tag:blogger.com,1999:blog-46842999282346083812024-03-08T07:09:58.035+01:00Caroline & KlausBlog założony przeze mnie z myślą o niezwykłej miłości Caroline i Klausa bohaterów serialu Pamiętniki wampirów .....;)Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.comBlogger24125tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-59094908185483345872013-03-01T19:02:00.000+01:002013-03-01T19:02:08.403+01:00Zawieszenie :(... Niestety tak jak w tytule... Wiem, że w tym momencie zawalam sprawę na całej linii, ale musiałam zawiesić bloga. Zdecydowałam się na to nie tylko przez brak czasu, ale także przez brak weny... Nie wiem co się stało, ale całkowicie opuściły mnie pomysły na dalsze rozdziały. Bardzo , naprawdę bardzo przepraszam wszystkich czytających moje wypociny. Nie obiecuję, że w najbliższym czasie powrócę do pisania, ale jeśli wena do mnie zawita obiecuję, że powrócę do pisania :)Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-43379548546793410792013-01-16T23:42:00.002+01:002013-01-16T23:42:45.797+01:00Rozdział 19<b>Klaus:</b><br />
<br />
W moim długim życiu przeżyłem już wiele dobrych i złych chwil. W jednej chwili cieszyłem się jak małe dziecko, zaś w drugiej wybijałem całe miasto pełen wściekłości. Jak każda osoba na tym świecie miałem też kilka tak zwanych ,, punktów zwrotnych'' w swoim życiu. Poznanie Caroline, tworzenie mieszańców, zabicie matki i ojca, a raczej ojczyma, przemienienie się w hybrydę, wcześniejsza przemiana w wampira, śmierć brata, no i oczywiście poznanie jej... Tati. Jak ja ją kochałem! Byłem w stanie poruszyć niebo i ziemię byle tylko była szczęśliwa. Byłem w stanie zrobić dla niej wszystko. Dzisiaj, kiedy jestem tak potężną istotą zapewne nawet nie obejrzał bym się za nią mijając ją na ulicy. Niestety, wtedy gdy tak bardzo ją kochałem byłem tylko nędznym człowiekiem, o nędznych potrzebach. Nie miałem wtedy dużych wymagać co do mojej lubej. Wystarczyło, że dziewczyna była trochę ładniejsza i mądrzejsza od reszty dziewcząt w wiosce. Z perspektywy czasu nie wiem, co tak bardzo przyciągało mnie w Tati. Teraz kiedy miałbym wybierać między nią, a Caroline, bez wahania wybrałbym tą drugą. Dostatecznie poznałem przez tyle wieków charakterek Petrovej. No cóż, sam byłem sobie winien, w końcu to ja przemieniłem ją w wampira. <br />
Przez pewien czas skrzętnie ukrywałem ten fakt w sekrecie przed moją rodziną. I pewnie ukrywałbym ją jeszcze przez wiele lat gdyby nie to, iż moja najwspanialsza ukochana oznajmiła mi, że spodziewa się dziecka. W dodatku nie mojego dziecka. W tamtej chwili miałem wrażenie, że gorzej już być nie może. Tak bardzo zawiodłem się na dziewczynie, którą kochałem nad życie.<br />
Potem wszystko zaczęło się dziać tak szybko. Mordowałem bez opamiętania. Wyżywałem się na wszystkich, wszystko działało mi na nerwy. Nie mogłem tego wszystkiego znieść więc postanowiłem waz z Rebeką wyjechać jak najdalej z tego przeklętego miejsca zostawiając tym samym Tatię z tuzinem problemów. Nie dość, że była wampirzycą to jeszcze była w ciąży, w którą notabene zaszła przed przemianą.<br />
Dopiero po kilku wiekach dowiedziałem się o tym, iż urodziła dziewczynkę. Muszę przyznać, iż był to dla mnie nie lada szok. Jednak prawdziwa bomba miała się dopiero pojawić wraz z moją przyjaciółką wiedźmą, która niedługo po tym powiedziała mi o klątwie sobowtóra i wszystkimi sprawami z tym związanymi. Potem pojawiła się Katherine, następnie Elena. Cały mój świat kręcił się wokół hybryd, póki nie pojawiła się moja anielica. I właśnie teraz, kiedy pomału zaczęło się nam układać to oczywiście wszystko musiała spieprzyć ta wstrętna wiedźma.<br />
Od jej telefonu minęły już prawie 2 godziny, a ja nadal siedziałem w tym samym miejscu myśląc o tym co teraz powinienem zrobić. A powinienem zrobić tylko jedno: powyrywać wszystkie flaki z cielska tej kreatury. Już od dawna nie miałem takiej ochoty kogoś zabić. W tamtej chwili nie obchodziło mnie to, że gdyby Caroline dowiedziała się co zrobiłem, z pewnością byłaby na mnie wściekła. ,, Zresztą co mnie to obchodzi, to że ją kocham nie oznacza, że mam być jej posłuszny'' - pomyślałem i od razu na mojej twarzy zawitał szaleńczy uśmieszek.<br />
Po cichutku wyszedłem ze sypialni, nie chciałem, żeby Caroline się obudziła, tak słodko wyglądała kiedy spała....<br />
- No to do działa... - powiedziałem wychodząc z domu. Byłem trochę zły, ponieważ miałem nadzieję, że o 5:45 nie będzie jeszcze świeciło słońce. Niestety, przeliczyłem się. Zdecydowanie bardziej lubiłem zabijać nocą, a poza tym dużo łatwiej pozbyć się zwłok po zmroku. Nie zastanawiając się nad tym ani chwili dłużej wsiadłem do czarnego ferrari i pognałem w kierunku domu czarownicy. Na szczęście droga zbytnio mi się nie dłużyła i po ok 10 minutach byłem u celu...<br />
Powolnym krokiem podszedłem do drzwi, jednak nie zdążyłem zapukać. W momencie kiedy już unosiłem rękę drzwi skrzypnęły, a za nimi pojawiła się jakże przeze mnie znienawidzona osoba.<br />
- Wiedziałam że przyjdziesz... - wypaliła raptownie, nie bawiąc się w żadne powitania.<br />
- Ach, no popatrz, a ja miałem nadzieję, że cię zaskoczę, jak wiesz uwielbiam robić ludziom niespodzianki. - powiedziałem sarkastycznie, jednak z każdym wypowiadanym słowem moja wściekłość wzrastała. - Nie zaprosisz mnie do środka? - zapytałem nad wyraz grzecznie.<br />
- Jaką mam pewność, że jeśli cię zaproszę to mnie nie zbijesz? - zapytała spokojnie, jednak zauważyłem, iż mulatka zaczyna coraz bardziej się denerwować.<br />
- Szczerze? Żadnej. Ale jeśli tego nie zrobisz, to mogę ci obiecać, że za chwilę pół tego miasta będzie martwe... - stwierdziłem znudzony. Widziałem, jak czarownica bije się z myślami. Jednak po chwili przyjęła maskę obojętność.<br />
- Wejdź. - i właśnie w tamtej chwili wszystko się zaczęło. W nadludzkim tempie przygwoździłem tą idiotkę do ściany. Ona oczywiście próbowała mi się wyrwać, ale nie miała żadnych szans.<br />
- Tak więc wracając do naszej ostatniej rozmowy telefonicznej... - zacząłem powoli akcentując każde słowo. Dziewczyna nadal próbowała mi się wyrwać, ale każdy jej ruch sprawiał, iż traciła coraz to więcej powietrza, ale nic w tym dziwnego, przecież cały czas ją dusiłem.- Miałaś bardzo zły pomysł ze straszeniem mnie tym, że ożywisz Tylera. - powiedziałem coraz to bardziej zaciskając dłoń na szyi wiedźmy.<br />
- Prze..przestań..za...zaraz...mnie..za..zabijesz - ledwo co wycharczała<br />
- A myślisz, że po co tu przyjechałem kochanie.... - powiedziałem z łobuzerskim uśmiechem....<br />
<br />
<br />
<b>Caroline :</b><br />
<br />
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. ,, Przeklęty kac'' - pomyślałam i zaraz tego pożałowałam. Jak na zawołanie zaczęło mnie mdlić i to nie na żarty. Miałam ogromne szczęście, iż wiedziałam na pamięć gdzie jest łazienka. ,, No świetnie, po prostu rewelka. Mam kaca giganta'' - znowu przywędrowały do mnie te głupie myśli , a wraz z nimi kolejna fala mdłości...<br />
Po dłuższym pobycie w łazience w końcu poczułam się trochę lepiej, choć głowa nadal bolała niemiłosiernie. Wzięłam szybki, lodowaty prysznic. Klausa nie było, nie zostawił mi żadnej wiadomości, liściku, nic. Kiedy wyszłam z łazienki postanowiłam nadal spokojnie poleżeć w łóżku. Tak też zrobiłam i z powrotem wślizgnęłam się pod kołderkę , w końcu była dopiero 6:20. Zaczęłam się zastanawiać, co musiało się stać, że już tak wcześnie wampir gdzieś wyszedł...<br />
No właśnie Klaus... Wczoraj tyle się wydarzyło. Boże, on powiedział, że mnie kocha i to chyba całkiem poważnie. Jak zwykle nie wiedziałam co robić. Z jednej strony nie było sensu dalej oszukiwać siebie i jego, mówiąc że go nienawidzę, ale z drugiej strony nadal nie mogłam oswoić się z myślą, że mogłabym żyć z osobą, która pozbawiła życia tak wielu ludzi. ,, Och, dlaczego to wszystko musi być takie trudne'' - przeszło mi przez myśl.<br />
Jednak w tamtej chwili jakby wszystko,lub prawie wszystko stało się dla mnie jasne. Tak na prawdę jedyne dwie osoby, które na prawdę mnie kochają to Klaus i moja mama. Tylko oni mi pozostali. Wszyscy się ode mnie odwrócili, a oni cały czas mnie kochają. Nie mogłam ich stracić. Po prostu nie mogłam. Poczułam, że nadszedł już czas, aby przestać robić to czego oczekują ode mnie inni. Być po prostu szczęśliwą osobą u boku mężczyzny, który odpowiada mnie a nie Bonnie czy Elenie. Co do mamy...... mama mnie kocha, więc mnie zrozumie.<br />
Właśnie w tamtej chwili przypomniałam sobie, że powinnam zadzwonić do niej, pewnie bardzo się o mnie denerwowała... Od razu sięgnęłam po komórkę i wybrałam jej numer.<br />
- Cholerna sekretarka! - wrzasnęłam do słuchawki, kiedy usłyszałam ten ,,przemiły'' głosik. Postanowiłam się jednak nie rozłączać i nagrać się na sekretarkę. - Hej mamo, to ja Caroline. Dzwonie tylko po to, żeby ci powiedzieć że nic mi nie jest i że wrócę do domu koło wieczora. - poinformowałam rodzicielkę spokojnym głosem.<br />
Kiedy tylko odłożyłam telefon wpadłam na diabelski plan. ,,Jeśli wszyscy mają się dowiedzieć, że czuję coś więcej do Klausa to chyba on powinien dowiedzieć się o tym jako pierwszy?'' - pomyślałam i od razu się ucieszyłam. Postanowiłam na tę niesamowitą okazję przygotować trochę niespodzianek. Po pierwsze przebrałam się w czarną koszulę pierwotnego. Zrobiłam to, ponieważ piżama, którą miałam na sobie była straszna i wyglądała jak dla dziesięciolatki. Następnie w łazience znalazłam jakieś kosmetyki, zapewne Rebeki, którymi się rzecz jasna pomalowałam. Ostatnim punktem na mojej liście rzeczy do zrobienia było odnalezienie szampana i jakiś kieliszków. O dziwo zajęło mi to dosłownie 2 minuty i już w chwilę później leżałam na łożu wampira czekając na jego powrót do domu... <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Hejka!!:) Tak jakoś mnie wzięła ochota i proszę kolejny rozdział już dodany.... Sorki, że jest strasznie nudny i na dodatek jest mało dialogów, ale musiałam troszczę ogarnąć całość. Właśnie podczas pisania tego rozdziału dopadła mnie mała wena i dzięki niej mam pomysł na następne rozdziały.... Jak zwykle proszę o komentarze, naprawdę dają mi dużo do myślenia...:)<br />
Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com37tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-51724399690550668852013-01-06T19:43:00.001+01:002013-01-06T19:43:56.982+01:00Rozdział 18<b>Caroline:</b><br />
<br />
,, Ale mi wali serce'' - pomyślałam stojąc przed sypialnią Klausa. Byłam święcie przekonana, że wampir już dawno usłyszał moją obecność pod swoimi drzwiami. Mnie jednak w tamtej chwili ogarnęło jakieś dziwne uczucie. Mianowicie zaczęłam się zastanawiać po co w ogóle tutaj przyszłam. Nie mogłam zasnąć.... i nagle wpadłam na idiotyczny plan pójścia do pokoju hybrydy. No i właśnie tutaj nasuwa się kluczowe pytanie: Po jaką cholerę ja to zrobiłam?! Nie było żadnego racjonalnego wytłumaczenia. No może prócz tego, że po prostu czułam się strasznie samotna.<br />
Zawsze, kiedy nie mogłam zasnąć sięgałam po telefon i pisałam albo do Bonnie, albo do Eleny. Czasami oglądałam nasze wspólne zdjęcia. Teraz wszystko się zmieniło.... Nie mam już nikogo.... Ojciec nie żyje, mama jest częściej w pracy niż w domu, przyjaciółek JUŻ NIE MAM, a Tyler mnie opuścił....<br />
Po dłuższej chwili refleksji nad moim marnym żywotem postanowiłam z powrotem powędrować do pokoju gościnnego, gdzie miałam spędzić dzisiejszą noc. ,, Ale jesteś żałosna, Caroline'' - szepnęłam po cichutku i już miałam udać się do pokoju, kiedy nagle drzwi za moimi plecami delikatnie skrzypnęły.<br />
- A ja jestem innego zdania...- usłyszałam za sobą hipnotyzujący głos. Niespodziewanie jego dłoń delikatnie musnęła moje ramię po czym bez pośpiechu zjechała po całej ręce, aż w końcu dotknęła mojej dłoni.<br />
W tym samym momencie odwróciłam się do pierwotnego, aby móc spojrzeć w jego oczy. Nie było mi to dane, ponieważ Klaus z uporem wpatrywał się w moją dłoń, którą właśnie dotykał. Ja natomiast nie mogłam oderwać wzroku od jego idealnie wyrzeźbionej klatki piersiowej, która była teraz całkiem naga, ponieważ jej właściciel miał na sobie tylko jeansy... <br />
- Jesteś innego zdania po względem czego? - zapytałam, choć doskonale wiedziałam o co mu chodziło.<br />
- To oczywiste, iż nie mogę się z tobą zgodzić, kiedy mówisz na przykład, że jesteś żałosna... Uwierz mi kochana, nie znoszę kłamstwa...<br />
- Kłamstwa?! Ha, naprawdę dobre... Po pierwsze ja wcale nie kłamałam mówiąc, że jestem żałosna, a po drugie jesteś taki śmieszny.... Klaus nie znosi kłamstwa.... - złapałam się za czoło i pokręciłam głową myśląc o niedorzecznościach jakie wypłynęły z ust pierwotnego....<br />
- Ale to prawda! Ba, ja po prostu brzydzę się kłamstwem.... - powiedział u udawaną powagą, na co ja zareagowałam niepohamowanym wybuchem śmiechu.<br />
- Ach, zresztą nieważne, istotniejsze jest jednak to, że jest ok 1:30 w nocy a ja zamiast spać stoję na przeciwko ciebie w progu mojej sypialni, i właśnie teraz spoglądam w twoje oczy mając nadzieję,iż to one zdradzą mi tajemnicę, co aż tak musiało trapić Caroline Forbes, że zdecydowała się spojrzeć w twarz bestii i potwora.... - przy ostatnich słowach zmrużył oczy i ściszył ton głosu, udając przejętego obelgami, które właśnie wypowiedział.<br />
- Nie mogłam zasnąć... - powiedziałam spuszczając wzrok na podłogę.<br />
Klaus popatrzył na mnie badawczym wzrokiem, lecz nic nie powiedział. Odsunął się tylko i wskazał ręką żebym weszła.<br />
- Wiesz, ja jednak pójdę do swojego pokoju...<br />
- Wejdź, przecież nie gryzę... - oboje zrobiliśmy dziwne miny. Dość niedorzecznie zabrzmiały one z ust wampira. - Nalegam...<br />
,, Przecież nic mi nie zrobi'' - pomyślałam i przekroczyłam próg sypialni. Nic się w niej nie zmieniło od ostatniego razu kiedy tutaj ,,gościłam''. Pomieszczenie było cały czas tak samo przestronne i cały czas tak samo chłodne. Gustowne i bogate, ale cały czas chłodne....<br />
- Co się stało? - zapytał stojąc za mną Klaus. Nie zdążyłam się do niego odwrócić, bo jednym ruchem złapał mnie w talii i zaprowadził mnie wprost do łóżka. Wcale nie protestowałam co więcej jako pierwsza wskoczyłam na mięciutki materac i ułożyłam się bardzo wygodnie na poduszkach nie czekając na pierwotnego. On natomiast obdarzył mnie łobuzerskim uśmiechem i sam wskoczył na łoże siadając obok leżącej mnie.<br />
- A więc?? - uniósł brwi czekając na odpowiedź.<br />
