fotela, w którym wypoczywałem. - Dzisiaj całkiem przypadkiem spotkałam się z panią burmistrz. Rozmawiałyśmy przez chwilę o jakiś głupotach, aż w końcu pani Lockwood złożyła mi bardzo ciekawą propozycję. - moja siostrzyczka uśmiechnęła się przebiegle.
- Niech zgadnę, pani burmistrz da ci gigantyczną nagrodę jak tylko pozbędziesz się mnie z miasta? - Powiedziałem z udawaną przebiegłością wpatrując się w szklankę z whisky.
- Po pierwsze nie, po drugie, wydaje mi się, iż pani Lockwood darzy cię sympatią, a po trzecie zapytała mnie czy nie zechciałabym urządzić przyjęcia z okazji... no nie ważne z jakiej tam okazji, to jak zgadzasz się?
- Rebekah, ile razy mam ci powtarzać, iż nie życzę sobie, aby w moim domu organizowano jakiekolwiek bale... - przypomniałem z frustracją, choć byłem święcie przekonany, że moja siostra już dawno podjęła decyzję za mnie.
- Wiesz co? Mam to gdzieś! I dla twojej wiadomości bal odbędzie się za 3 dni...
- Nawet nie wiesz jaka jesteś.. denerwująca... - ująłem dość delikatnie nie chcąc użyć nieprzyzwoitych sformułowań. Wściekły na siostrę wyszedłem z domu. Dokładnie wiedziałem do kąt poprowadzą mnie nogi.
Caroline:
Koszmary, to najgorsza rzecz jaka może spotkać osobę, która pragnie tylko spokojnie spać. Najgorsze było to, że niestety w koszmarach pojawiają się postacie, a raczej potwory, których najbardziej się boimy. W moim przypadku był to oczywiście Klaus. Jedna scena za drugą pojawiały się w moim umyśle i wszystkie były związane oczywiście z nim.
Nie wiem jakim cudem nagle obudziłam się. W sekundę później cholernie żałowałam, że nadal nie dręczą mnie zmory. Jak zwykle rzeczywistość musiała być jeszcze bardziej okrutna.
- Bardzo niespokojnie spałaś - stwierdził z szelmowskim uśmiechem Klaus. Jak gdyby nigdy nic leżał sobie obok mnie spokojnie wpatrując się w moje oczy.
- Nie ma się co dziwić, śniłam o wielkim potworze - powiedziałam próbując wydostać się z łóżka. Oczywiście niestety nie było mi to dane, ponieważ jakieś wielkie łapsko wciskało moje żebra w materac.
- Czyżbyś mówiła o mnie słonko? - zapytał z niedowierzaniem - Oj , chyba się obrażę... - powiedział robiąc minę złego pięciolatka.
Niestety na moje nieszczęście nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Wampir, chcąc podtrzymać mój dobry humor zaczął mnie łaskotać..... Poważnie?? Nie zdawałam sobie sprawy, że osoba mająca ponad 1000 lat jest jeszcze na tyle dziecinna, a tym bardziej iż jest to najpotężniejsza hybryda stąpająca po tej ziemi... No cóż najwyraźniej pozory mylą.
-Przestań, błagam - zachichotałam, ledwo co powstrzymując się od płaczu.
Klaus w końcu przestał, lecz po chwili zrobił coś co było dla mnie jeszcze gorsze. Poczułam jak jego wargi dotykają moich. Jeszcze nigdy Klaus nie całował mnie z taką czułością i miłością. Raptownie odsunęłam się od niego, na co on tylko posmutniał.
- Klaus, nic się nie zmieniło od naszego ostatniego spotkania, ja nadal uważam, że to co między nami zaszło to był po prostu błąd - powiedziałam szczerze, nie owijając w bawełnę.
- Ach, to tak... - stwierdził z wyczuwalną irytacją wampir
- Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego ile złego wyrządziłeś mnie i moim przyjaciołom. Tego nie da się od razu odbudować. Ja wierze w to, że chcesz się zmienić, ale...
- A kto powiedział, że mam zamiar się zmieniać? - przerwał mi nagle Klaus. - Caroline, ja nie mam zamiaru ani trochę się zmieniać, ba mam zamiar nadal szantażować twoich przyjaciół, a co do ciebie kochanie... - powiedział gładząc mnie po policzku - Czy chcesz czy nie oboje wiemy, że i tak już należysz do mnie.. - zakończył uśmiechając się cwaniacko.
- Chyba sobie kpisz! - powiedziałam najwścieklej jak potrafiłam - nigdy nie należałam, nie należę i nie będę należeć do ciebie, jasne!? - wrzasnęłam rzucając się na Klausa, podduszając go, a jednocześnie wyszczerzając kły.
Pierwotny praktycznie od razu zamienił nas miejscami, z tym że mnie nie podduszał.
- Pozwól, że o tym będę decydował ja... - stwierdził, po czym złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Po dłuższej chwili szarpania się z hybrydą, w końcu zostałam uwolniona.
- Wynoś się stąd - krzyknęłam i w mgnieniu oka znajdując się przy drzwiach. Klaus popatrzył na mnie z rozśmieszeniem i podszedł do mnie. Mimowolnie zadrżałam czując na swoim dekolcie jego lodowaty oddech.
Usłyszałam tylko powiedziane szeptem ,,.. ja też cię kocham '' i nagle go nie było. Przez chwilę stałam jak słup soli, puki nie usłyszałam dzwoniącego telefonu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, iż już świta. ,, Jak dobrze, że mama pojechała w nocy do pracy'' - przeszło mi przez myśl kiedy odbierałam telefon.
- Halo.. - Powiedziałam powoli, siłując się z każdą literą.
- Hej Caroline, z tej strony Elena, wiesz mamy do ciebie sprawę, wiem, wiem, nie powinnam zawracać ci niczym głowy po wczorajszych wydarzeniach, ale to naprawdę pilne. Zjaw się jak najszybciej u Salvatorów ok?? - powiedziała na jednym oddechu.
- Dobrze, pa... - powiedziałam kończąc rozmowę.
,, Kolejny raz nie obchodzi ich to co przeżywam ja, tylko oczywiście Elena... '' - stwierdziłam z goryczą, po czym zaczęłam szykować się do wyjścia.
Co sądzicie o nowym rozdziale??? Mnie szczerze mówiąc się nie podoba:( No, ale cóż, komentowanie i ocenę pozostawiam wam... :)
Blog założony przeze mnie z myślą o niezwykłej miłości Caroline i Klausa bohaterów serialu Pamiętniki wampirów .....;)
czwartek, 27 września 2012
niedziela, 16 września 2012
Rozdział 13
Klaus:
Jak ja nienawidzę tego cholernego dzwonka! Dopiero w tamtej chwili tak dosadnie sobie to uzmysłowiłem. Nie dość, że byłem wściekły na Caroline za jej męczeńskie wyznanie w stylu -,, wiesz, coś do ciebie czuję, ale nie możemy być razem bo muszę być lojalna wobec moich przyjaciół, którzy bez wahania oddali mnie tobie na pewną śmierć byle ratować tą tępą Elenkę '' - to jeszcze jacyś pieprzeni nieproszeni goście.
Naładowany po brzegi furią zsunąłem się z łóżka. Szybko narzuciłem na siebie szlafrok i po raz ostatni przed wyjściem zerknąłem na wampirzycę. Siedziała skulona cały czas wpatrując się we mnie. Patrzyła w taki dziwny sposób. Sam nie wiedziałem czy jest na mnie zła, czy też na siebie. Kiedy tylko nasze oczy się spotkały ona szybko odwróciła głowę, jakby wstydziła się tego, że przed chwilą patrzyła na mnie. Zrobiłem głęboki wdech i nie zastanawiając się nad tym dłużej powędrowałem w stronę drzwi. W wampirzym tempie zbiegłem ze schodów i otworzyłem drzwi.
Widok przede mną o mało co nie powalił mnie z nóg. Moja szczęka powędrowała w dół, a źrenice rozszerzyły się z niedowierzaniem. Byłem tak zszokowany, że przez parę sekund nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Po chwili otrząsnąłem się, a moja twarz przybrała wyraz rasowego zabójcy.
- Witam, choć powiem szczerze, że nie spodziewałem się was o tak wczesnej porze. - powiedziałem wysilając się na sztuczny uśmiech.
- Klaus, przyszliśmy po Caroline - odezwała się wiedźma, cała dygocząc ze strachu.
- Oj, na faktycznie, wcześnie się wam o niej przypomniało... - zakpiłem. Mimo wszystko byłem pewien podziwu dla całej tej zgrai. Bonnie, Stefan, Damon, a nawet sama Elena postanowili zawalczyć o ,, przyjaciółkę'' . ,,No cóż, zaczyna robić się ciekawie...'' - pomyślałem z przekąsem
- Gdybyś chciał wiedzieć - zaczął ze złością Damon - to próbujemy już od trzech dni dostać się do tej twojej nory, ale niestety nawet moc Bonnie nie pomogła.