- Szczerze to sama nie wiem po co tutaj przyszłam - wypaliłam szczerze - Achhhhh, to wszystko mnie po prostu przerasta. Wiem, że kolejny raz marudzę, ale już nie mam na to wszystko siły. Moja matka mnie olewa, ojciec nie żyje, zresztą on od zawsze dla mnie nie żył. Tyler mnie zostawił, chociaż z perspektywy czasu chyba wcale nie jest mi żal tego, że nie jesteśmy już razem. Dzisiaj, a raczej wczoraj dotarło do mnie, że moje przyjaciółki były moimi przyjaciółkami, kiedy czegoś ode mnie chciały, a wiesz co jest najgorsze?<br />
- Co takiego?? - zapytał zaciekawiony Klaus. Chyba pierwszy raz widziałam go aż tak zasłuchanego i próbującego mnie zrozumieć.<br />
- Poczekaj, masz tu jakiś alkohol? - zapytałam bez ogródek. On tylko kiwnął głową, zapewne nieźle zbity z tropu i ruszył do jakiejś szafeczki.<br />
- Co sobie życzysz? - zapytał patrząc zza drzwiczek szafki.<br />
- Co masz najmocniejszego...<br />
Pierwotny podszedł do mnie i wręczył mi gigantyczną butlę z przezroczystym trunkiem. Nie zwlekając chwili dłużej odkręciłam ją i uniosłam do góry pijąc tak łapczywie, iż w pewnym momencie zapomniałam o otaczającym mnie świecie. Kiedy poczułam, że w moim organizmie znajduje się wystarczająco dużo wódki bez najmniejszego skrępowania podałam ją Klausowi. On tylko wpatrywał się to w nią to we mnie oniemiały i tylko pokręcił głową kiedy zauważył, kiedy unoszą ją w jego kierunku.<br />
- No to teraz mogę ci powiedzieć co mnie najbardziej trapi... Otóż jakbyś nie zauważył, dzisiaj w twojej pracowni chciałam cię pocałować, co musisz przyznać, że nie zdarza się często, a ty się po prostu ode mnie odsunąłeś... Pomijam już to, że żaden facet jeszcze nigdy nie wywinął mi takiego numeru... No i ten rysunek!! Powiedz mi po jaką choinkę rysujesz Elenę co?! Tobie już zupełnie odbiło? Zakochałeś się w Elenie?! ....Już teraz rozumiem... Wiesz, że Elena nigdy z tobą nie będzie to podrywasz mnie... A ja głupia myślałam, że coś do mnie czujesz... - ostatnie zdanie z monologu wygłosiłam z przytłaczającym smutkiem.... - Ach ty mój głuptasku - powiedział wampir odgarniając kosmyki włosów z mojej twarzy. Oczywiście na jego ślicznej buźce zawitał ogromny uśmiech. Och, jak ja nienawidziłam kiedy się w ten sposób szczerzył.- Naprawdę uważasz, że zakochałem się w Elenie?? - spytał tym razem już wcale nie powstrzymując wrednego rechotu.<br />
- No to w takim razie kto to był?!<br />
- A co? Jesteś zazdrosna? - i znowu ten głupkowaty uśmiech...<br />
- Może tak, może nie... Ale nie zmieniaj tematu.<br />
- Caroline proszę, nie psujmy atmosfery.<br />
- Masz mi odpowiedzieć! Ty... ty... ach, ty wredny dupku!<br />
- Oj, ty chyba naprawdę jesteś zazdrosna - i znowu ten głupkowaty uśmiech...<br />
W tamtej chwili nie wytrzymałam i rzuciłam się na hybrydę. Usiadłam na nim okrakiem i z całej siły trzymałam mu ręce nad głową.<br />
- WCALE NIE JESTEM ZAZDROSNA ROZUMIESZ?! - wycharczałam wbijając paznokcie w dłonie Niklausa. - A więc kto to był? - zapytałam już trochę spokojniej.<br />
- Czy to istotne? - zapytał robiąc obojętną minę.<br />
- Dla mnie tak... - powiedziałam całkiem poważnie schodząc z wampira i tym samym siadając obok niego.- Klaus, jeśli...<br />
- Tatia - przerwał mi nagle hybryda.<br />
- O mój Boże... - powiedziałam bardziej sama do siebie niż do niego. ,, Caroline, ale z ciebie idiotka, jak mogłaś o tym nie pomyśleć?'' - zapytałam samą siebie w myślach. - To ona była twoją jedyną miłością, tak?<br />
- Dawniej tak, bardzo, naprawdę bardzo dawno temu coś do niej czułem, ale to już minęło. Uwierz mi teraz liczysz się dla mnie tylko ty...<br />
- I właśnie z racji tego, że jak ty to ładnie określiłeś liczę się dla ciebie tylko ja, nadal trzymasz rysunki z nią?<br />
- To nie jest tak jak myślisz....<br />
- A jak więc jest, co?? - zapytałam coraz bardziej wściekła.<br />
- Ja nic do niej nie czuję, nie wiem...<br />
-Poczekaj, poczekaj - niespodziewanie mu przerwałam - czy ona nadal żyje?<br />
- Tak... - oznajmił z rozpaczą w oczach.<br />
Nie wiedziałam co mam robić. Teraz kiedy zaczynałam coś do niego czuć on mówi mi, że Tatia żyje. Moja furia wymknęła się spod kontroli i bez zastanowienia wymierzyłam krwiopijcy siarczysty policzek. O dziwo w ogóle na to nie zareagował i nadal wpatrywał się we mnie z bólem.<br />
- Caroline, ja cię kocham - wyznał, a ja poczułam jak moje oczy napełniają się łzami.<br />
- Wiesz co? Miałam nadzieje, że alkohol doda mi odwagi... To co ci niedawno powiedziałam, to co niby miało mnie tak trapić to po prostu wymyśliłam na poczekaniu. Tak na prawdę chciałam ci powiedzieć, że największym zmartwieniem jakie posiadam jest to że jak ostatnia idiotka się w tobie zakochałam... - zrobiłam przerwę na otarcie łez, które ciurkiem spływały po moim policzku. - a teraz nie mam ci już nic więcej do powiedzenia. - stwierdziłam i już chciałam zejść z łoża kiedy niespodziewanie coś złapało mnie w talii. Na początku się szarpałam, ale w końcu dałam za wygraną i spojrzałam na niego.<br />
- Naprawdę nie wiem jakim cudem ten rysunek się tam znalazł, jeśli chcesz mogę go zaraz spalić, zniszczyć, wyrzucić, co tylko zechcesz tylko błagam uwierz mi. - powiedział z całej siły mnie do siebie przytulając. <br />
Raptownie poczułam jak robi mi się słabo i bardzo sennie. Najwyraźniej dopiero teraz alkohol zaczynał działać i to dość mocno.<br />
-Możemy dokończył tą rozmowę jutro.. Teraz jestem dość..<br />
- Pijana.... - dokończył za mnie Klaus. Położył mnie delikatnie na poduszkach, po czym okrył cieplutką kołderką. Nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam.<br />
<br />
<b>Klaus:</b><br />
<br />
Co ja najlepszego narobiłem?! Po co powiedziałem jej prawdę? Mogłem ją zahipnotyzować i powiedzieć, że nigdy nie widziała tego cholernego rysunku... Nie wiem dlaczego tego nie zrobiłem... Może zbyt mocno ją kocham, by ją okłamywać? Jedynym pozytywem całej sytuacji jest to że Caroline powiedziała, że .... że mnie kocha? Nie to chyba nie możliwe, musiałem się przesłyszeć...<br />
Nagle z rozmyślań wyrwał mnie dzwoniący telefon. Bardzo szybko odebrałem go, ponieważ nie chciałem żeby Caroline się obudziła .<br />
- Halo? - zapytałem dość wściekle. Chyba nikt normalny nie dzwoni do kogoś o 3:00 w nocy?!<br />
- Grzecznie prosiłam o to żebyśmy się spotkali, ale jak widzę masz inne WAŻNIEJSZE zajęcia - wrzasnęła ta mała wiedźma.<br />
- Radzę trochę grzeczniej się do mnie zwracać - warknąłem do słuchawki - Czego chcesz?<br />
- Od ciebie niczego. Chciałam ci tylko oznajmić, iż znalazłam sposób aby ożywić Tylera...<br />
- Że co?? - wykrztusiłem, a po chwili usłyszałem odgłos upadającego na podłogę telefonu... <br />
<br />
<br />
<br />
Wow! Już rozdział 18 za nami! Mam nadzieję, że nie jest bardzo zły, choć mnie osobiście wydaje się trochę chaotyczny. Proszę o komentarze i bardzo dziękuję za te, które znalazły się pod ostatnim rozdziałem. Nawet nie wiecie ile radości może dać jedno wasze słowo. Naprawdę bardzo dziękuję!!!:)<br />
<br />Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com23tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-44084514807054177852012-12-15T22:38:00.003+01:002012-12-15T22:38:57.848+01:00Rozdział 17<b>Caroline:</b><br />
<br />
- Napijesz się czego? - spytał powoli podchodząc do kominka. Stojąc w salonie Mikaelson'ów czułam się bardzo dziwnie. Mówiąc szczerze, to bardzo nie lubiłam tego pomieszczenia. Było takie ponure, zimne i trochę przerażające. Jedynym ,, ciepłym akcentem'' całego pokoju był kominek dość pokaźnych rozmiarów. Pamiętam, że od dziecka lubiłam wpatrywać się w płomienie ognia. Były z jednej strony bardzo niebezpieczne, a z drugiej takie ciepłe i kojące.<br />
- Caroline, słyszysz co do ciebie mówię? - głos Klausa raptownie wyrwał mnie z rozmyślań.<br />
- Yyy.. przepraszam zamyśliłam się....- odpowiedziałam tłumacząc się.<br />
- Może usiądziesz? - Klaus spytał mnie z gigantycznym uśmiechem na ustach.<br />
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że przez ten cały czas stałam na środku salonu przygarbiona, z przechyloną w prawą stronę głową, tępo wpatrując się w szalejący ogień. Mój widok musiał być przekomiczny, ponieważ mina wampira mówiła sama za siebie.<br />
Spiorunowałam go tylko wzrokiem, po czym zgrabnie podeszłam do niego, odbierając trunek który trzymał w lewej ręce. Oczywiście pierwotny przyglądał mi się z pozycji siedzącej wygodnie rozkładając się na kanapie. Kiedy wzięłam od niego szklankę z alkoholem on tylko poklepał miejsce obok siebie, po czym upił łyk Ja jednak stwierdziłam, iż bardziej taktownie będzie usiąść w fotelu na przeciwko.<br />
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz?- zapytał ze stoickim spokojem Klaus.<br />
Kiedy usłyszałam jego pytanie myślałam, że się przewrócę, mimo tego, że siedziałam. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Nie wiedziałam jak zareagować. W ogóle nie wiedziałam dlaczego mnie o to pyta....<br />
- Dlaczego uważasz, że cię nienawidzę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie chociaż wcale nie chciałam chciałam tego zrobić. Miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że jest chyba kompletnym idiotą skoro nie widzi co do niego czuję.... Poza tym tyle się między nami wydarzyło, że chyba tylko głupiec mógłby pytać się czy go nienawidzę...<br />
- Widzę twoją niechęć do mojej osoby - stwierdził ze smutkiem.<br />
,, No tak, miałam ci się rzucić w ramiona i usiąść nie obok ciebie ale na twoich kolanach.....'' - pomyślałam z politowaniem. W tamtej chwili w ogóle go nie rozumiałam. Nie wiedziałam o co mu chodzi.<br />
- Klaus, czy naprawdę uważasz, że gdybym cię nienawidziła to siedziałabym tu teraz z tobą z WŁASNEJ NIE PRZYMUSZANEJ WOLI?! - zapytałam unosząc ręce u górze.<br />
Nie wiedziałam jak jaśniej mam mu powiedzieć, że mimo, iż jest wstrętnym, odrażającym potworem i na dodatek aroganckim chamem to trochę go lubię...... a może bardziej niż trochę....<br />
- Czyli mnie lubisz... - powiedział z zawadiackim uśmiechem wampir.<br />
- Powiedzmy, że troszeczkę.... - przyznałam odwzajemniając uśmiech. Klaus będąc niezwykle zadowolony z mojej odpowiedz upił łyk trunku, po czym delikatnie pokręcił głową i wstał.<br />
- Chodź, coś ci pokarzę - podszedł do mnie i podał mi swoją dłoń.<br />
Po chwili namysłu postanowiłam wstać z niezwykle wygodnego siedzenia i pomaszerować za pierwotnym, a raczej obok niego. Nie dziwiło mnie to, iż weszliśmy na górę, ale zaciekawił mnie fakt, iż podążaliśmy w kierunku nieznanego mi dotąd pomieszczenia. Jednego, czego byłam pewna było to, że na pewno nie jest to sypialnia Klausa. Ją znałam na pamięć.....<br />
- No to jesteśmy na miejscu... - pierwotny stanął przed drzwiami - Gotowa?- kiwnęłam głową, choć coraz bardziej przestawała mi się podobać ta cała niespodzianka. - Spokojnie, nie ma tam żadnych trupów ani niczego w tym stylu, więc nie musisz się bać...- zapewnił mnie z rozbawianiem.<br />
- Nic takiego nie przeszło mi przez myśl - udawałam naburmuszoną dziewczynkę krzyżując ręce na klatce piersiowej.<br />
- Yhm, oczywiście - roześmiał się po czym otworzył zamknięte na klucz drzwi.<br />
Kiedy tylko weszłam do środka zdałam sobie sprawę z tego, iż jest to pracownia Klausa. Żadne słowa nie są w stanie opisać piękna wszystkich obrazów znajdujących się w tym miejscu. Podchodziłam do każdego z nich nie mogąc się nadziwić talentem wampira.<br />
- Wiedziałam, że masz ogromny talent, ale te wszystkie obrazy są.... - urwałam nie potrafiąc urazić czaru jego dzieł.<br />
- Podobają ci się? - zamruczał tuż nad moim uchem. Aż podskoczyłam ze strachu. Szybko jednak przypomniałam sobie, że Klaus po prostu lubi wzbudzać strach. <br />
- Tak, są piękne.. - powiedziałam odwracając się do mojego rozmówcy.<br />
Już w sekundę później zrozumiałam, iż był to nienajlepszy pomysł, bo teraz nasze twarze dzieliły tylko minimetry.<br />
- Nie tak piękne jak ty.... - stwierdził cały czas patrząc się w moje oczy.<br />
Nie wiem jak to się stało, ale nagle to ja zaczęłam przybliżać się coraz to bardziej do pierwotnego. Już miałam go pocałować kiedy on nagle odsunął się ode mnie przez cały czas się szczerząc.<br />
- Co zamierzasz teraz zrobić? - zadał mi dość oczywiste pytanie, jednak ja całkowicie zbita z tropu nie do końca wiedziałam jak mam na nie odpowiedzieć ..<br />
- Zrobić z czym?? - zapytałam patrząc się na niego jak typowa blondynka.<br />
- Z twoimi przyjaciółmi...- odpowiedział ze współczuciem.<br />
,, No fakt moi przyjaciele...., a raczej ich brak'' - przypomniałam sobie w ułamku sekundy. Sama w to nie wierzyłam, ale Klaus sprawił, że kompletnie zapomniałam o moich problemach.<br />
- Nie chce o tym na razie mówić.... - stwierdziłam, po czym podeszłam do maleńkiego stoliczka, na którym leżał jakiś bardzo stary szkicownik. Delikatnie przewróciłam pierwszą kartkę i zaniemówiłam.<br />
Nie wiem jakim cudem Nik zorientował się, że coś jest nie tak. W mgnieniu oka znalazł się przede mną. Jego reakcja była wręcz natychmiastowa, a ja usłyszałam tylko trzask zamykającego się rysownika.<br />
- To nie tyła Elena prawda? Mimo tego że ta dziewczyna wyglądała tak samo jak ona, przecież..<br />
- Myślę, że powinnaś się już położyć... - przerwał mi wściekle pierwotny.<br />
- Do cholery Klaus, kto to był?!<br />
- Pokój gościnny jest na przeciwko....<br />
- Czyli mi nie powiesz tak?<br />
- Nie teraz<br />
- Dlaczego?!<br />
- Caroline... Myślę, że zakończyliśmy już naszą rozmowę, a teraz pozwól, że odprowadzę cię do twojej sypialni. - ostatecznie zakończył wymianę zdań.<br />
Na początku moja duma nie pozwalała mi tu pozostać ani chwili dużej, jednak prawie od razu zdałam sobie sprawę, że nie mogę wrócić do domu. Wściekła ominęłam wampira i skierowałam się w stronę wskazanego przez Klausa pokoju. Aby podkreślić moją złość z całej siły trzasnęłam drzwiami. Doskonale wiedziałam, że na pewno nie ujdzie to uwadze hybrydzie.<br />
Pomieszczenie, w którym się znajdowałam było bardzo przestronne. Największe wrażenie zrobiło na mnie wielkie łoże z ogromnym baldachimem. Raptownie przypomniałam sobie chwile spędzone z pierwotnym na identycznym łożu. To sprawiło, że moja złość zwiększyła się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam, jak on mógł odsunąć się ode mnie kiedy chciałam go pocałować!<br />
Po dłuższej chwili namysłu postanowiłam wziąć prysznic, mając nadzieję że to pomoże opanować moje emocje. Jak pomyślałam tak też zrobiłam i w godzinę później byłam już gotowa do snu. Miałam ogromne szczęście, ponieważ w szefie znalazłam całe mnóstwo słodkich piżam. Wybrałam niebieską z króciutkimi spodenkami i koszulką na ramiączkach. Perfekcyjnie przygotowana stwierdziłam, że już czas oddać się w objęcia Morfeusza, w końcu była już 12 w nocy. Sama nie wiedziałam kiedy ten czas tak szybko zleciał....<br />