- Nie ma co się dziwić, to istne lokum szatana - nagle wtrąciła Elena.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to jak się zmieniła. Wydawało mi się, że jest bardziej odważna i pewna siebie, ale może to tylko pozory, gra żeby mnie zmylić.
- Oj, no w końcu się spotykamy. - powiedziałem do wampirzycy. - Pewnie słyszałaś już, iż od pewnego czasu poszukuję cię słonko.
- Czego chcesz? - zapytała niesamowicie oschle.
- Nie będziemy rozmawiali o takich sprawach przed drzwiami, proszę wejdźcie.- skinąłem ręką i czekałem na reakcję tych idiotów. Oczywiście czarownica przez chwilę stawiała opory, ale w końcu wszyscy weszli do środka.
- A więc wracając do twojej sprawy - wskazałem ręką na brunetkę - wyjścia są dwa. Albo wszystkich was zabiję, albo znajdziecie jakichś sposób na to, abym nadal mógł tworzyć hybrydy. - zakończyłem ze słodkim uśmiechem. Miny moich słuchaczy były bardzo nietęgie. Można by było rzec, iż są przerażeni.
- A co z Caroline? - zapytał jedyny opanowany z całej ich grupy Stefan.
- Nic mi nie jest... - usłyszałem głos mojej anielicy rozbrzmiewający kilka kroków za mną.
Raptownie odwróciłem się i ujrzałem ją w całej okazałości. Stała bosa, a jej ciało okrywała jedynie jakaś pognieciona koszula, zapewne z mojej szafy.
- O mój Boże! Caroline co no ci zrobił!? - krzyknęła Elena jednocześnie podbiegając do mojej królewny. Dopiero teraz dotarło do mnie, że moja bogini jest cała zapłakana i nieobecnie wpatruje się w podłogę.
Caroline:
Poczułam jak ktoś, chyba Elena przytula mnie. Dziwnie czułam się w jej ramionach, z pewnością dlatego, że to nie była już moja stara przyjaciółka, ale jakaś obca wampirzyca. Po chwili przygniatania mnie do siebie dziewczyna odsunęła się ode mnie na krok, po czym zwróciła się do Klausa.
- Coś ty jej zrobił!? - wrzasnęła dygocząc ze wściekłości.
Wampir popatrzył na nią z obojętnością, a po chwili jego spojrzenie powędrowało na mnie. Patrzył ze smutkiem, jakby chciał mnie za coś przeprosić.
- Nie martwcie się moi drodzy, jak widać byłem wielkoduszny i nie zabiłem jej.. - wysyczał, cały czas patrząc na mnie. - Dla rozwiania waszych wątpliwości dodam tylko, iż wszystko co zrobiłem z tą dziewczyną było wymuszone przeze mnie - dodał, po czym uśmiechnął się triumfalnie. - Po prostu użyłem swojego uroku.
Kiedy usłyszałam to co powiedział Klaus prawie się przewróciłam. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Nie wiedziałam tylko po co skłamał. Przecież mógł im powiedzieć, że tak po prostu spaliśmy ze sobą, a tym samym definitywnie odepchnąć ode mnie moich przyjaciół. Czułam jak krew pulsuje mi w uszach, a tętno niebezpiecznie przyspiesza.
- Jak mogłeś!? - nagle usłyszałam głos Bonnie. - Jak można być takim potworem!? - pytała podchodząc do hybrydy.
- Wolę być potworem niż kłamcą - stwierdził, spoglądając na mulatkę. - No dobrze dosyć tych wzniosłych rozmów. Daje wam kilka dni na odnalezienie jakiegoś sposobu na tworzenie hybryd. A teraz możecie już odejść. - dokończył wskazując dłonią na drzwi.
Kątem oka zobaczyłam jak wszyscy zaczynają wychodzić. Nie wiem co się ze mną działo, ale nie byłam wstanie zrobić nawet kroku. Cały czas patrzyliśmy się na siebie. Klaus patrzył na mnie ze złością, a ja z niedowierzaniem.
- Caroline już dobrze, choć ze mną - poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali - zapewne, żebym się nie przewróciła - a potem ciągnie w stronę drzwi. Dopiero na zewnątrz uświadomiłam sobie że tym ,, kimś'' była Elena.