Ułożyłam się do snu i.... nic. Przewracałam się z boku na bok, liczyłam barany, robiłam wszystko byle by zasnąć, ale jak na złość nic mi nie pomagało. Po godzinie ,, żmudnej pracy '' wpadłam na najgłupszy pomysł w moim życiu. Coś tam we mnie w środku po cichutku podpowiadało mi, że może wycieczka do pokoju Klausa przyniosłaby mi spokój i przy nim mogłabym spokojnie zasnąć.... Dość długo biłam się z tą myślą. Dziwnie czułam się myśląc, że po naszej kłótni mógłby po prostu mnie stamtąd wyrzucić. ,, Caroline, odwagi, raz się żyje'' - dodałam sobie odwagi. Bez wahania wstałam z łóżka i udałam się w kierunku sypialni hybrydy......<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
A oto rozdział 17!!! Jeny, nawet nie wiem jam mam wszystkich przeprosić za to, że tak długo nic nie dodawałam.... Mam nadzieję że uda mi się znaleźć chwilę czasu i dodać kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu, ale nie obiecuję.... Teraz bardzo was proszę o komentowanie. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę z każdego komentarza, a za wszystkie które znajdują się pod poprzednimi rozdziałami bardzo, bardzo dziękuję!!!:) Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com33tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-82082366098156070022012-11-11T19:37:00.000+01:002012-11-11T19:37:27.629+01:00Rozdział 16<b>Caroline:</b><br />
<br />
Cholera! Dlaczego akurat moje życie musi być jednym wielkim bagnem!?Jak zwykle to ja muszę obrywać najbardziej w skórę. Jak zawsze... Najpierw śmierć Tylera, potem Klaus, no i jeszcze na dobitkę utrata przyjaciół. Świetnie, po prostu rewelacyjnie.<br />
Jadąc do Grilla cały czas rozmyślałam o wszystkim co zaszło u Salvatorów. Miałam ochotę zatrzymać samochód i zacząć jak zawsze w takich sytuacjach ryczeć. Wypłakać wszystkie swoje smutki, wszystko to co mnie gnębi.... O nie ! Nie tym razem. Mam już dosyć użalania się nad sobą. Dosyć bezsensownego płaczu. W tamtej chwili jedyne czego było mi trzeba to osoby, która mnie przytuli, wysłucha, pocieszy... Niestety po chwili rozmyślań zdałam sobie sprawę z tego, iż ja nie posiadam już żadnej takiej osoby, żadnego przyjaciela.... Zastałam sama. Wszyscy mnie opuścili. Nadal nie mogłam zrozumieć kim trzeba być, żeby chcieć mnie tak perfidnie wykorzystać.... No fakt zapomniałam... Trzeba być Eleną. <br />
Jedynym plusem tego wszystkiego było to, że w końcu dotarłam do miejscowego baru. Ospale wysiadłam z auta, po czym skierowałam się w stronę drzwi. Kiedy je otworzyłam od razu moje zmysły się wyczuliły.<br />
- Poważnie!? - syknęłam, widząc Klausa wpatrującego się we mnie.<br />
<br />
<b>Klaus:</b><br />
<br />
Siedziałem przy barze patrząc w oczy mojej królewny. Natychmiast zauważyłem, że coś jest nie tak. Caroline była strasznie blada, a jej twarz była wykrzywiona w grymasie złości i smutku. Powoli zaczęła zbliżać się w moim kierunku. Nie powiem, byłem tym nie lada zdziwiony, ponieważ byłem święcie przekonany, że po naszym ostatnim spotkaniu wampirzyca będzie mnie omijać szerokim łukiem. Ona natomiast bez pośpiechu przeszła przede mną, a następnie zajęła miejsce obok.<br />
- Poproszę martini, albo nie... poproszę czystą... - powiedziała beznamiętnie do barmana.<br />
Przez cały ten czas wpatrywałem się w nią z niemałym zdziwieniem.<br />
- Jeny, przestań się w końcu tak na mnie gapić! - niespodziewanie moja bogini spiorunowała mnie wzrokiem. Prychnęła tylko, przerzuciwszy wzrok na palce, którymi nerwowo pukała czekając na alkohol.<br />
- Nie wiedziałem, że anioły preferują ,,czystą,, - stwierdziłem z nutką sarkazmu. Nie musiałem długo czekać na reakcję Caroline. Momentalnie wybuchła śmiechem, po czym szybko schowała twarz w dłoniach.<br />
- Nie będę płakać.... Nie będę płakać! - zaczęła po cichu powtarzać próbując uspokoić swój oddech.<br />
- Caroline, co się stało? - zapytałem niepewnie po chwili milczenia.<br />
- Nic, no może prócz tego, że życie mi się wali, ale to taki mały szczegół..... - powiedziała patrząc nieobecnie w moje oczy. Od razu zrozumiałem o co chodzi.<br />
- Co oni ci zrobili? - zapytałem w ze złością i gniewem.<br />
Kiedy Caroline usłyszała moje pytanie raptownie odwróciła się w stronę baru. Jej ręce drżały, a ona sama przygryzała wargę. Widziałem, że dziewczyna nie nie chce o tym mówić, jednak ja musiałem to wiedzieć. W tym też celu delikatnie ująłem ją za brodę, chcąc aby spojrzała mi w twarz. Na początku nie chciała się do mnie odwrócić, ale w końcu to zrobiła.<br />
- Klaus, zrozum ja.....- na chwilkę przymknęła oczy, żeby po kilku sekundach znów je otworzyć. - ja nie chcę o tym mówić, naprawdę nie mam na to teraz siły. Jedyne co chce teraz zrobić to po prostu się uchlać. - powiedziała ze smutkiem. <br />
- Przecież doskonale wiesz, że alkohol ci nie pomoże... - stwierdziłem głaszcząc ją po policzku.<br />
- Wiem , ale jakoś nie mam lepszego pomysłu jak sobie pomóc... - powiedziała ledwo powstrzymując się od urojenia łez.<br />
<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Już miałam wziąć w rękę kieliszek stojący przede mną, kiedy Klaus złapał moją dłoń. Próbowałam mu ją wyszarpnąć ale niestety przynosiło to marny efekt. Wampir szybko zaskoczył z krzesła i próbował mnie także do tego zmusić.<br />
- Wyjdźmy na zewnątrz ... - powiedział patrząc na mnie błagalnie.<br />
-Nie mam ochoty nigdzie się ruszać. - stwierdziłam ze złością. On jednak nie dawał za wygraną i dalej ciągnął mnie za rękę. Po chwili stawiania mu oporu, zdałam sobie sprawę, że to i tak nie ma sensu i równie szybko co on zeskoczyłam z krzesła.<br />
Kiedy wyszliśmy z budynku Klaus zatrzymał się. Odgarnął kilka niesfornych loków z mojej twarzy, a potem delikatnie pocałował mnie w czoło.<br />
- Zapytam jeszcze raz, co się stało? - zapytał z troską i żalem<br />
- Po tym jak wyszedłeś... - zaczęłam powoli - zadzwoniła do mnie Elena. Chciała, żebym przyszła do Salvatorów no i tak też zresztą później zrobiłam. Byli tam wszyscy, Bonnie, Damon, Stefan, Matt... Stefan powiedział, że nie znaleźli jeszcze żadnego sposobu na tworzenie hybryd, więc... Oni chcieli... - zatrzymałam, czując, że dłużej nie dam rady. - chcieli, żebym się jakoś tobą zajęła.... żebym poszła z tobą do łóżka, żeby cię udobruchać po to abyś ich nie zabijał... - dokończyłam siłując się sama ze sobą. Raptownie poczułam ciepło ciała Klausa. Właśnie tego potrzebowałam. Tego, żeby ktoś się mną zainteresował, przytulił.<br />
- Idioci! Jeszcze dzisiaj będą martwi! - krzyknął Klaus cały czas przytulając mnie.<br />
- Nie proszę cie Klaus, nie rób im krzywdy, błagam cie nie zabijaj ich... - nie wytrzymałam i potok łez spłynął po mojej twarzy. Wampir, widząc mój stan przytulił mnie jeszcze mocniej i zaczął głaskać po włosach.<br />
- Ciiii, już dobrze, nic im na razie nie zrobię - powiedział całując mnie w głowę.<br />
Nieoczekiwanie mój telefon wydał dźwięk oznaczający nową wiadomość. Szybko odsunęłam się od hybrydy i przeczytałam smsa. Kiedy tylko to zrobiłam zaczęłam się śmiać przez łzy.<br />
- O co chodzi? - spytał zdziwiony pierwotny.<br />
- O to, że Elena jest u mnie w domu i cholernie chce ze mną porozmawiać...<br />
- Choć... - powiedział tylko wampir po czym pociągnął mnie za sobą.<br />
- Gdzie my idziemy? - zapytałam niepewnie, domyślając się odpowiedzi.<br />
- Dzisiaj nocujesz u mnie. - poinformował mnie z łobuzerskim uśmiechem. - No chyba, że wolisz wrócić do siebie....<br />
Doskonale wiedział, że nie mogę, a raczej nie chcę wrócić do domu. W mgnieniu oka znaleźliśmy się w willi Klausa.... <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
A oto kolejny, 16 już rozdział! Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam was za to, że tak długo nie pisałam i za ten rozdział...;( Kurcze, wyszedł niesamowicie chaotycznie.... szkoda, że tak wyszło...:( <br />
Nie pozostaje mi nic innego jak prosić was o komentarze...:)<br />
<br />
Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com20tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-4164999714916171302012-10-15T21:06:00.001+02:002012-10-15T21:06:57.574+02:00Rozdział 15<b>Caroline:</b><br />
<br />
Byłam naprawdę nieźle wkurzona. Jednego dnia moi ,, wspaniali '' przyjaciele ratują mnie od tej popieprzonej hybrydy, a już drugiego bezpardonowo zawracają mi głowę jakimiś cholernie ważnymi sprawami z znanego nam cyklu ,, jak uratować dupsko Elenki''....<br />
,, Jeny, jak ja ich nie znoszę'' - przemknęło mi przez głowę. Szybko jednak odrzuciłam te myśli na bok. Doskonale wiedziałam, że do puki nie spotkam się z nimi to nie dadzą mi spokoju.<br />
Ospałym krokiem podeszłam do okna w celu sprawdzenia jaka pogoda panuje dziś w MF. Niestety widok za szybą nie napawał mnie optymizmem. Poranek był bardzo pochmurny, a w dodatku zanosiło się na niemały deszcz. Szybkim krokiem podeszłam do mojej ukochanej szafy. Z racji tego, iż było zimno postanowiłam założyć czarne rurki, biały T- shirt, na który zarzuciłam czarną skórzaną kurtką, a do tego założyłam przepiękne czarne szpilki. Do zestawu dodałam kilka dodatków w postaci turkusowego naszyjnika i kilku srebrnych pierścionków. Całość dopełniłam dość drapieżnym makijażem, a włosy zostawiłam naturalnie rozpuszczone.<br />
Kiedy skończyłam szykować się do wyjścia postanowiłam jeszcze raz przejrzeć się w lustrze. Gdy do niego podeszłam ujrzałam przed sobą już nie roztrzepaną, głupawą i pustą nastolatką, ale prawdziwą kobietę, która jest pewna siebie, piękna i co najważniejsze niesamowicie niebezpieczna. Nie wiem dlaczego, ale od razu w mojej głowie pojawił się obraz, który strasznie mnie przeraził. Patrząc w swoje odbicie zdałam sobie sprawę, że czegoś mi brakuje, że brakuje mi osoby, która zapewne teraz stałaby za mną patrząc na mnie z łobuzerskim uśmiechem. Czułam, że brakuje mi Klausa. Jego obecności, która sprawiała, że czułam się jak księżniczka, najpiękniejsza kobieta na świecie, jak czyjaś ukochana... jak jego ukochana... <br />
Wypowiadając w myślach te słowa, zdałam sobie sprawę z tego co przed chwilą usłyszałam od pierwotnego na pożegnanie. Zrozumiałam powagę tego co mi powiedział.... Gdzieś tam w środku cieszyłam się z tego co wampir czuje do mnie, ale mój rozsądek wiedział, że nie mogę pozwolić sobie na odwzajemnienie tego uczucia. Po dłuższej chwili rozmyślań zdałem sobie sprawę, iż jest już 11:00.<br />
Szybkim krokiem wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i pognałam na spotkanie.<br />
<br />
<br />
<b>Klaus:</b><br />
<br />
Życie jest naprawdę piękne! Od bardzo dawna nie czułem się tak dobrze. Miałem prawie wszystko, pieniądze, piękny dom, samochody i to co najważniejsze... czyli uczucie, jakim zaczynała darzyć mnie Caroline. Choć ona nadal uparcie twierdziła, że nic do mnie nie czuje to ja i tak znałem prawdę. Wszystko układało się po mojej myśli. Miałem już dokładny plan jak przekonać do siebie Caroline, a bal, który organizowała moja siostra był świetną okazją do zrealizowania go..... <br />
Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu.<br />
- Halo.. - powiedziałem obojętnym głosem.<br />
- To ja Bonnie - usłyszałem w słuchawce głos wiedźmy. - Musimy porozmawiać. - powiedziała niezwykle stanowczo.<br />
- Przykro mi NIE MAM CZASU - wysyczałem do słuchawki mając nadzieję, że ta mała da mi spokój.<br />
- Nie obchodzi mnie to, czekam na ciebie o 15:00 w parku. - Stwierdziła, po czym rozłączyła się.<br />
Nie mogłem uwierzyć w to, iż ta wredna czarownica bez większego strachu pomiatała sobie mną. Niestety wiedziałem, że skoro do mnie zadzwoniła to faktycznie musi mieć jakiś ważny powód. <br />
Zdegustowany jej szczeniackimi i głupim zachowaniem postanowiłem wstąpić do baru na małego drinka.<br />
- Hmmm.. jest dopiero 11:15, czyli mam jeszcze trochą czasu - wywnioskowałem spoglądając na zegarek.<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Droga do Salvatorów minęła mi dość szybko, mimo iż wcale się tam nie spieszyłam. Kiedy dotarłam do celu powoli wysiadłam z samochodu i skierowałam się w stronę drzwi. Bez pośpiechu zapukałam. Drzwi otworzyły się w sekundę później, a przede mną pojawiła się postać Eleny.<br />
- Prosiłam cię o to, abyś się pospieszyła, a ty co zastanawiasz się 3 godziny co na siebie włożyć!?- wykrzyczała mi na powitanie wampirzyca.<br />
O mały włos nie spadłam ze schodów ze zdziwienia, a raczej zszokowania jej zachowaniem.<br />
- Też miło cię widzieć.... - powiedziałam powoli nadal nienaturalnie wytrzeszczając oczy. Elena tylko prychnęła ( niczym rasowy koń), wykrzywiła minę w grymasie złości po czym zaprosiła mnie wymuszonym gestem dłoni do środka. Mozolnie przekroczyłam próg domu, a następnie ruszyłam w kierunku salonu. Nie zdziwił mnie widok wszystkich zebranych, a mianowicie Stefana, Damona, Bonnie i Matta.<br />
- O blondi zaszczyciła nas swoją obecnością, niewierze.... - pokiwał głową jak zwykle chamski Damon.<br />
- Proszę cię skończ .... - przerwał mu znudzony całą sytuacją Stefan.<br />
Nie sądziłam, że dzisiejszy dzień będzie aż taki straszny. ,, Musisz wytrzymać Caroline'' - powtarzałam sobie w myślach, ledwo co powstrzymując się wbicia kołka w tego wrednego palanta.<br />
- Dobra, czego ode mnie chcecie? - zapytałam, chcąc jak najszybciej się stąd wydostać.<br />
- Chodzi o to, że nie znaleźliśmy jeszcze sposobu na tworzenie nowych hybryd, a jak wiesz Klaus nie ma zamiaru długo czekać więc... - poinformował mnie dość szybko młodszy Salvatore.<br />
- I co ja mam z tym wspólnego? - zapytałam nie mając zielonego pojęcia o co im wszystkim chodzi.<br />
- Było by miło gdybyś przekonała naszą kochaną hybrydkę, aby jeszcze trochę poczekał... no wiesz tu pogadasz, tam dasz buziaka... - zakończył ilustrując ostatnią część zdania.<br />
Po prostu myślałam, że padnę. Nie sądziłam, że te hieny posunę się do tego stopnia, żeby tylko ratować swój tyłek. Nie mieściło mi się w głowie to, jak moje ,, przyjaciółki'' były w stanie zrobić mi coś takiego. Byłam w takim szoku, iż nie wiedziałam , ani co mam powiedzieć, ani co zrobić....<br />
- Poważnie!?- zapytałam ledwo co stojąc na nogach. - Wiecie co... Mój Boże..... To mi się nawet w głowie nie mieści.... Jak wy możecie prosić mnie o coś takiego, po tym co przeszłam?? - wykrzyczałam, ostatkiem sił hamując łzy.<br />
Nie czekając na reakcję wszystkich zebranych wybiegłam z domu. Wskoczyłam do auta i obrałam jeden kierunek, którym był oczywiście Grill.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I oto rozdział 15! PRZEPRASZAM, że tak długo nie pisałam, ale te wszystkie kartkówki i sprawdziany....:(<br />
Co o tym sądzicie? Jak dla mnie jeden wielki gniot, ale cóż..... Mogę tylko powiedzieć na pocieszenie, że następny rozdział, przynajmniej w moim mniemaniu będzie dużo bardziej ciekawy.....;) Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-38382313974978676392012-09-27T23:47:00.002+02:002012-09-27T23:47:51.072+02:00Rozdział 14<b>Klaus:</b><br />
<br />
Nie wiem co się ze mną stało. Jak mogłem tak po prostu wypuścić stąd Caroline? Dlaczego nie powiedziałem tej bandzie dzieciaków całej prawdy? Sam nie wiedziałem jak mam sobie to wszystko wytłumaczyć. Przecież ludzie, a raczej wampiry nie zmieniają się od tak z dnia na dzień, nawet kiedy czują coś więcej do drugiej osoby.... Nie rozumiałem jak mogłem być takim idiotą i pokazać wszystkim jaki to ja jestem wspaniały i troskliwy. Niech to szlag! Ani Caroline, ani jej przyjaciele nie mogli uważać mnie za słabego. Musiałem jak najszybciej wymyślić coś co znowu wzbudziłoby w nich przerażenie.<br />
- Cześć braciszku! - nagle w drzwiach stanęła Rebekah. Byłem lekko zszokowany jej świetnym humorem. Już dawno nie widziałem jej tak szczęśliwej.<br />
- Coś się stało? - zapytałem ostrożnie wiedząc, iż z pewnością moja siostra zaraz zacznie prosić mnie o coś w moim mniemaniu niedorzecznego.<br />
- Nik, nawet nie zgadniesz z kim rozmawiałam - zaczęła powoli podchodzić do fotela, w którym wypoczywałem. - Dzisiaj całkiem przypadkiem spotkałam się z panią burmistrz. Rozmawiałyśmy przez chwilę o jakiś głupotach, aż w końcu pani Lockwood złożyła mi bardzo ciekawą propozycję. - moja siostrzyczka uśmiechnęła się przebiegle.<br />
- Niech zgadnę, pani burmistrz da ci gigantyczną nagrodę jak tylko pozbędziesz się mnie z miasta? - Powiedziałem z udawaną przebiegłością wpatrując się w szklankę z whisky.<br />
- Po pierwsze nie, po drugie, wydaje mi się, iż pani Lockwood darzy cię sympatią, a po trzecie zapytała mnie czy nie zechciałabym urządzić przyjęcia z okazji... no nie ważne z jakiej tam okazji, to jak zgadzasz się?<br />
- Rebekah, ile razy mam ci powtarzać, iż nie życzę sobie, aby w moim domu organizowano jakiekolwiek bale... - przypomniałem z frustracją, choć byłem święcie przekonany, że moja siostra już dawno podjęła decyzję za mnie.<br />
- Wiesz co? Mam to gdzieś! I dla twojej wiadomości bal odbędzie się za 3 dni...<br />
- Nawet nie wiesz jaka jesteś.. denerwująca... - ująłem dość delikatnie nie chcąc użyć nieprzyzwoitych sformułowań. Wściekły na siostrę wyszedłem z domu. Dokładnie wiedziałem do kąt poprowadzą mnie nogi.<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Koszmary, to najgorsza rzecz jaka może spotkać osobę, która pragnie tylko spokojnie spać. Najgorsze było to, że niestety w koszmarach pojawiają się postacie, a raczej potwory, których najbardziej się boimy. W moim przypadku był to oczywiście Klaus. Jedna scena za drugą pojawiały się w moim umyśle i wszystkie były związane oczywiście z nim.<br />
Nie wiem jakim cudem nagle obudziłam się. W sekundę później cholernie żałowałam, że nadal nie dręczą mnie zmory. Jak zwykle rzeczywistość musiała być jeszcze bardziej okrutna.<br />
- Bardzo niespokojnie spałaś - stwierdził z szelmowskim uśmiechem Klaus. Jak gdyby nigdy nic leżał sobie obok mnie spokojnie wpatrując się w moje oczy.<br />
- Nie ma się co dziwić, śniłam o wielkim potworze - powiedziałam próbując wydostać się z łóżka. Oczywiście niestety nie było mi to dane, ponieważ jakieś wielkie łapsko wciskało moje żebra w materac.<br />
- Czyżbyś mówiła o mnie słonko? - zapytał z niedowierzaniem - Oj , chyba się obrażę... - powiedział robiąc minę złego pięciolatka.<br />
Niestety na moje nieszczęście nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Wampir, chcąc podtrzymać mój dobry humor zaczął mnie łaskotać..... Poważnie?? Nie zdawałam sobie sprawy, że osoba mająca ponad 1000 lat jest jeszcze na tyle dziecinna, a tym bardziej iż jest to najpotężniejsza hybryda stąpająca po tej ziemi... No cóż najwyraźniej pozory mylą.<br />
-Przestań, błagam - zachichotałam, ledwo co powstrzymując się od płaczu.<br />
Klaus w końcu przestał, lecz po chwili zrobił coś co było dla mnie jeszcze gorsze. Poczułam jak jego wargi dotykają moich. Jeszcze nigdy Klaus nie całował mnie z taką czułością i miłością. Raptownie odsunęłam się od niego, na co on tylko posmutniał.<br />
- Klaus, nic się nie zmieniło od naszego ostatniego spotkania, ja nadal uważam, że to co między nami zaszło to był po prostu błąd - powiedziałam szczerze, nie owijając w bawełnę.<br />
- Ach, to tak... - stwierdził z wyczuwalną irytacją wampir<br />
- Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego ile złego wyrządziłeś mnie i moim przyjaciołom. Tego nie da się od razu odbudować. Ja wierze w to, że chcesz się zmienić, ale...<br />
- A kto powiedział, że mam zamiar się zmieniać? - przerwał mi nagle Klaus. - Caroline, ja nie mam zamiaru ani trochę się zmieniać, ba mam zamiar nadal szantażować twoich przyjaciół, a co do ciebie kochanie... - powiedział gładząc mnie po policzku - Czy chcesz czy nie oboje wiemy, że i tak już należysz do mnie.. - zakończył uśmiechając się cwaniacko.<br />
- Chyba sobie kpisz! - powiedziałam najwścieklej jak potrafiłam - nigdy nie należałam, nie należę i nie będę należeć do ciebie, jasne!? - wrzasnęłam rzucając się na Klausa, podduszając go, a jednocześnie wyszczerzając kły.<br />
Pierwotny praktycznie od razu zamienił nas miejscami, z tym że mnie nie podduszał.<br />
- Pozwól, że o tym będę decydował ja... - stwierdził, po czym złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Po dłuższej chwili szarpania się z hybrydą, w końcu zostałam uwolniona.<br />
- Wynoś się stąd - krzyknęłam i w mgnieniu oka znajdując się przy drzwiach. Klaus popatrzył na mnie z rozśmieszeniem i podszedł do mnie. Mimowolnie zadrżałam czując na swoim dekolcie jego lodowaty oddech.<br />
Usłyszałam tylko powiedziane szeptem ,,.. ja też cię kocham '' i nagle go nie było. Przez chwilę stałam jak słup soli, puki nie usłyszałam dzwoniącego telefonu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, iż już świta. ,, Jak dobrze, że mama pojechała w nocy do pracy'' - przeszło mi przez myśl kiedy odbierałam telefon.<br />
- Halo.. - Powiedziałam powoli, siłując się z każdą literą.<br />
- Hej Caroline, z tej strony Elena, wiesz mamy do ciebie sprawę, wiem, wiem, nie powinnam zawracać ci niczym głowy po wczorajszych wydarzeniach, ale to naprawdę pilne. Zjaw się jak najszybciej u Salvatorów ok?? - powiedziała na jednym oddechu.<br />
- Dobrze, pa... - powiedziałam kończąc rozmowę.<br />
,, Kolejny raz nie obchodzi ich to co przeżywam ja, tylko oczywiście Elena... '' - stwierdziłam z goryczą, po czym zaczęłam szykować się do wyjścia. <br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Co sądzicie o nowym rozdziale??? Mnie szczerze mówiąc się nie podoba:( No, ale cóż, komentowanie i ocenę pozostawiam wam... :) <br />
<br />
Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com13tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-44600638059534268642012-09-16T11:30:00.001+02:002012-09-16T11:30:49.786+02:00Rozdział 13<b>Klaus:</b><br />
<br />
Jak ja nienawidzę tego cholernego dzwonka! Dopiero w tamtej chwili tak dosadnie sobie to uzmysłowiłem. Nie dość, że byłem wściekły na Caroline za jej męczeńskie wyznanie w stylu -,, wiesz, coś do ciebie czuję, ale nie możemy być razem bo muszę być lojalna wobec moich przyjaciół, którzy bez wahania oddali mnie tobie na pewną śmierć byle ratować tą tępą Elenkę '' - to jeszcze jacyś pieprzeni nieproszeni goście. <br />
Naładowany po brzegi furią zsunąłem się z łóżka. Szybko narzuciłem na siebie szlafrok i po raz ostatni przed wyjściem zerknąłem na wampirzycę. Siedziała skulona cały czas wpatrując się we mnie. Patrzyła w taki dziwny sposób. Sam nie wiedziałem czy jest na mnie zła, czy też na siebie. Kiedy tylko nasze oczy się spotkały ona szybko odwróciła głowę, jakby wstydziła się tego, że przed chwilą patrzyła na mnie. Zrobiłem głęboki wdech i nie zastanawiając się nad tym dłużej powędrowałem w stronę drzwi. W wampirzym tempie zbiegłem ze schodów i otworzyłem drzwi.<br />
Widok przede mną o mało co nie powalił mnie z nóg. Moja szczęka powędrowała w dół, a źrenice rozszerzyły się z niedowierzaniem. Byłem tak zszokowany, że przez parę sekund nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Po chwili otrząsnąłem się, a moja twarz przybrała wyraz rasowego zabójcy.<br />
- Witam, choć powiem szczerze, że nie spodziewałem się was o tak wczesnej porze. - powiedziałem wysilając się na sztuczny uśmiech.<br />
- Klaus, przyszliśmy po Caroline - odezwała się wiedźma, cała dygocząc ze strachu.<br />
- Oj, na faktycznie, wcześnie się wam o niej przypomniało... - zakpiłem. Mimo wszystko byłem pewien podziwu dla całej tej zgrai. Bonnie, Stefan, Damon, a nawet sama Elena postanowili zawalczyć o ,, przyjaciółkę'' . ,,No cóż, zaczyna robić się ciekawie...'' - pomyślałem z przekąsem<br />
- Gdybyś chciał wiedzieć - zaczął ze złością Damon - to próbujemy już od trzech dni dostać się do tej twojej nory, ale niestety nawet moc Bonnie nie pomogła.<br />
- Nie ma co się dziwić, to istne lokum szatana - nagle wtrąciła Elena.<br />
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na to jak się zmieniła. Wydawało mi się, że jest bardziej odważna i pewna siebie, ale może to tylko pozory, gra żeby mnie zmylić.<br />
- Oj, no w końcu się spotykamy. - powiedziałem do wampirzycy. - Pewnie słyszałaś już, iż od pewnego czasu poszukuję cię słonko.<br />
- Czego chcesz? - zapytała niesamowicie oschle.<br />
- Nie będziemy rozmawiali o takich sprawach przed drzwiami, proszę wejdźcie.- skinąłem ręką i czekałem na reakcję tych idiotów. Oczywiście czarownica przez chwilę stawiała opory, ale w końcu wszyscy weszli do środka.<br />
- A więc wracając do twojej sprawy - wskazałem ręką na brunetkę - wyjścia są dwa. Albo wszystkich was zabiję, albo znajdziecie jakichś sposób na to, abym nadal mógł tworzyć hybrydy. - zakończyłem ze słodkim uśmiechem. Miny moich słuchaczy były bardzo nietęgie. Można by było rzec, iż są przerażeni.<br />
- A co z Caroline? - zapytał jedyny opanowany z całej ich grupy Stefan.<br />
- Nic mi nie jest... - usłyszałem głos mojej anielicy rozbrzmiewający kilka kroków za mną.<br />
Raptownie odwróciłem się i ujrzałem ją w całej okazałości. Stała bosa, a jej ciało okrywała jedynie jakaś pognieciona koszula, zapewne z mojej szafy.<br />
- O mój Boże! Caroline co no ci zrobił!? - krzyknęła Elena jednocześnie podbiegając do mojej królewny. Dopiero teraz dotarło do mnie, że moja bogini jest cała zapłakana i nieobecnie wpatruje się w podłogę.<br />
<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Poczułam jak ktoś, chyba Elena przytula mnie. Dziwnie czułam się w jej ramionach, z pewnością dlatego, że to nie była już moja stara przyjaciółka, ale jakaś obca wampirzyca. Po chwili przygniatania mnie do siebie dziewczyna odsunęła się ode mnie na krok, po czym zwróciła się do Klausa.<br />
- Coś ty jej zrobił!? - wrzasnęła dygocząc ze wściekłości.<br />
Wampir popatrzył na nią z obojętnością, a po chwili jego spojrzenie powędrowało na mnie. Patrzył ze smutkiem, jakby chciał mnie za coś przeprosić.<br />
- Nie martwcie się moi drodzy, jak widać byłem wielkoduszny i nie zabiłem jej.. - wysyczał, cały czas patrząc na mnie. - Dla rozwiania waszych wątpliwości dodam tylko, iż wszystko co zrobiłem z tą dziewczyną było wymuszone przeze mnie - dodał, po czym uśmiechnął się triumfalnie. - Po prostu użyłem swojego uroku.<br />
Kiedy usłyszałam to co powiedział Klaus prawie się przewróciłam. Nie mogłam uwierzyć, że to powiedział. Nie wiedziałam tylko po co skłamał. Przecież mógł im powiedzieć, że tak po prostu spaliśmy ze sobą, a tym samym definitywnie odepchnąć ode mnie moich przyjaciół. Czułam jak krew pulsuje mi w uszach, a tętno niebezpiecznie przyspiesza.<br />
- Jak mogłeś!? - nagle usłyszałam głos Bonnie. - Jak można być takim potworem!? - pytała podchodząc do hybrydy.<br />
- Wolę być potworem niż kłamcą - stwierdził, spoglądając na mulatkę. - No dobrze dosyć tych wzniosłych rozmów. Daje wam kilka dni na odnalezienie jakiegoś sposobu na tworzenie hybryd. A teraz możecie już odejść. - dokończył wskazując dłonią na drzwi.<br />
Kątem oka zobaczyłam jak wszyscy zaczynają wychodzić. Nie wiem co się ze mną działo, ale nie byłam wstanie zrobić nawet kroku. Cały czas patrzyliśmy się na siebie. Klaus patrzył na mnie ze złością, a ja z niedowierzaniem.<br />
- Caroline już dobrze, choć ze mną - poczułam jak ktoś obejmuje mnie w tali - zapewne, żebym się nie przewróciła - a potem ciągnie w stronę drzwi. Dopiero na zewnątrz uświadomiłam sobie że tym ,, kimś'' była Elena.<br />
Wszystko potem działo się niezwykle szybko. Co prawda jazda samochodem była koszmarem. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że cisza może być aż tak mącząca. Na szczęście szybko znaleźliśmy się pod moim domem. Oczywiście ma progu czekała na mnie już zapłakana mama. Ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę było opowiadanie tego wszystkiego. W mgnieniu oka przywitałam się z nią i od razu pobiegłam do swojego pokoju. Właśnie wtedy dotarło do mnie, że jest wczesny wieczór. Podłam niczym nieżywa na łóżko mając nadzieję, że od razu zasnę. Niestety, wspomnienia były silniejsze niż zmęczenie...<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
Przepraszam! Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale niestety jest już rok szkolny. Obiecuję tylko, iż od teraz postaram się częściej dodawać rozdziały, tym bardziej że mam w głowie zarys całej historii, włącznie z zakończeniem.... Ale spokojnie jeszcze trochę pozostało do napisanie przed epilogiem;)<br />
PS. I jak? Co sądzicie o tym rozdziale? Bardzo proszę o komentowanie!!! Nawet nie wiecie ile każdy komentarz dla mnie znaczy:)<br />
<br />Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-25409691031901274452012-09-03T12:25:00.002+02:002012-09-03T12:25:30.679+02:00Otagowana....;)<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">Hmmm... od czego by tu
zacząć..., no cóż, może od tego, iż zostałam otagowana przez <a href="http://www.blogger.com/profile/00091258513110617692"><b><span style="background-color: #d0606a; background-position: initial initial; background-repeat: initial initial; color: white;">Esme</span></b></a>.