Wszystko potem działo się niezwykle szybko. Co prawda jazda samochodem była koszmarem. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że cisza może być aż tak mącząca. Na szczęście szybko znaleźliśmy się pod moim domem. Oczywiście ma progu czekała na mnie już zapłakana mama. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę było opowiadanie tego wszystkiego. W mgnieniu oka przywitałam się z nią i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że jest wczesny wieczór. Podłam niczym nieżywa na łóżko mając nadzieję, że od razu zasnę. Niestety, wspomnienia były silniejsze niż zmęczenie...
Przepraszam! Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale niestety jest już rok szkolny. Obiecuję tylko, iż od teraz postaram się częściej dodawać rozdziały, tym bardziej że mam w głowie zarys całej historii, włącznie z zakończeniem.... Ale spokojnie jeszcze trochę pozostało do napisanie przed epilogiem;)
PS. I jak? Co sądzicie o tym rozdziale? Bardzo proszę o komentowanie!!! Nawet nie wiecie ile każdy komentarz dla mnie znaczy:)
Jak ja nienawidzę tego cholernego dzwonka! Dopiero w tamtej chwili tak dosadnie sobie to uzmysłowiłem. Nie dość, że byłem wściekły na Caroline za jej męczeńskie wyznanie w stylu -,, wiesz, coś do ciebie czuję, ale nie możemy być razem bo muszę być lojalna wobec moich przyjaciół, którzy bez wahania oddali mnie tobie na pewną śmierć byle ratować tą tępą Elenkę '' - to jeszcze jacyś pieprzeni nieproszeni goście.
Naładowany po brzegi furią zsunąłem się z łóżka. Szybko narzuciłem na siebie szlafrok i po raz ostatni przed wyjściem zerknąłem na wampirzycę. Siedziała skulona cały czas wpatrując się we mnie. Patrzyła w taki dziwny sposób. Sam nie wiedziałem czy jest na mnie zła, czy też na siebie. Kiedy tylko nasze oczy się spotkały ona szybko odwróciła głowę, jakby wstydziła się tego, że przed chwilą patrzyła na mnie. Zrobiłem głęboki wdech i nie zastanawiając się nad tym dłużej powędrowałem w stronę drzwi. W wampirzym tempie zbiegłem ze schodów i otworzyłem drzwi.
Widok przede mną o mało co nie powalił mnie z nóg. Moja szczęka powędrowała w dół, a źrenice rozszerzyły się z niedowierzaniem. Byłem tak zszokowany, że przez parę sekund nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Po chwili otrząsnąłem się, a moja twarz przybrała wyraz rasowego zabójcy.
- Witam, choć powiem szczerze, że nie spodziewałem się was o tak wczesnej porze. - powiedziałem wysilając się na sztuczny uśmiech.
- Klaus, przyszliśmy po Caroline - odezwała się wiedźma, cała dygocząc ze strachu.
- Oj, na faktycznie, wcześnie się wam o niej przypomniało... - zakpiłem. Mimo wszystko byłem pewien podziwu dla całej tej zgrai. Bonnie, Stefan, Damon, a nawet sama Elena postanowili zawalczyć o ,, przyjaciółkę'' . ,,No cóż, zaczyna robić się ciekawie...'' - pomyślałem z przekąsem
- Gdybyś chciał wiedzieć - zaczął ze złością Damon - to próbujemy już od trzech dni dostać się do tej twojej nory, ale niestety nawet moc Bonnie nie pomogła.
- Nie ma co się dziwić, to istne lokum szatana - nagle wtrąciła Elena.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to jak się zmieniła. Wydawało mi się, że jest bardziej odważna i pewna siebie, ale może to tylko pozory, gra żeby mnie zmylić.
- Oj, no w końcu się spotykamy. - powiedziałem do wampirzycy. - Pewnie słyszałaś już, iż od pewnego czasu poszukuję cię słonko.
- Czego chcesz? - zapytała niesamowicie oschle.
- Nie będziemy rozmawiali o takich sprawach przed drzwiami, proszę wejdźcie.- skinąłem ręką i czekałem na reakcję tych idiotów. Oczywiście czarownica przez chwilę stawiała opory, ale w końcu wszyscy weszli do środka.
- A więc wracając do twojej sprawy - wskazałem ręką na brunetkę - wyjścia są dwa. Albo wszystkich was zabiję, albo znajdziecie jakichś sposób na to, abym nadal mógł tworzyć hybrydy. - zakończyłem ze słodkim uśmiechem. Miny moich słuchaczy były bardzo nietęgie. Można by było rzec, iż są przerażeni.
- A co z Caroline? - zapytał jedyny opanowany z całej ich grupy Stefan.