Powiem, że jeszcze sama nie do końca rozumiem zasady ,, tagowania'' , ale
postaram się coś z siebie wydusić i napisać..:)<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: large;"> Zasady:</span></div>
<span style="font-family: inherit;"><br />
1. Po przeczytaniu 11 pytań odpowiadamy na wszystkie na swoim blogu.</span><br />
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">2. Następnie wybierasz 10 osób, które tagujesz i
zamieszczasz linki do ich blogów.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">3. Tworzysz 11 nowych pytań, na które będą musiały
odpowiedzieć osoby otagowane.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">4. Powiadom osoby wybrane przez ciebie, że zostały
otagowane.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">5. Daj Taga osobą, które jeszcze go nie miały.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal" style="text-align: center;">
<span style="font-family: inherit; font-size: large;">Pytania, z którymi się zmierzyłam...;)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">1. Skąd pomysł na to, aby założyć bloga?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Pewnego, bardzo pochmurnego dnia od niechcenia
przeglądałam stronę z nowinkami na temat TVD i to właśnie tam natknęłam się
na artykuł o różnych blogach z tematyką ,,serialową ''. Po kilku
dniach i kilku przeczytanych przeze mnie opowiadaniach postanowiłam sprawdzić
swoje siły i dokładnie 10 lipca napisałam pierwszą notkę, jeszcze na
Onecie..... i tak to się zaczęło..:)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">2. Dlaczego piszesz opowiadanie o nich/niej/nim?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Piszę opowiadanie o Caroline i Klausie, ponieważ
zaintrygowała mnie ich więź, a raczej wizja ich związku w przyszłości...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">3. Skąd masz inspirację na to, aby pisać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Wiem, że to zabrzmi bardzo dziwnie, ale nie mam
żadnego szczególnego źródła inspiracji. Po prostu wykonując praktycznie
każdą czynność zastanawiam się o czym dokładnie mógłby być kolejny rozdział....</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">4. Lubisz czytać?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Raczej tak.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">5. Jaki jest twój ulubiony film/filmy?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie mam jednego, ulubionego filmu. Jeśli mam wymienić
kilka z tych ,, naj'' to będą to:</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Adwokat diabła, Ojciec chrzestny, Gladiator, Pearl
Harbor, Zapach kobiety, Titanic ;), Prestiż, Iluzjonista, Batman ( wszystkie
części), ... i wiele innych....</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">6. Jaki jest twój ulubiony pisarz/pisarka?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie posiadam takowego.....:)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">7. Ulubione danie?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Jest kilka potraw, które naprawdę lubię, a są to:</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Spaghetti, pizza, krewetki( pod każdą postacią),
lasagne, chińszczyzna, musaka....</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">8. Czy twoi przyjaciele wiedzą o tym, że piszesz bloga?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie i nie chcę żeby wiedzieli....</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">9. Ulubiony napój?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Kawa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">10. Kim chcesz zostać w przyszłości?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Tajemnica....;)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">11. Myślałaś kiedyś o tym, aby wydać książkę?</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Tak, ale stwierdziłam, że nie mam najmniejszego talentu
więc......:(</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div align="center" style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;">Osoby, które ,, otagowałam ''</span><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">1.<a href="http://real-dream-viktoria-damon.blogspot.com/">http://real-dream-viktoria-damon.blogspot.com/</a><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">2.<a href="http://tvd-caroline-klaus.blogspot.com/">http://tvd-caroline-klaus.blogspot.com</a><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">3.<a href="http://caroline-klaus-love-story.blogspot.com/">http://caroline-klaus-love-story.blogspot.com</a><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">4.<a href="http://step-to-hell.blogspot.com/">http://step-to-hell.blogspot.com</a><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">5.<a href="http://klaroline.bloog.pl/">http://klaroline.bloog.pl</a><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">6.<a href="http://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/">http://bitwa-o-marzenia.blogspot.com/</a><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">7.<a href="http://stories-of-thepast.blogspot.com/">http://stories-of-thepast.blogspot.com</a><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">PS. Sorki, miało być 10 wytypowanych osób, ale niestety, nie udało
się, ponieważ pozostałe blogi, które czytam zostały już otagowane...;)<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<br /></div>
<div align="center" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; text-align: center;">
<span style="font-family: inherit;"><span style="font-size: large;">Pytania....</span><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">1. Czy wiesz już, jak dokładnie potoczą się losy bohaterów twojego
opowiadania?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">2. Co robisz w wolnych chwilach?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">3. Masz rodzeństwo?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">4. Jaka jest twoja ulubiona książka?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">5. Czy lubisz czytać lektury szkolne?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">6. Co napędza cię do dalszego pisania?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">7. Czy ktokolwiek, prócz ciebie oczywiście wie, że prowadzisz
bloga?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">8. Jaki jest twój ulubiony serial?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">9. Jakiej muzyki słuchasz?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">10. Masz zwierzątka, jeśli tak to jakie?<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">11. Czy blogowanie to twój nałóg?</span><span style="font-size: medium;"><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt;">
<span style="font-family: inherit;">:)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-91529518965993409942012-09-01T10:39:00.000+02:002012-09-01T10:39:29.089+02:00Rozdział 12 <br />
,,(...) i spotkały się ich usta... Spotkały się jakimś bezgrzesznym pocałunkiem, jak bezgrzeszna jest sama miłość. ''<br />
<br />
<span style="font-family: inherit;"><b>Caroline:</b></span><br />
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Ból
ustąpił. Nie czułam nic prócz ciepła jego ust, jego ciała. Jedyne słowo
jakie idealnie wpasowywało się w moje uczucia to pożądanie. W tamtej chwili
chciałam tylko jednego i wcale nie obchodziło mnie to czy to co robiłam było
dobre czy złe. Pragnęłam tylko, aby jego ciało przywierało do mojego. Aby
jego usta nie schodziły z moich. Łaknęłam jego dotyku niczym powietrza. Mimo
tego, iż w mojej głowie krzyczało tysiące, a może nawet miliony głosów, które
ciągle podpowiadały, że właśnie popełniam największy błąd w swoim życiu, że w
ten sposób poddaję się, że on dostał to czego chciał, że po prostu wygrał.....</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Poczułam
jak pocałunki Klausa stają się coraz to bardziej łapczywe i brutalne.
Wiedziałam, że już nie wystarczają mu moje wargi. Zaczął schodzić coraz niżej,
błądząc przy tym rękoma po moim ciele. Nagle jego dłoń dotknęła rany, która od
razu dała o sobie znać. Jęknęłam, czując powracający ból. Mój kochanek od razu
się ode mnie odsuną i spojrzał w moje oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie możemy tego zrobić... - mówił, cały czas przyglądając
się ranie. Raptownie uśmiechnął się delikatnie. -Wiem, że w moich ustach
zabrzmi to dość dziwnie, ale naprawdę jesteś jeszcze zbyt słaba na ,, taki
wycisk''.. - po wypowiedzeniu przez Klausa ostatnich dwóch słów oboje
zaczęliśmy się szczerze śmiać. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Nie
wiedziałam w którym momencie bariera między nami została całkowicie załamana.
Przez tyle czasu próbowałam sobie wmówić, że tak naprawdę Klaus nic dla mnie
nie znaczy. Że to tylko mój wróg.... Teraz jednak byłam już pewna tego, iż
coś do niego czuję, ale jeszcze nie potrafiłam zweryfikować tego uczucia.
Mogłam odkryć tę tajemnicę na wiele sposobów, ale zdecydowanie chciałam iść
drogą na skróty, więc wybrałam rozwiązanie najbardziej ,, gorszące'', a zarazem
najbardziej w stylu Caroline Forbes...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Wydaje mi się... - zaczęłam mruczeć, dotykając przy tym
ręką dłoni wampira. - ... iż mój stan zdrowia jest już całkiem stabilny panie
,, doktorze'' - powiedziałam nie ukrywając śmiechu. Krwiopijca pokręcił tylko
delikatnie głową, po czym posłał mi ten nieziemski, łobuzerski uśmieszek. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- A więc doktorze Mikaelson, na czym to skończyliśmy..... -
powiedziałam po czym jednym, dość zgrabnym ruchem zdarłam z hybrydy
koszulę. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">
Wampir nie czekając ani chwili dłużej rzucił się na mnie, a następnie
zdarł ze mnie górną część bielizny. Ku mojemu zdziwieniu wcale nie czułam się
skrępowana, co więcej w czasie, kiedy mój kochaś zachwycał i bawił się
moim dekoltem ja zabrałam się za zdejmowanie jego spodni. Niestety, odpięcie
tego pieprzonego paska sprawiło mi niesamowitą trudność. Klaus, widząc jak
siłuję się z materiałem, postanowił ułatwić mi zadanie. Z pół uśmieszkiem
pozbawił się dolnej części garderoby. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> W chwilę
później powrócił do swojego wcześniejszego zajęcia, z tą jednak
różnicą, iż teraz jego usta zdawały się schodzić coraz to niżej. Kiedy doszedł
do punktu docelowego moje ciało eksplodowało, a ja byłam w stanie wydać z
siebie jęk rozkoszy. Pierwszy raz czułam coś tak niezwykłego. Jedyne co byłam w
stanie wtedy robić, to błagać mojego ,, boga'' aby
nie przestawał. Nie mogłam wyobrazić sobie czegoś wspanialszego i dającego
tyle radości. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Jednak do
czasu, a raczej do momentu kiedy Klaus znalazł się we mnie. Jedyne słowa jakie
mogą opisać uczucia mną targające to euforia, podniecenie i
nieokiełznane pożądanie. Ta mieszanka uczuć nasilała się z każdym jego ruchem
czy dotknięciem. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, iż mimo tego, że z jednej
strony wszystko nas od siebie odpycha, to z drugiej zaś czułam że wiąże nas coś
silnego, na wzór przeznaczenia. Po niezwykle długich chwilach uniesień i
zachwytu oboje padliśmy na łóżko. Nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam w
objęciach hybrydy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br />
<br /><b>
Klaus:</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Nie mogłem
w to uwierzyć! Właśnie leżąc obejmowałem moją księżniczkę, która jeszcze
spokojnie spała. Czułem bijącą od niej radość. Sam jednak musiałem przyznać, iż
dzisiejsza noc była naprawdę magiczna. Nie byłem w stanie okiełznać mojego
szczęścia. Szczęścia spowodowanego przebywaniem z tą niezwykłą kobietą. Od
momentu pierwszego ratowania jej życia nie rozumiałem co mnie do niej tak
przyciągało. A może inaczej, co mnie w niej tak pociągało.... Na pewno wygląd,
który przyprawiał nie jednego mężczyznę o zawrót głowy. Było w niej tyle
siły, odwagi i dobroci, że nawet takie monstrum jak ja musiało się w niej
prędzej czy później zakochać. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> ,,
Przeciwieństwa się przyciągają '' - przypomniałem sobie zdanie często
wypowiadane przez ludzi. Mimowolnie zaśmiałem się z duchu z niedorzeczności
tych słów, ponieważ zaraz przed moimi oczyma ukazała się postać silnej
wampirzycy pewnej każdego swojego słowa czy też ruchu.
Morderczej, zabójczo pięknej i niebezpiecznej... Taki model Caroline dużo
bardziej pasował do mnie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">
Przypadkowo spojrzałem za okno. Musiał być już ranek, ponieważ nie tylko było
już bardzo widoczne słońce i jego promienie, ale także słyszałem w oddali
szumy aut, w których zapewne ludzie pędzili do pracy. Nagle moja bogini
delikatnie wzdrygnęła się, po czym odwróciła się w moją stronę,
ukazując przy tym swoją idealną twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br />
<br /><b>
Caroline:</b></span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"><br />
Nie mogłam pozbierać
myśli. Cały czas myślałam o poprzedniej nocy..... Cieszyłam się z tego co
między nami zaszło, ale równocześnie zastanawiałam się co mam dalej robić.
Przecież było oczywiste, że Klaus jest moim wrogiem..... No właśnie kolejny
dylemat. Był on wrogiem moim czy Eleny? Nie wiedziałam co zrobić.. Z zadumy
wyrwał mnie głos wampira.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Coś nie tak? - zapytał ze słodką troską w głosie. - Widzę,
że coś cię trapi kotku.. - mówiąc to posłał mi szelmowski uśmiech i oparł się
na jednym łokciu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Widzisz.... - zaczęłam lecz nie dane mi było
skończyć ponieważ Klaus zamknął moje usta w pocałunku.
</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">
Kiedy po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie na nowo rozpoczęłam mój
monolog.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Klaus, to co było wczoraj było naprawdę niezwykłe, ale
oboje wiemy, a przynajmniej mam taką nadzieję, iż to nie może się
więcej powróżyć. My nie możemy być razem. To się nie uda, więc lepiej
zakończyć to jak najszybciej. - powiedziałam nie odrywając wzroku z oczu
hybrydy. Widziałam, jak moje słowa ranią go, ale nie miałam innego wyjścia,
musiałam to powiedzieć. Niespodziewanie na jego twarzy zawitał
nieodgadniony uśmiech. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ach, no tak zapomniałem.. - powiedział ze sztucznym
przejęciem. - Oczywiście, boisz się tego co by na to wszystko powiedzieli twoi
przyjaciele, czyż nie? - zapytał za wściekłością. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nie chodzi mi tylko o to - zaczęłam się tłumaczyć, jak
dziecko, które właśnie zbiło wazon. - Nie mogłabym być, a tym bardziej sypiać z
osobą która bez skrupułów wymordowałaby całe to miasto w tym także moich
przyjaciół... - zakończyłam patrząc na niego z bólem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- No popatrz, jakoś w nocy nie miałaś większych problemów z
przespaniem się ze mną, ba nawet się o to prosiłaś! - wysyczał z satysfakcją i
pogardą w głosie. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Nie
wytrzymałam i z całej siły uderzyłam go w policzek.
Nie musiałam długo czekać na jego reakcję. No cóż, jakby nie patrzeć
to zostałam przygnieciona do łóżka, a moje ręce były wciskane w materac przez
dłonie Klausa.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Puszczaj mnie! - wrzasnęłam mu prosto w twarz.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Nigdy więcej nie waż się tego robić jasne? - spytał ze
wściekłością. Nie miałam zamiaru zrobić mu przyjemności i odpowiedzieć.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Oddałam się w ręce diabła... - syknęłam, próbując się
uwolnić.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Oj kochanie nie musisz mi pochlebiać... - stwierdził, po
czym jego usta wylądowały na moich. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Klaus raptownie uniósł
głowę. ,, Już drugi raz uratował mnie ten dzwonek '' - pomyślałam z
ulgą. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Oj, oj, oj...... Wiem, rozdział jest straszny.....
Przepraszam wszystkich czytelników za to badziewie.... No cóż miałam nadzieję,
iż wyjdzie jakoś lepiej, a tu jak zwykle klapa.... </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Ps. Proszę o komentarze, choć pierwszy raz boję się to
pisać, ponieważ niestety za ten rozdział mogę zostać zmieszana z
błotem.... :(</span><br />
</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-50672915412598543612012-08-24T10:46:00.000+02:002012-08-24T10:46:07.678+02:00Rozdział 11<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Klaus:</b><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Nigdy nie wyobrażałem sobie, że moje życie może zawalić się w
jednej chwili. Że może się zawalić z powodu śmierci jakiejś osoby. Że może w
ogóle się zawalić.... Ta niezwykła, krucha i najbliższa memu sercu istota
właśnie wbijała kołek w swoje delikatne ciało. Pod wpływem nadludzkiej siły
dziewczyny jej skóra rozdarła się niczym kartka papieru po dotknięciu przez
ostre narzędzie. Ujrzałem tylko jak kawałek drewna wydostaje się z Caroline
przebijając jej tym samym plecy. Właśnie wtedy ocknąłem się. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Dopiero teraz
zdałem sobie sprawę, iż przez ten cały czas stałem jak jakiś idiota wpatrując
się w samobójstwo mojej ukochanej. W niezwykle szybkim tempie
złapałem bezwładne, opadające na ziemię ciało mojej anielicy. Kiedy tylko to
zrobiłem poczułem, jak moje dłonie napełniają się niesamowicie znaną mi cieczą.
Moim pokarmem. Krwią. Życiodajny płyn wylewał się teraz z mojej
najdroższej strumieniami, tworząc wielką, wręcz gigantyczną kałużę, w której
pływała prawie cała łazienka. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Raptownie złapałem dłoń Caroline, która z
sekundy na sekundę stawała się coraz to bardziej zimna. Pierwszy raz owładnęło
mną przerażenie. W tamtej chwili zrozumiałem, że tak na prawdę nie potrzebuje
do szczęścia niczego więcej prócz bliskości tej wspaniałej
kobiety. Kobiety, która właśnie przeze mnie chciała targnąć się na własne
życie. Nagle zacząłem potrząsać Caroline, w nadziei, iż w taki sposób przywrócę
ją do życia. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Caroline patrz na mnie.. słyszysz?! - wrzasnąłem, cały czas
potrząsając nią. - Nie wolno ci umrzeć, musisz żyć, rozumiesz musisz żyć!!! -
krzyczałem na całe gardło. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Właśnie wtedy stało się coś, czego nigdy się nie
spodziewałem. Po mojej twarzy spłynęła jedna wielka, słona łza. W jej ślad
poszły także inne łzy, które spływały tak szybko, iż nawet nie nadążałem ich wycierać.
Mimowolnie spojrzałem w twarz mojej lubej. O dziwo nie wyrażała smutku czy
przerażenia..... Ona po prostu się uśmiechała.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Jedną ręką zacząłem głaskać ją
po policzku, cały czas nie przestając płakać. Delikatnie pochyliłem swoją głowę
i złożyłem pocałunek na jej zimnych ustach. Moja dłoń nieświadomie powędrowała
na jej szyję i nagle to poczułem. Moje palce wyczuły coś coraz słabiej
pulsującego. Raptem dotarło do mnie, iż wyczułem tętno. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Ona nadal żyje..... Matko Caroline! - ciesząc się jak małe dziecko
uścisnąłem bezwładne ciało mojej wybranki. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Uratuję cię, obiecuję - wtedy właśnie zorientowałem się, iż jest
jeszcze szansa na uratowanie mojej ukochanej. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Jeszcze przez parę sekund
obejmowałem Caroline, po czym podniosłem ją. Szybkim krokiem wyszedłem z
łazienki, tym samym wchodząc do mojej sypialni. Podbiegłem do biurka i jednym
sprawnym ruchem zwaliłem wszystkie szkice i rysunki, które powolnie opadły na
podłogę. Delikatnie położyłem na nim Caroline. Z szybkością światła udałem się
po wszystkie potrzebne mi przyrządy. W chwilę później stałem już nad moją
ukochaną, która teraz była przeze mnie pozbawiana ubrań. Kiedy pozostała w
samej bieliźnie mogłem zacząć zabawę w ,, Chirurga ''. Mocno pochwyciłem kołek,
co do prawdy nie było takie łatwe, ponieważ nie mogłem opanować niezwykle
silnego drżenia rąk. Jednym, sprawnym ruchem wyrwałem kawał drewna z klatki
piersiowej Caroline. Gdy tylko to zrobiłem z rany wytrysnęła krew, niczym z
gejzeru. Z paniką wepchnąłem w dziurę jakieś bandaże, byle tylko zahamować
krwotok. Wiedziałem jednak, iż takie działanie nie przyniesie praktycznie
żadnych skutków. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Cholera jasna! - wrzasnąłem, łapiąc się przy tym za głowę. Nie
wiedziałem co mogę jeszcze dla niej zrobić. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Zacząłem chodzić po pomieszczeniu
zastanawiając się nad kolejnym posunięciem. Byłem świadomy tego, że jeśli zaraz
czegoś nie wymyślę to Caroline się wykrwawi. Pomyślałem nawet o tym, aby
ściągnąć tu tę wredną, małą wiedźmę, ale po chwili stwierdziłem, że ona i tak
nic już nie wskóra. Pozostawało mi tylko jedno wyjście. Niestety, nie
byłem pewny czy w jakikolwiek sposób pomoże uratować moją księżniczkę. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- To do dzieła... - powiedziałem sam do siebie. Błyskawicznie
podwinąłem rękaw mojego swetra i przystawiłem nadgarstek do ust. Prędko
przegryzłem skórę, po czym przystawiłem krwawiącą dłoń do ust mojej królewny.
Widziałem jak powoli napełniają się szkarłatną cieczą. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- No dalej, kochanie... Jeden mały łyczek.. - powiedziałem, lekko
unosząc jej głowę. Najwidoczniej moje prośby podziałały, ponieważ krwi zaczęło
ubywać. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Po kilkunastu minutach poczułem że słabnę. Moje oczy mimowolnie zaczęły
się przymykać, a nad resztą ciała traciłem panowanie. Byłem zmuszony do
zaprzestania oddawania krwi. Powoli odjąłem swoją rękę od Caroline i zacząłem
rozmasowywać ranę, która w mgnieniu oka zaczęła się zabliźniać. Niestety mój
organizm był na skraju wytrzymałości. Zresztą wcale nie dziwiło mnie to. Nawet
tak potężna hybryda jak ja potrzebuje połowy krwi w ciele. Coraz bardziej
słabłem. Wiedziałem, iż muszę jak najszybciej pożywić się. W tym celu ostatkiem
sił przeniosłem Caroline na łóżko, a sam pognałem po woreczek z życiodajnym
płynem.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"><b>Caroline:</b><o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Ból. Niewyobrażalny i przenikający każdą komórkę mojego ciała ból.
Nigdy nie sądziłam, że śmierć może aż tak boleć. Gdyby ktoś rok temu zapytał
mnie co jest najgorzej znieść, bez wahania odpowiedziałabym, że przemianę w
wampira czy jakikolwiek kontakt z werbeną. Jakże się myliłam. Dziś wiem, iż nie
ma niczego gorszego niż przebicie serca kołkiem. Najgorsze było jednak to, że
cały czas czułam ból. Przecież nie żyję!!! To nie możliwe!! Po śmierci przecież
nic się nie czuje…. A może…… a może ja wcale nie jestem w niebie…… W końcu
jestem jedną z potępionych……. To oczywiste…… JESTEM W PIEKLE..<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Jestem w piekle prawda?? – zapytałem słabym głosikiem, ledwo co
oddychając. Prawdę mówiąc to walczyłam o każdy oddech. Zaczęłam bardzo powoli
otwierać powieki, jednak obraz przed moimi oczyma cały czas był rozmazany. Pod
swoim karkiem wyczuwałam coś strasznie twardego. Na moim brzuchu spoczywało
dokładnie to samo co pod szyją, łudząco przypominało mi to ręce. Nagle ktoś
delikatnie pocałował mnie w głowę. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> W chwilę po tym usłyszałam ten niezwykły
głos…. Głos anioła…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Kochanie nie jesteś w piekle….. – zaczął powoli szeptać mi do
ucha. – Sam nadal nie wierze w moje szczęście, ale żyjesz….. Nawe nie wiesz jak bardzo bałem się o ciebie…. Moja mała, słodka Caroline…. Moja bogini…. – Powiedział,
po czym jego usta spoczęły na moich. Nie wiedziałam, że anioły potrafią tak
wspaniale całować. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Raptownie mój stróż oderwał się ode mnie i na powrót położył
się obok mnie nie wypuszczając mnie ze swojego żelaznego uścisku. Czułam się
wtedy tak wspaniale… Czułam się jak w raju…<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Teraz już wiem.. Jestem w niebie.. – stwierdziłam delikatnie się
uśmiechając. W odpowiedzi usłyszałam tylko łobuzerski śmiech. Ten śmiech…..
śmiech, który był bardzo charakterystyczny i mógł należeć tylko do jednej
osoby…. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Mimo ogromnego wysiłku zmusiłam swoje powieki do uniesienia się. Nagle
ujrzałam To gigantyczne łóżko, Ten niezwykły pokój, To biurko, na którym
znajdowały się Te niezwykłe rysunki… i On…. Leżał koło mnie jak zwykle bawiąc
się kosmykami moich włosów. Na sam jego widok zrobiło mi się nie dobrze. W
tamtej chwili przeklinałam wszystko co sprawiło, iż nadal jestem żywa. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Niespodziewanie z moich oczu wypłynęły łzy, tworząc gorące strumienie, które
paliły moją skórę. Klaus powoli zbliżył swoją dłoń aby zapewne otrzeć moją
twarz, ale ja raptownie odsunęłam się w bok..<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Aaaaaaaaaa niech to szlak! – zawyłam z bólu przekrzywiając się
to z jednego boku na drugi. Robiąc szybki unik całkowicie zapomniałam o ranie,
która jeszcze się nie zagoiła. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Ciii, już dobrze… - Klaus mimowolnie objął mnie tak, że wszelkie
próby wyrwania się z jego ramion były bezskuteczne.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Dopiero wtedy dotarło do mnie że jestem w samej bieliźnie. Nie
wiem jakim cudem, ale od razu poczułam się na tyle silna aby rozpocząć kłótnię
o to, jak ktoś śmiał mnie rozebrać.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Ty wredny chamie! Kto ci kazał mnie rozbierać co? – powiedziałam
to próbując podnieść ton głosu. Klaus tylko spojrzał na mnie z niedowierzaniem.
W jego oczach nie było widać speszenia, czy zawstydzenia. On po prostu był
zszokowany.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Co tak się patrzysz? Co chcesz mi wcisnąć bajkę że to pewnie
krasnoludki, albo smerfy pozbawiły mnie ubrań? – zapytałam, tym razem ze
wściekłością. Mina wampira nie zmieniła się ani trochę, może prócz tego, że
można się w niej było dopatrzeć jeszcze
niedowierzania. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> - Nie poznaje cię Croline..
– powiedział ze smutkiem. – Sądzisz, w czasie ratowania twojego życia
zastanawiałem się czy jesteś ubrana, czy też nie?! – spytał chyba sam nie
wierząc w to co mówi. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- A czy prosiłam cię o to żebyś mnie ratował? Jak myślisz przez
kogo próbowałam się zabić? – wysyczałam lekko unosząc swoje ciało. Niestety,
ból szybko położył mnie z powrotem na łóżko. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Wiem, że próbowałaś popełnić samobójstwo przeze mnie. Wiem
o tym, ale uwierz mi ja wtedy naprawdę nie byłem sobą… - przerwał ocierając
palcami oczy. – Przepraszam, za moje zachowanie, ale niestety nie cofnę już
czasu. Rozumiem, iż po tym co ci zrobiłem możesz czuć do mnie tylko wstręt i
odrazę, ale nie potrafiłbym żyć z myślą, że moja ukochana umarła z mojego
powodu. Zrozum musiałem cię ratować. Jeśli nie dla ciebie to dla siebie. Caroline,
zbyt bardzo cię kocham żeby cię stracić. – zakończył, po czym pocałował mnie
delikatnie w czoło. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Jakim cudem, znaczy.. jak ty … no wiesz… jak ty mnie .. – nie
mogłam dokończyć. Nie wiem z jakich powodów cały czas nie dochodziło do mnie to
że nadal żyję.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Okazało się że nie przebiłaś serca, a tylko się o nie otarłaś.
Gdyby było inaczej nawet moja krew nic by nie dała … -stwierdził z rezygnacją w
głosie.<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Ale jak to twoja krew? O czym ty mówisz? - zapytałam cały czas nie rozumiejąc jego słów.
<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Gdyby nie to, że oddałem ci prawie połowę swojej krwi, to nie
sądzę żebyśmy sobie teraz tak spokojnie leżeli… - zaśmiał się pierwotny. <o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- O Matko! Przecież ty mogłeś się wykrwawić! Przecież nawet ty możesz się wykrwawić! Jeny? Nic ci nie
jest? Jak mogłeś się aż tak narażać? – zaczęłam histerycznie wykrzykiwać. – Ty…
ty zrobiłeś to dla…. Dla mnie? – spytałam z niedowierzaniem. Nie rozumiałam.