- Nic mi nie jest... - usłyszałem głos mojej anielicy rozbrzmiewający kilka kroków za mną.
Raptownie odwróciłem się i ujrzałem ją w całej okazałości. Stała bosa, a jej ciało okrywała jedynie jakaś pognieciona koszula, zapewne z mojej szafy.
- O mój Boże! Caroline co no ci zrobił!? - krzyknęła Elena jednocześnie podbiegając do mojej królewny. Dopiero teraz dotarło do mnie, że moja bogini jest cała zapłakana i nieobecnie wpatruje się w podłogę.
Caroline:
Poczułam jak ktoś, chyba Elena przytula mnie. Dziwnie czułam się w jej ramionach, z pewnością dlatego, że to nie była już moja stara przyjaciółka, ale jakaś obca wampirzyca. Po chwili przygniatania mnie do siebie dziewczyna odsunęła się ode mnie na krok, po czym zwróciła się do Klausa.
- Coś ty jej zrobił!? - wrzasnęła dygocząc ze wściekłości.
Wampir popatrzył na nią z obojętnością, a po chwili jego spojrzenie powędrowało na mnie. Patrzył ze smutkiem, jakby chciał mnie za coś przeprosić.
- Nie martwcie się moi drodzy, jak widać byłem wielkoduszny i nie zabiłem jej.. - wysyczał, cały czas patrząc na mnie. - Dla rozwiania waszych wątpliwości dodam tylko, iż wszystko co zrobiłem z tą dziewczyną było wymuszone przeze mnie - dodał, po czym uśmiechnął się triumfalnie. - Po prostu użyłem swojego uroku.
Kiedy usłyszałam to co powiedział Klaus prawie się przewróciłam. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Nie wiedziałam tylko po co skłamał. Przecież mógł im powiedzieć, że tak po prostu spaliśmy ze sobą, a tym samym definitywnie odepchnąć ode mnie moich przyjaciół. Czułam jak krew pulsuje mi w uszach, a tętno niebezpiecznie przyspiesza.
- Jak mogłeś!? - nagle usłyszałam głos Bonnie. - Jak można być takim potworem!? - pytała podchodząc do hybrydy.
- Wolę być potworem niż kłamcą - stwierdził, spoglądając na mulatkę. - No dobrze dosyć tych wzniosłych rozmów. Daje wam kilka dni na odnalezienie jakiegoś sposobu na tworzenie hybryd. A teraz możecie już odejść. - dokończył wskazując dłonią na drzwi.
Kątem oka zobaczyłam jak wszyscy zaczynają wychodzić. Nie wiem co się ze mną działo, ale nie byłam wstanie zrobić nawet kroku. Cały czas patrzyliśmy się na siebie. Klaus patrzył na mnie ze złością, a ja z niedowierzaniem.
- Caroline już dobrze, choć ze mną - poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali - zapewne, żebym się nie przewróciła - a potem ciągnie w stronę drzwi. Dopiero na zewnątrz uświadomiłam sobie że tym ,, kimś'' była Elena.
Wszystko potem działo się niezwykle szybko. Co prawda jazda samochodem była koszmarem. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że cisza może być aż tak mącząca. Na szczęście szybko znaleźliśmy się pod moim domem. Oczywiście ma progu czekała na mnie już zapłakana mama. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę było opowiadanie tego wszystkiego. W mgnieniu oka przywitałam się z nią i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że jest wczesny wieczór. Podłam niczym nieżywa na łóżko mając nadzieję, że od razu zasnę. Niestety, wspomnienia były silniejsze niż zmęczenie...
Przepraszam! Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale niestety jest już rok szkolny. Obiecuję tylko, iż od teraz postaram się częściej dodawać rozdziały, tym bardziej że mam w głowie zarys całej historii, włącznie z zakończeniem.... Ale spokojnie jeszcze trochę pozostało do napisanie przed epilogiem;)
PS. I jak? Co sądzicie o tym rozdziale? Bardzo proszę o komentowanie!!! Nawet nie wiecie ile każdy komentarz dla mnie znaczy:)
poniedziałek, 3 września 2012
Otagowana....;)
Hmmm... od czego by tu
zacząć..., no cóż, może od tego, iż zostałam otagowana przez Esme.
Powiem, że jeszcze sama nie do końca rozumiem zasady ,, tagowania'' , ale
postaram się coś z siebie wydusić i napisać..:)
Zasady:
1. Po przeczytaniu 11 pytań odpowiadamy na wszystkie na swoim blogu.
2. Następnie wybierasz 10 osób, które tagujesz i
zamieszczasz linki do ich blogów.