Przecież ktoś taki jak Klaus nie przejmuje się innymi osobami…. Chyba że.. że
je naprawdę…. Kocha….<o:p></o:p></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">- Właśnie na tym polega miłość Caroline. Nie ważne jest to czy
przeżyję ja, ważne jest to abyś to ty żyła. To właśnie ty jesteś dla mnie
najważniejsza. – wyznał uśmiechając się do mnie delikatnie. </span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"> Szczerze mówiąc to
sama nie wiedziałam co dokładnie w tamtej chwili myślałam. Bardzo prawdopodobne
było to, iż wcale nie myślałam. Moje ledwo co bijące serce przejęło władzę nad
umysłem. Nie wiem czemu pocałowałam hybrydę.</span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;"><br /></span></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Co o tym sądzicie?? Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale niestety nie miałam internetu :(....</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
Bardzo proszę o komentarze... To dzięki nim mam jeszcze więcej zapału aby pisać kolejne rozdziały..:)</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
PS. W kolejnym rozdziale będzie BARDZO gorąco..;) </div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
<span style="font-family: inherit;">
<o:p></o:p></span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-64788762878167150972012-08-16T23:24:00.000+02:002012-08-16T23:24:13.818+02:00Rozdział 10<b>Klaus:</b><br />
<br />
Szybkim krokiem wyszedłem z sypialni. Zbiegając ze schodów cały czas myślałem o mojej królewnie. Byliśmy już tak blisko siebie, a tu nagle ktoś musiał nam przerwać tą wspaniałą chwilę. ,, Przynajmniej dla mnie była ona wspaniała'' - pomyślałem z wyższością.<br />
Nie dało się ukryć, iż byłem wściekły na tą marną istotę, która właśnie stała przed drzwiami mojej willi. ,, Może i dobrze, w końcu już tak dawno nie piłem świeżej krwi'' - przeszło mi przez myśl, na co moje usta mimowolnie wykrzywiły się w szyderczym uśmieszku. Kiedy w końcu dotarłem do gigantycznych, dębowych drzwi szybko otworzyłem je nie mogąc się doczekać ,, posiłku''. Widok przede mną niestety bardzo mnie rozczarował.<br />
- Kol, czego chcesz? - zapytałem choć wcale nie miałem ochoty wysłuchiwać jego głupich próśb.<br />
- Oj braciszku, to ty nawet nie chcesz się witać z kochaną rodzinką tylko od razu takie oschłe ,, czego chcesz'' - powiedział ledwo co stojąc na nogach. Mówił takim bełkotem, iż ledwo co zrozumiałem co mi powiedział.<br />
- Nie sądziłem, że wampir, a zwłaszcza pierwotny wampir może się aż tak schlać..... - stwierdziłem, podtrzymując lecącego na mnie brata. - Zapytam z ciekawości, ile musiałeś wypić, żeby doprowadzić się do tak opłakanego stanu? - zapytałem, ciągnąc po podłodze moje nowo nabyte ,, żywe zwłoki'', po czym wrzuciłem braciszka na jeden z pobliskich foteli.<br />
- No wiesz, jak to jest Klausik, z jedną dziewczyną jeden drink, z drugą drugi i tak się ich dzisiaj troszkę uzbierało.. - mówił cały czas przechylając się to do tyłu to do przodu. - Bracie, - zaczął, udając powagę - czy mógłbyś mnie odwieźć do mojego domu? - zapytał mnie z miną trzylatka, proszącego matkę o nową zabawkę. - Jeśli mi pomożesz i odwieziesz mnie to czeka cię wspaniała nagroda... - powiedział unosząc jedną brew.<br />
- A cóż to za nagroda? - spytałem z udawaną ciekawością.<br />
- W domu czekają na nas dwie piękne panienki z grupą krwi BRh+, twoją ulubioną - zmrużył oczy zapewne wyobrażając sobie delektowanie się niezwykłym smakiem życiodajnego płynu spływającego z rozszarpanej szyi pięknej i młodej dziewczyny. Przez moment w mojej wyobraźni także pojawił się ten niezwykle przyjemny obraz, ale zaraz został wypchnięty przez twarz mojej ukochanej. Zaśmiałem się do swoich myśli. <br />
Z bujania w obłokach wyrwało mnie głośne odchrząkiwanie mojego rozmówcy.<br />
- No już dobrze, odwiozę cię, ale bez żadnego picia krwi, ok? - zapytałem, na co Kol kiwną głową, choć jego twarz wyrażała rozczarowanie. W wampirzym tempie zaniosłem go do samochodu, po czym równie szybko ruszyliśmy w podróż.<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Przez cały czas przysłuchiwałam się rozmowie braci. Kiedy tylko usłyszałam pisk opon odjeżdżającego ferrari od razu wzięłam się do pracy. Cel był jeden - jak najszybciej się stąd wydostać. Wbrew pozorom nie było to takie łatwe jak by się mogło wydawać.<br />
Stanęłam na środku pokoju i rozejrzałam się uważnie. Moją uwagę przykuło biurko. W mgnieniu oka znalazłam się przy nim. Wszędzie leżały rysunki, na których to nie znajdował się kto inny jak sama ja. Wzięłam do ręki jeden z nich. Przedstawiał od mnie taką radosną, uśmiechniętą, po prostu szczęśliwą. Przez chwilę wpatrywałam się w oczy dziewczyny, tak niezwykle podobnej do mnie.<br />
Nagle otrząsnęłam się z rozmyśleń. Bardzo szybko zaczęłam przeszukiwać wszystkie szuflady robiąc przy tym niezły bałagan. Niestety, nie znajdowało się tam nic pomocnego mi w ucieczce. Kolejnym przeszukiwanym przeze mnie meblem była gigantyczna szafa. Jedyne, co tom znalazłam to sterta ubrań, o dziwo nie tylko męskich.<br />
Przerażona własną bezsilnością zaczęłam przechadzać się w tę i z powrotem. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie miałam ani telefonu, ani tego pieprzonego kluczyka otwierającego okno. Raptownie przypomniałam sobie o tym, że przecież mogę jeszcze przeszukać łazienkę. Momentalnie skierowałam się w stronę drzwi. Doskonale wiedziałam, że pozostało mi już niewiele czasu do powrotu Klausa.<br />
Kiedy przekroczyłam jej próg wręcz oniemiałam. Pomieszczenie, w którym się znajdowałam było tak piękne, że aż zapierało dech w piersiach. Łazienka wykonana była w stylu antycznym. Cały wystrój był utrzymywany w kolorystyce złota połączonego z beżem. Największą uwagę skupiała ogromna wanna w kształcie okręgu, nad którą górowały cztery kolumny jońskie, wokół których wiły się piękne rośliny. Nad umywalką znajdowało się wspaniałe lustro. Jego rama nie dość iż była złota, to jeszcze wysadzana mnóstwem szlachetnych kamieni.<br />
Kiedy zobaczyłam w nim swoje odbicie przeraziłam się. Nie mogłam uwierzyć, że ta przybita i zrozpaczona osoba przede mną to właśnie ja. To właśnie w tym momencie całkowicie się poddałam. Miałam tylko dwa wyjścia - albo oddać się hybrydzie, albo się zabić. Z dwóch opcji bez wahania podjęłam się zrealizowania tej drugiej.<br />
Szybko pobiegłam do sypialni i beż większego problemu rozerwałam jedyne drewniane krzesło, które znajdowało się w tym pomieszczeniu. Razem z świeżo utworzonym kołkiem podbiegłam do lustra. Dłonią wyczułam miejsce najdogodniejsze do przebicia własnego serca. Przyłożyłam w wyznaczone miejsce kołek i po raz ostatni spojrzałam we własne odbicie.<br />
- A jednak Klaus miał rację, przed nim nie ucieknę.. - zaśmiałam się gożko.<br />
- Ja zawsze mam rację Caroline - nagle usłyszałam głos, który dochodził z progu łazienki. Gwałtownie odwróciłam się w tamtą stronę i ujrzałam właśnie jego. Mojego wroga i oprawcę. Klausa.<br />
- Jeden krok a ten kołek znajdzie się w moim sercu. - powiedziałam niezwykle stanowczo, cofając się o jeden krok do tyłu. Spojrzałam w oczy wampira, które na powrót odzyskały swoją naturalną barwę.<br />
- Caroline, proszę, nie rób tego. Naprawdę nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło. To wszystko przez tą furię, która spowodowała, że zacząłem przemieniać się w wilka. Nie wiem jak mam cię przeprosić, abyś mi wybaczyła..... - mówił to z takim bólem i rozpaczą.... ,, O nie Caroline, to tylko pozory, musisz pamiętać co jeszcze wczoraj chciał ci zrobić'' - podpowiadał mi niezwykle głośny głos w głowie.<br />
Nie mogłam mu uwierzyć. Nie mogłam pozwolić na to, aby powtórzyła się taka sama sytuacja jak wczoraj. Musiałam to skończyć.<br />
- Przykro mi, ale nie mogę ci uwierzyć, nie potrafię..... - I właśnie wtedy zrobiłam to.<br />
Moje dłonie wepchnęły drewno w moje ciało. Poczułam jak niewyobrażalny ból przeszywa moje ciało. Z rąk spływała mi krew. Nagle znalazłam się w czyichś ramionach. Słyszałam jakichś krzyk, ale nie potrafiłam go zidentyfikować. Czułam, jak pochłania mnie ciemność. Mimo to byłam taka spokojna i szczęśliwa. Nagle wszystko zniknęło. Pozostała tylko ciemność i mrok.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
O kurcze, to już 10 rozdział!:) Wiem, że jest strasznie nudny i krótki, ale miałam niepohamowaną ochotę na opublikowanie kolejnego posta;) Obiecuję, że kolejny rozdział pojawi się niebawem..... W tym czasie BARDZO PROSZĘ O KOMENTARZE i oczywiście z całego serca dziękuję wszystkim komentującym...<br />
Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-68323087335643133122012-08-13T21:11:00.000+02:002012-08-13T21:11:12.658+02:00Rozdział 9<b>Klaus:</b><br />
<br />
Stałem w progu tego przeklętego domu. Czułem, jak moje ciało pod wpływem furii pobudza moją wilczą naturę. Moja głowa pękała od bólu, który paraliżował wszystkie mięśnie. Moje źrenice co chwila zmieniały kolor z żółtego na czarny. Jedną ręką przytrzymywałem się futryny byle tylko nie upaść na kolana. Byłem świadomy tego, że moje kły coraz to bardziej się wydłużają. <br />
Raptownie podniosłem wzrok na wszystkich zgromadzonych. Dokładnie przyglądałem się ich twarzą. Prawie wszyscy byli przerażeni, prócz niej. Moja anielica stała teraz cały czas wpatrując się w moje oczy. Była taka bezbronna, delikatna i ... kusząca. Ledwo co powstrzymywałem się, aby nie podbied<span style="font-family: inherit;">z i nie rzucić się na nią dziko ją całując. Do mojej gł</span>owy przyszedł piekielny pomysł. Najpierw zaśmiałem się w myślach, a po chwili bez żadnego skrępowania zacząłem śmiać się na głos. Mój śmiech, połączony z warczeniem, był tak przerażający, iż ta mała wiedźma ze strachu rozpłakała się.<br />
Powoli przekroczyłem próg i zwróciłem się do tych parszywców.<br />
- Moi drodzy przyjaciele - rzuciłem z sarkazmem <span style="font-family: inherit;">w głosie. - Nie sądziłem, że jesteście na tyle odważni, aby znowu ze mną zadzierać. Bardzo niemądrze postąpiliście przemieniając </span>doppelganger'a w wampira! - krzyknąłem, a raczej warknąłem obnażając kły. - A teraz powiedzcie mi, gdzie jest nasza gwiazda wieczoru, wasza słodka Elenka?? - zapytałem ze sztuczną uprzejmością.<br />
- Nigdy jej nie dostaniesz, słyszysz? - krzyknął wściekły Damon. Podszedł do mnie powolnym krokiem z miną mordercy. Ledwo co powstrzymywałem się od śmiech widząc jego udawaną determinację. Wampir wyczuł moje rozbawienie, po czym wrzasnął ze złością.<br />
- Wynoś się stąd, albo rozwaliny ci łeb!<br />
- Czyżby? - powiedziałem z ironią. Biedak, pomyślałem przez ułamek sekundy, lecz potem moje wyrzuty sumienia zeszły na drugi plan. Raptownie złapałem krzesło, które stało tuż obok mnie. Bez większego wysiłku wyłamałem z niego jedną nogę i z całą siłą i impetem cisnąłem nią w brzuch Damona. Zrobiłem to na tyle mocno, że druga część drewna przebiła jego plecy. Momentalnie usłyszałem krzyki czarownicy i Rozpruwacza, którzy od razu wstali na równe nogi. Ucieszyło mnie ich zachowanie, ale brakowało mi czegoś jeszcze. No tak..... - raptownie zdałem sobie sprawę, iż wcale nie usłyszałem wrzasków mojej<br />
bogini..<br />
Już chciałem odwrócić się w jej stronę, ale nagle Damon zwrócił się do mnie.<br />
- Ty sukinsynie, jeszcze się policzymy... - powiedział ostatkiem sił, po czym jego bezwładne ciało upadło na ziemię.<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Patrzyłam, jak twarz Damona ląduje na dywanie. Pierwszy raz nie wyczuwałam jego oddechu i bicia serca. Do głowy przychodziły mi najczarniejsze myśli, a ja nawet nie próbowałam ich odtrącać. Doskonale wiedziałam, że nawet jeśli Klaus nie przebił mu serca, to za chwilę może się wykrwawić. Mimo, że nie przepadałam za starszym z braci Salvatore, to w tym momencie poczułam, że nie wyobrażam sobie życia bez tego, aroganckiego, wrednego dupka. Wiedziałam tylko tyle, że jeśli ja mu teraz nie pomogę to nikt ze strachu o własne życie tego nie uczyni.<br />
- Klaus, zostaw go.... - powiedziałam powoli zbliżając się do hybrydy, a tym samym do ledwie co żyjącego wampira. Moje kroki były spokojne i nad wyraz opanowane, mimo że w środku drżałam ze strachu. Czułam na sobie spojrzenia Bonnie i Stefana, których jak gdyby ,, wmurowało'' moje zachowanie.<br />
Kiedy już miałam pochylić się nad krwiopijcą poczułam jak coś bardzo silnego krępuje moje dłonie.<br />
- Caroline, to że go nie dobiłem nie oznacza, że możesz mu pomóc... - wymruczał do mojego ucha Klaus.<br />
- Caroline.. - krzyknęła czarownica płacząc jak małe dziecko. - Proszę zostaw ją, błagam cie!! - powiedziała ocierając łzy.<br />
- Waszej przyjaciółce nic się nie stanie jeśli tylko zjawi się tu Elena.. - mówiąc to raptownie i boleśnie zmienił naszą pozycję. Teraz stał tuż za mną, praktycznie to ocierał się o mnie. Moje ręce trzymał z tyłu jedną ręką, a drugą obejmował mnie w pasie.<br />
Jeszcze nigdy tak bardzo nie bałam się być w jego ,, uścisku''. Modliłam się, aby czarownica coś wymyśliła. Niestety, ona tylko tępo wpatrywała się w moje oczy jakby chciała mi powiedzieć - ,, Przepraszam Caroline, ale nie mogę zrobić tego Elenie, to ona jest moją najlepszą przyjaciółką...''.<br />
- No dobrze, rozumiem.. - rzucił obojętnie Klaus.<br />
Raptownie przechylił moją głowę na bok, a następnie odgarnął włosy z mojej szyi. Czułam jak jego usta zbliżają się do niej. Czułam na sobie jego oddech. Nagle, zdałam sobie sprawę, że przez cały czas z moich oczu wypływa słony płyn. Wiedziałam, iż zaraz nadejdzie mój koniec, ale nie zamierzałam protestować. Byłam taka zmęczona...<br />
- Stój! - Krzyknął niespodziewanie Stefan. - Spróbujmy się dogadać, ale najpierw puść Caroline... - powiedział stanowczo, a zarazem ze zdenerwowaniem.<br />
- Nie jestem głupi, przyjacielu - powiedział spokojnie mój oprawca. - Trudno, będę musiał zabić tę ślicznotkę. - mówiąc to przejechał opuszkiem palców po moim policzku. - Albo nie mam lepszy pomysł. Będę ją więził dopóki nie dostanę wampirzycy. Do tego czasu Caroline będzie przechodziła różnego rodzaju tortury itp.. jednym słowem piekło na ziemi. A i jeszcze jedno.... macie 3 dni... - powiedział i w wampirzym tempie porwał mnie ze sobą.<br />
Kiedy otworzyłam oczy nadal staliśmy w tej samej pozycji. Spostrzegłam, że stoimy w lasku nie daleko domu Salvatorów.<br />
- Caroline posłuchaj mnie - Klaus nagle szepnął mi do ucha. - Nic ci nie zrobię, ale teraz masz z całej siły krzyknąć tak, jakbym cię ugryzł dobrze??<br />
Nie wiedziałam co mam zrobić. Przerazić swoich przyjaciół, czy sprzeciwić się Klausowi. Nagle dotarło do mnie, że oto właśnie moi ,, przyjaciele'' olali mnie i zostawili na pastwę losu szalonej hybrydy. Po chwili kiwnęłam na znak zgody i z całej siły wydarłam się.<br />
- Co jak co, ale masz naprawdę silny głos - zaśmiał się wampir. - Grzeczna dziewczynka....a teraz wracamy do domu. - wyszeptał i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w jego sypialni. Jak zwykle zresztą...<br />
- Mógłbyś mnie puścić... - powiedziałam dobitnie, cały czas próbując wyswobodzić się z uścisku wyswobodzić. Usłyszałam w odpowiedzi tylko jego śmiech. Wyczuwałam w jego zachowaniu coś co przerażało mnie bardziej niż jego złość. Wyczuwałam coś w rodzaju dzikości, nieopamiętania,..... chorego pożądania.<br />
- Hmmm, co by tu z tobą zrobić?? - zaczął głośno się zastanawiać.<br />
- Powiedziałeś że nic mi nie zrobisz!!! Obiecałeś mi to.. - powiedziałam prawie płacząc. - Proszę puść mnie.<br />
- Obiecaj, że nie będziesz uciekać - szepnął, po czym delikatnie zaczął całować moją szyję. Zawsze kiedy to robił traciłam zdrowy rozsądek i rzucałam się w wir jego pocałunków, jednak tym razem było inaczej.<br />