3. Tworzysz 11 nowych pytań, na które będą musiały
odpowiedzieć osoby otagowane.
4. Powiadom osoby wybrane przez ciebie, że zostały
otagowane.
5. Daj Taga osobą, które jeszcze go nie miały.
Pytania, z którymi się zmierzyłam...;)
1. Skąd pomysł na to, aby założyć bloga?
- Pewnego, bardzo pochmurnego dnia od niechcenia
przeglądałam stronę z nowinkami na temat TVD i to właśnie tam natknęłam się
na artykuł o różnych blogach z tematyką ,,serialową ''. Po kilku
dniach i kilku przeczytanych przeze mnie opowiadaniach postanowiłam sprawdzić
swoje siły i dokładnie 10 lipca napisałam pierwszą notkę, jeszcze na
Onecie..... i tak to się zaczęło..:)
2. Dlaczego piszesz opowiadanie o nich/niej/nim?
- Piszę opowiadanie o Caroline i Klausie, ponieważ
zaintrygowała mnie ich więź, a raczej wizja ich związku w przyszłości...
3. Skąd masz inspirację na to, aby pisać?
- Wiem, że to zabrzmi bardzo dziwnie, ale nie mam
żadnego szczególnego źródła inspiracji. Po prostu wykonując praktycznie
każdą czynność zastanawiam się o czym dokładnie mógłby być kolejny rozdział....
4. Lubisz czytać?
- Raczej tak.
5. Jaki jest twój ulubiony film/filmy?
- Nie mam jednego, ulubionego filmu. Jeśli mam wymienić
kilka z tych ,, naj'' to będą to:
Adwokat diabła, Ojciec chrzestny, Gladiator, Pearl
Harbor, Zapach kobiety, Titanic ;), Prestiż, Iluzjonista, Batman ( wszystkie
części), ... i wiele innych....
6. Jaki jest twój ulubiony pisarz/pisarka?
- Nie posiadam takowego.....:)
7. Ulubione danie?
- Jest kilka potraw, które naprawdę lubię, a są to:
Spaghetti, pizza, krewetki( pod każdą postacią),
lasagne, chińszczyzna, musaka....
8. Czy twoi przyjaciele wiedzą o tym, że piszesz bloga?
- Nie i nie chcę żeby wiedzieli....
9. Ulubiony napój?
- Kawa.
10. Kim chcesz zostać w przyszłości?
- Tajemnica....;)
11. Myślałaś kiedyś o tym, aby wydać książkę?
- Tak, ale stwierdziłam, że nie mam najmniejszego talentu
więc......:(
Osoby, które ,, otagowałam ''
PS. Sorki, miało być 10 wytypowanych osób, ale niestety, nie udało
się, ponieważ pozostałe blogi, które czytam zostały już otagowane...;)
Pytania....
1. Czy wiesz już, jak dokładnie potoczą się losy bohaterów twojego
opowiadania?
2. Co robisz w wolnych chwilach?
3. Masz rodzeństwo?
4. Jaka jest twoja ulubiona książka?
5. Czy lubisz czytać lektury szkolne?
6. Co napędza cię do dalszego pisania?
7. Czy ktokolwiek, prócz ciebie oczywiście wie, że prowadzisz
bloga?
8. Jaki jest twój ulubiony serial?
9. Jakiej muzyki słuchasz?
10. Masz zwierzątka, jeśli tak to jakie?
11. Czy blogowanie to twój nałóg?
:)
sobota, 1 września 2012
Rozdział 12
,,(...) i spotkały się ich usta... Spotkały się jakimś bezgrzesznym pocałunkiem, jak bezgrzeszna jest sama miłość. ''
Caroline:
Ból
ustąpił. Nie czułam nic prócz ciepła jego ust, jego ciała. Jedyne słowo
jakie idealnie wpasowywało się w moje uczucia to pożądanie. W tamtej chwili
chciałam tylko jednego i wcale nie obchodziło mnie to czy to co robiłam było
dobre czy złe. Pragnęłam tylko, aby jego ciało przywierało do mojego. Aby
jego usta nie schodziły z moich. Łaknęłam jego dotyku niczym powietrza. Mimo
tego, iż w mojej głowie krzyczało tysiące, a może nawet miliony głosów, które
ciągle podpowiadały, że właśnie popełniam największy błąd w swoim życiu, że w
ten sposób poddaję się, że on dostał to czego chciał, że po prostu wygrał.....
Poczułam
jak pocałunki Klausa stają się coraz to bardziej łapczywe i brutalne.
Wiedziałam, że już nie wystarczają mu moje wargi. Zaczął schodzić coraz niżej,
błądząc przy tym rękoma po moim ciele. Nagle jego dłoń dotknęła rany, która od
razu dała o sobie znać. Jęknęłam, czując powracający ból. Mój kochanek od razu
się ode mnie odsuną i spojrzał w moje oczy.
- Nie możemy tego zrobić... - mówił, cały czas przyglądając
się ranie. Raptownie uśmiechnął się delikatnie. -Wiem, że w moich ustach
zabrzmi to dość dziwnie, ale naprawdę jesteś jeszcze zbyt słaba na ,, taki
wycisk''.. - po wypowiedzeniu przez Klausa ostatnich dwóch słów oboje
zaczęliśmy się szczerze śmiać.
Nie
wiedziałam w którym momencie bariera między nami została całkowicie załamana.
Przez tyle czasu próbowałam sobie wmówić, że tak naprawdę Klaus nic dla mnie
nie znaczy. Że to tylko mój wróg.... Teraz jednak byłam już pewna tego, iż
coś do niego czuję, ale jeszcze nie potrafiłam zweryfikować tego uczucia.
Mogłam odkryć tę tajemnicę na wiele sposobów, ale zdecydowanie chciałam iść
drogą na skróty, więc wybrałam rozwiązanie najbardziej ,, gorszące'', a zarazem
najbardziej w stylu Caroline Forbes...
- Wydaje mi się... - zaczęłam mruczeć, dotykając przy tym
ręką dłoni wampira. - ... iż mój stan zdrowia jest już całkiem stabilny panie
,, doktorze'' - powiedziałam nie ukrywając śmiechu. Krwiopijca pokręcił tylko
delikatnie głową, po czym posłał mi ten nieziemski, łobuzerski uśmieszek.
- A więc doktorze Mikaelson, na czym to skończyliśmy..... -
powiedziałam po czym jednym, dość zgrabnym ruchem zdarłam z hybrydy
koszulę.
Wampir nie czekając ani chwili dłużej rzucił się na mnie, a następnie
zdarł ze mnie górną część bielizny. Ku mojemu zdziwieniu wcale nie czułam się
skrępowana, co więcej w czasie, kiedy mój kochaś zachwycał i bawił się
moim dekoltem ja zabrałam się za zdejmowanie jego spodni. Niestety, odpięcie
tego pieprzonego paska sprawiło mi niesamowitą trudność. Klaus, widząc jak
siłuję się z materiałem, postanowił ułatwić mi zadanie. Z pół uśmieszkiem
pozbawił się dolnej części garderoby.
W chwilę
później powrócił do swojego wcześniejszego zajęcia, z tą jednak
różnicą, iż teraz jego usta zdawały się schodzić coraz to niżej. Kiedy doszedł
do punktu docelowego moje ciało eksplodowało, a ja byłam w stanie wydać z
siebie jęk rozkoszy. Pierwszy raz czułam coś tak niezwykłego. Jedyne co byłam w
stanie wtedy robić, to błagać mojego ,, boga'' aby
nie przestawał. Nie mogłam wyobrazić sobie czegoś wspanialszego i dającego
tyle radości.
Jednak do
czasu, a raczej do momentu kiedy Klaus znalazł się we mnie. Jedyne słowa jakie
mogą opisać uczucia mną targające to euforia, podniecenie i
nieokiełznane pożądanie. Ta mieszanka uczuć nasilała się z każdym jego ruchem
czy dotknięciem. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, iż mimo tego, że z jednej
strony wszystko nas od siebie odpycha, to z drugiej zaś czułam że wiąże nas coś
silnego, na wzór przeznaczenia. Po niezwykle długich chwilach uniesień i
zachwytu oboje padliśmy na łóżko. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam w
objęciach hybrydy.
Klaus:
Nie mogłem
w to uwierzyć! Właśnie leżąc obejmowałem moją księżniczkę, która jeszcze
spokojnie spała. Czułem bijącą od niej radość. Sam jednak musiałem przyznać, iż
dzisiejsza noc była naprawdę magiczna. Nie byłem w stanie okiełznać mojego
szczęścia. Szczęścia spowodowanego przebywaniem z tą niezwykłą kobietą. Od
momentu pierwszego ratowania jej życia nie rozumiałem co mnie do niej tak
przyciągało. A może inaczej, co mnie w niej tak pociągało.... Na pewno wygląd,
który przyprawiał nie jednego mężczyznę o zawrót głowy. Było w niej tyle
siły, odwagi i dobroci, że nawet takie monstrum jak ja musiało się w niej
prędzej czy później zakochać.
,,
Przeciwieństwa się przyciągają '' - przypomniałem sobie zdanie często
wypowiadane przez ludzi. Mimowolnie zaśmiałem się z duchu z niedorzeczności
tych słów, ponieważ zaraz przed moimi oczyma ukazała się postać silnej
wampirzycy pewnej każdego swojego słowa czy też ruchu.
Morderczej, zabójczo pięknej i niebezpiecznej... Taki model Caroline dużo
bardziej pasował do mnie.
Przypadkowo spojrzałem za okno. Musiał być już ranek, ponieważ nie tylko było
już bardzo widoczne słońce i jego promienie, ale także słyszałem w oddali
szumy aut, w których zapewne ludzie pędzili do pracy. Nagle moja bogini
delikatnie wzdrygnęła się, po czym odwróciła się w moją stronę,
ukazując przy tym swoją idealną twarz.
Caroline:
Nie mogłam pozbierać myśli. Cały czas myślałam o poprzedniej nocy..... Cieszyłam się z tego co między nami zaszło, ale równocześnie zastanawiałam się co mam dalej robić. Przecież było oczywiste, że Klaus jest moim wrogiem..... No właśnie kolejny dylemat. Był on wrogiem moim czy Eleny? Nie wiedziałam co zrobić.. Z zadumy wyrwał mnie głos wampira.
- Coś nie tak? - zapytał ze słodką troską w głosie. - Widzę,
że coś cię trapi kotku.. - mówiąc to posłał mi szelmowski uśmiech i oparł się
na jednym łokciu.
- Widzisz.... - zaczęłam lecz nie dane mi było
skończyć ponieważ Klaus zamknął moje usta w pocałunku.
Kiedy po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie na nowo rozpoczęłam mój
monolog.
- Klaus, to co było wczoraj było naprawdę niezwykłe, ale
oboje wiemy, a przynajmniej mam taką nadzieję, iż to nie może się
więcej powróżyć. My nie możemy być razem. To się nie uda, więc lepiej
zakończyć to jak najszybciej. - powiedziałam nie odrywając wzroku z oczu
hybrydy. Widziałam, jak moje słowa ranią go, ale nie miałam innego wyjścia,
musiałam to powiedzieć. Niespodziewanie na jego twarzy zawitał
nieodgadniony uśmiech.
- Ach, no tak zapomniałem.. - powiedział ze sztucznym
przejęciem. - Oczywiście, boisz się tego co by na to wszystko powiedzieli twoi
przyjaciele, czyż nie? - zapytał za wściekłością.
- Nie chodzi mi tylko o to - zaczęłam się tłumaczyć, jak
dziecko, które właśnie zbiło wazon. - Nie mogłabym być, a tym bardziej sypiać z
osobą która bez skrupułów wymordowałaby całe to miasto w tym także moich
przyjaciół... - zakończyłam patrząc na niego z bólem.
- No popatrz, jakoś w nocy nie miałaś większych problemów z
przespaniem się ze mną, ba nawet się o to prosiłaś! - wysyczał z satysfakcją i
pogardą w głosie.
Nie
wytrzymałam i z całej siły uderzyłam go w policzek.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. No cóż, jakby nie patrzeć
to zostałam przygnieciona do łóżka, a moje ręce były wciskane w materac przez
dłonie Klausa.
- Puszczaj mnie! - wrzasnęłam mu prosto w twarz.
- Nigdy więcej nie waż się tego robić jasne? - spytał ze
wściekłością. Nie miałam zamiaru zrobić mu przyjemności i odpowiedzieć.
- Oddałam się w ręce diabła... - syknęłam, próbując się
uwolnić.
- Oj kochanie nie musisz mi pochlebiać... - stwierdził, po
czym jego usta wylądowały na moich.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Klaus raptownie uniósł
głowę. ,, Już drugi raz uratował mnie ten dzwonek '' - pomyślałam z
ulgą.
Oj, oj, oj...... Wiem, rozdział jest straszny.....
Przepraszam wszystkich czytelników za to badziewie.... No cóż miałam nadzieję,
iż wyjdzie jakoś lepiej, a tu jak zwykle klapa....
Ps. Proszę o komentarze, choć pierwszy raz boję się to
pisać, ponieważ niestety za ten rozdział mogę zostać zmieszana z
błotem.... :(
Subskrybuj:
Posty (Atom)