- Dobrze, a teraz mnie puść - powiedziałam bardzo stanowczo, co najwyraźniej go nie ucieszyło. <br />
Krwiopijca rozluźnił uścisk, a ja od razu wyrwałam się z jego objęć. Powoli odwróciłam się w jego stronę, i to co zobaczyłam utwierdziło mnie w moich wcześniejszych hipotezach. Zobaczyłam przed sobą zwierze, a nie człowieka, czy wampira. Nie mogłam oderwać wzroku od jego żółtych źrenic. Były takie dzikie, nieznane, a co najważniejsze bardzo niebezpieczne.<br />
- Boisz się mnie... - stwierdził z łobuzerskim uśmiechem. Wiedział, że ma rację.<br />
W tym momencie widziałam przed sobą psychopatę, a nie osobę czułą i delikatną potrafiącą oddać dla mnie wszystko.<br />
- Tak, masz rację boję się ciebie jak cholera - stwierdziłam szczerze. - Ale boję się tylko dlatego, że nie jesteś sobą, nie wiem co masz zamiar ze mną zrobić... - dokończyłam spuszczając głowę.<br />
- A jak myślisz najdroższa? - spytał po czym oczywiście rzucił mnie na swoje łóżko.<br />
Już myślałam, że zdarzę uciec, ale niestety przeliczyłam się. Był zbyt silny, a ja zresztą nie miałam już siły walczyć. Poddałam się. Gdy mój kat rozrywał mój T - shirt nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Klaus nagle uniósł głowę i wytężył wszystkie zmysły. Potem znowu pochylił się nade mną <br />
- Przykro mi księżniczko, ale niestety nasze tortury muszę przełożyć na jutro - mówiąc to zaśmiał się złowrogo, tak abym zrozumiała co ma na myśli mówiąc o ,, torturach''. - Wyśpij się kochanie, bo jutro zaczynamy od rana - na samą myśl o tym zrobiło mi się niedobrze. - Nie próbuj wyskakiwać przez okno bo po pierwsze jest zamknięte na klucz, a po drugie jest kuloodporne. Tuż obok jest łazienka, z której możesz korzystać. Drzwi do pokoju zamknę na klucz, więc nie próbuj uciekać. - powiedział z drwiącym uśmieszkiem na ustach. - Przede mną nie uciekniesz najdroższa... - powiedział po czym zniknął zamykając drzwi.<br />
Usiadłam na skraju łoża i zaczęłam płakać. Nie miałam żadnego pomysłu jak wydostać się z tego piekła. Wiedziałam, że muszę coś wymyślić i to jak najszybciej.....<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I jak??? Przepraszam, że tak długo go pisałam, ale zrozumcie... Brak weny dawał się we znaki.... Bardzo proszę o komentarze i także gorąco dziękuję wszystkim komentującym... :) Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-8049194261116192552012-08-08T22:56:00.002+02:002012-08-08T22:56:50.170+02:00Rozdział 8<b>Caroline:</b><br />
<br />
Stałam w bezruchu. Właściwie to ledwo co stałam, ponieważ moje nogi były w tym momencie jak z galarety. Jeden fałszywy ruch i już lądowałabym w objęciach Klausa. No właśnie, Klaus. Stał teraz kilka kroków przede mną i wpatrywał się w moją twarz. Spojrzałam na niego. Jego oczy były takie smutne, wręcz przepełnione rozpaczą.<br />
Poczułam dziwną ciężkość na sercu. Przez chwilę zastanawiałam się czym ten przedziwny stan może być spowodowany, ale w końcu do mnie dotarło. Wyrzuty sumienia.... Rzecz, z którą zwyczajny śmiertelnik styka się codziennie, jednak dla naszej rasy są one wyjątkiem. Dziwiło mnie to, iż uczucie zamiast stopniowo zanikać coraz bardziej nasilało się. Próbowałam je jakoś stłumić, ale nic nie działało. ,, Ach, te pieprzone wyrzuty sumienia'' - pomyślałam ze złością. Musiałam coś zrobić. Musiałam coś powiedzieć.<br />
- Nie wierzę ci! - krzyknęłam podchodząc do wampira. - Nienawidzę cie, słyszysz NIENAWIDZĘ ! - wrzasnęłam, dzieląc na sylaby ostatnie słowo.<br />
Pierwotny cały czas wpatrywał się w moje oczy. Po chwili jego usta wykrzywiły się pod wpływem szyderczego uśmieszku. Zaczął śmiać się delikatnie kiwając głową.<br />
- Tak cię to śmieszy!? - zapytałam z frustracją. Niewiele myśląc rozprostowałam dłoń i z całej siły zamachnęłam ją chcąc uderzyć hybrydę. Niestety, moja ręka została zatrzymana w locie. Mimo to, że krwiopijca ściskał moją dłoń z całej siły, to i tak cały czas pozostawał w świetnym nastroju.<br />
- To ja ci niewierze, Caroline - zaczął powoli, dokładnie akcentując każde słowo. - Mówisz, że mnie nienawidzisz, a prawda jest taka, iż czujesz w stosunku do mnie zupełnie coś odwrotnego... - przerwał przygryzając wargę.<br />
Naprawdę ciężko było ocenić mój poziom wściekłości w tamtej chwili. Gniew rozsadzał mnie wręcz od środka.<br />
- Jesteś bezczelny sugerując, że cię... - nie wiedząc czemu przerwałam. Słowo, które chciałam wypowiedzieć po prostu nie przeszło mi przez gardło. Nie mogłam go wypowiedzieć na głos. Nie przy nim. Bałam się, że jeśli to zrobię to będę mogła naprawdę go pokochać, a to było zakazane.<br />
- ..Sugerując, że mnie kochasz - dokończył za mnie mój rozmówca. - Najdroższa, to nie bezczelność, a zwyczajna szczerość. - mówił tak przekonująco, iż sama nie wiedziałam co jest dobre, a co złe. - Doskonale wiem, że twoje swoje serce i tak już należy do mnie - stwierdził z łobuzerskim uśmiechem coraz to bardziej się do mnie przybliżając. - Nie odpuszczę i czy tego chcesz czy nie i tak będę o ciebie walczył.- powiedział z zaciekłą miną. - Zobaczysz, prędzej czy później i tak będziesz moja... - dokończył, dotykając opuszkami palców moich ust. Drżałam. Fala gorąca przebiegła przez moje ciało.<br />
Wampir w niezwykłym tempie przybliżył swoje usta do moich. Czułam już jego oddech, ale nagle odwróciłam głowę. Przed sobą ujrzałam okno, a za nim tylko czarne niebo. Była już noc. Nagle przypomniałam sobie o tym, iż miałam odwiedzić Elenę. Szybko wyrwałam się z ramion Klausa.<br />
- Muszę wracać... - powiedziałam niepewnie. Pierwotny spoglądał na mnie lekko uśmiechając się.<br />
- Mam nadzieję, że już niedługo znowu się spotkamy.... - powiedział unosząc jeszcze bardziej kąciki swoich ust. Westchnęłam krótko, po czym rzuciłam na odchodne:<br />
- Ja mam nadzieję, iż ta chwila nie nastąpi szybko. - powiedziałam, a już po chwili pędziłam w kierunku domu Salvatorów. <br />
<br />
<b>Klaus:</b><br />
<br />
Patrzyłem przez okno jak moja anielica oddala się. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego co jej dzisiaj powiedziałem. ,, Jaki ze mnie idiota!'' - skarciłem się w myślach. Zastanawiałem się, jak mogłem tak daleko się posunąć. Mimowolnie zaśmiałem się, kiedy przed moimi oczyma pojawiła się moja najdroższa. Nie wiem jakim cudem, ale ta dziewczyna działała na mnie jak narkotyk. Z każdym dniem chciałem jej coraz więcej. Chciałem codziennie budzić się koło tej niezwykłej kobiety. Jej uśmiech, głos, wzrok....<br />
Z zamyślenia wyrwał mnie huk trzaskających drzwi. Niechętnie odwróciłem się w stronę wejścia.<br />
- Witaj Nik - rzuciła obojętnie blond wampirzyca. - Co porabia mój ukochany braciszek? - zapytała z uciążliwą troską w głosie.<br />
- Jak widzisz siostrzyczko, nic, ale to nic nie robię... odpoczywam.. - powiedziałem obojętnym tonem.<br />
Od niechcenia spojrzałem na moja siostrę, która zaczęła głośno wdychać powietrze. Patrzyłem na nią pytająco, lecz zamiast odpowiedzi zobaczyłem na jaj twarzy grymas złości.<br />
- Co się znowu stało? - zapytałem ze znudzeniem, niczym matka pytająca setny raz czy jej córeczka zechce zjeść obiad.<br />
- Ok, rozumiem, że możesz być trochę przybity tym, że nie możesz tworzyć tej swojej ,, hybrydziej rodzinki'' no ale chyba nie musisz od razu sprowadzać sobie tutaj na pocieszenie tej pustej Caroline.... - powiedziała z frustracją w głosie.<br />
Rzadko kiedy nie mogłem nadążyć za Rebekah'ą ale tym razem doprawdy narzuciła zbyt szybkie tempo. Zignorowałem to co powiedziała w stosunku do Caroline, ponieważ w przeciwnym razie byłaby martwa, ale o co jej chodziło, kiedy mówiła o hybrydach?<br />
- Rebekah, powiedz mi proszę, o co ci chodziło kiedy powiedziałaś, że nie mogę tworzyć hybryd? - zapytałem z niezwykle wyczuwalnym zdenerwowaniem.<br />
Moja siostra spojrzała na mnie jak na kretyna i oznajmiła:<br />
- To ty nie wiesz, że Elena jest wampirem? - zapytała z szokiem. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Nie czekając ani minuty dużej złapałem kluczyki, a chwilę później siedziałem już w czarnym ferrari.<br />
<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Bardzo szybkim krokiem zmierzałam do posiadłości Salvatorów. Był bardzo ciepły wieczór, więc wcale nie odczuwałam zimna. Szłam alejką cały czas wpatrując się w gwiazdy.<br />
Kiedy dotarłam już do celu przystanęłam na chwilę. Nie wiedziałam dokładnie która jest godzina, ale byłam pewna, iż moi przyjaciele już od dawna na mnie czekają. Ospałym ruchem dłoni zapukałam w wielkie drzwi. Po paru sekundach w wejściu ujrzałam nie kogo innego jak samego Damona.<br />
- Siema Blondi - powitał mnie z szyderczym uśmieszkiem. - Jak tam pogawędka z Klausem? - zapytał z ciekawością w głosie.<br />
- Jaka pogawędka? - próbowałam udać głupią, ale niestety, nie wychodziło mi to najlepiej.<br />
- Oj, nie udawaj niewiniątka wiemy, że przez ostatnich, ładnych parę godzinek byłaś w rezydencji hybrydy. No przyznaj się co tam robiliście? No bo chyba nie graliście w chińczyka? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem.<br />
Nic nie odpowiedziałam, a zamiast tego odepchnęłam wampira na bok, a sama wparowałam pełna wściekłości do wnętrza domu. Widok przede mną wcale nie nie zszokował. Stefan i Bonnie siedzieli w kręgu świec. Na kolanach wiedźmy znajdowała się mapa MF, a w dłoni trzymała jakiś dziwny wisiorek.<br />
- Wyjaśnijcie mi jakim prawem śledziliście mnie za pomocą magii? - spytałam patrząc prosto w oczy czarownicy.<br />
- Martwiliśmy się o ciebie.... miałaś być o 15:00 , a jest już 22: 39 - powiedział Stefan ukradkiem spoglądając na zegarek.<br />
- To nie jest wasza sprawa gdzie... - nie zdążyłam dokończyć. Moją wypowiedź przerwał niewyobrażalny trzask. Wszyscy odwróciliśmy się w kierunku, z którego dochodził niemiłosierny hałas. W progu stał on..... Klaus....<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I oto właśnie rozdział 8 !!!!! Wiem, że jest niesamowicie nudny, ale musiałam jakoś wybrnąć z niezręcznej sytuacji między Klausem, a Caroline.....;) Bardzooooooooooo proszę o komentarze!! :)Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-38069601862592140282012-08-02T22:48:00.002+02:002012-08-02T22:48:23.553+02:00Rozdział 7<b>Caroline:</b><br />
<b><br /></b><br />
I znowu to samo. Znowu poczułam jak usta Klausa dotykają moich. Co ja mówię! One nie dotykały, a wpijały się w moje usta. Całował namiętnie, brutalnie, bez opamiętania.... ale nagle przestał. Jak gdyby nigdy nic odsunął się ode mnie o kilka centymetrów i zacisnął wargi w delikatnym uśmieszku. Przez myśl przeszło mi tylko jedno słowa, a mianowicie ,, dupek,, i to jeszcze jaki! Jeszcze nigdy chłopak, który się ze mną całował nie przestał tego robić tak po prostu, dla kaprysu. Co on sobie myśli! Wredna, głupia hybryda! - pomyślałam z przekąsem. Jednak w gdzieś w środku czułam smutek. W głębi serca pragnęłam tego, aby Klaus całował mnie bez ustanku.<br />
Nie wiem jak moje ręce wplotły się we włosy Klausa przyciągając go coraz to bliżej do swojej twarzy. Czułam jak jego dłonie błądzą po moim ciele parząc je niczym ogień. Jakimś nieznanym mi sposobem znaleźliśmy się w jego sypialni. Nasze pocałunki były takie łapczywe, jakbyśmy oboje wiedzieli, iż zaraz to wszystko się skończy.<br />
Wampir rzucił mnie na swoje gigantyczne łoże, a w sekundę później sam się na nim znalazł, przygniatając przy tym mnie swoim silnym ciałem. Poczułam jak jedna z jego dłoni muska moje udo unosząc je przy tym delikatnie. Wiedziałam, co się za chwile stanie.<br />
Słyszałam, jak jakiś głos w mojej głowie krzyczy, abym to przerwała. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę z tego, że Klaus pozbawił mnie nie tylko topu, ale także spódniczki. Spojrzałam mu oczy i właśnie wtedy zobaczyłam to, co przez cały ten czas próbowałam od siebie odepchnąć. Zobaczyłam w jego oczach dominację, władzę, potęgę..... Gwałtownie i jakże boleśnie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia związane właśnie z nim. Zrozumiałam, że to on jest winowajcą wszystkiego złego co mi się w życiu przytrafiło... Raptem dotarło do mnie, że miał on nawet wpływ na to, iż zostałam wampirem. Nieznaczny, ale zawsze. Poza tym próbował zabić mnie, Elenę i to wielokrotnie, Damona, Stefana, Bonnie, nawet....... nawet Tylera.<br />
- Nie mogę - powiedziałam szeptem szybko zakrywając swoje ciało rękoma. Klaus raptownie przestał mnie całować. Zsunął się z mojego ciała, a następnie usiadł na skraju łóżka.<br />
Zauważyłam, że z całej ściska dłonie w piąstki, a jego mięśnie są naprężone i spięte. Wyczuwałam bijącą od niego złość, ale nic nie mogłam zrobić. To był mój wróg, a nie kochanek.<br />
Nieoczekiwanie krwiopijca odwrócił się w moją stronę. To wtedy pierwszy raz ujrzałam na jego twarzy prawdziwą wściekłość i furię. Tak naprawdę to dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że Klaus nie zawsze, nawet w stosunku do mnie, jest delikatny, spokojny i szarmancki. Dopiero teraz zobaczyłam w nim potwora, którego obchodziły tylko jego pragnienia.<br />
- Do prawdy nie rozumiem cię - powiedział starając się ukryć zdenerwowanie. - Caroline, o co tobie tak na prawdę chodzi? - powiedział, po czym znalazł się koło mnie. Dzieliły nas centymetry. Czułam jego lodowaty oddech na swojej skórze. Moje tętno przyspieszyło zresztą jak zwykle kiedy znajdował się blisko. Za blisko. Ujrzałam jak jego twarz znowu promienieje za sprawą jakże mi już znanego, łobuzerskiego uśmieszku. <br />
- Najdroższa, powiedz proszę co się dzieje...... ja... ja naprawdę nie wiem.. - stwierdził delikatnie dotykając moich rąk.<br />
Nagle zerwałam się z łóżka. Stałam teraz nad Klausem w niezwykle skąpej bieliźnie, ale wcale mi to teraz nie przeszkadzało. Zwróciłam tylko uwagę na zdziwienie wampira, który leżał nieruchomo w miejscu, w którym jeszcze przed sekundą się znajdowałam.<br />
- Chcesz wiedzieć czemu nie mogę, a raczej nie chce iść z tobą do łóżka? - zapytałam, choć wcale nie czekałam na odpowiedź. - Jesteś moim największym wrogiem, jesteś potworem, który zabija wszystkich z powodu rujnowania twojego chorego planu tworzenia twojej cholernej hybrydziej rodzinki! - wysyczałam, ledwo powstrzymując się od obnażenia swoich kłów. Zdziwiło mnie to, iż Klaus nic nie mówił, ba nawet nie drgnął. Przerażała mnie tylko jego nieodgadniona mina.<br />
Mimo strachu postanowiłam dalej kontynuować moje przemówienie. <br />
- Wiesz co? Dopiero przed chwilą zdałam sobie sprawę z tego, że o mały włos nie przespałam się z osobą, której nie tylko zawdzięczam wszystkie smutki mojego życia, ale także przypomniałam sobie to, że jeszcze niedawno próbowałeś mnie zabić! - krzyknęłam, ledwo hamując łzy napływające do moich oczu. - A poza tym przez cały czas próbujesz zabić wszystkich, na których mi zależy.... - przerwałam, czując jak w moim gardle rośnie wielka kula. Nabrałam głęboki oddech. Po chwili uśmiechnęłam się pod nosem i delikatnie, prawie niezauważalnie pokręciłam głową.<br />
- Jaka ja jestem głupia! Dałam się tobie tak omotać.... - przerwałam i zaczęłam zbierać swoje rzeczy, które były rozrzucone po całym pokoju.<br />
Momentalnie poczułam jego dotyk, a w chwilę później byłam już przybita do ściany. Zaczęłam się śmiać jak małe dziecko, przygryzając dolną wargę.<br />
- Ach no tak zapomniałam! - powiedziałam z udawanym przejęciem - Przecież zawsze kiedy ktoś powie ci prawdę prosto w oczy, to naturalne jest, to że zabijesz tą osobę... - powiedziałam z zafascynowaniem - To jak wolisz oderwać mi głowę, czy wypić moją krew, a może... - Nie zdążyłam dokończyć dlatego, że po raz pierwszy Klaus zawarczał ma mnie. Raptownie uniósł moje ręce do góry i chwycił oba nadgarstki jedną dłonią. Drugą zaś odchylił moje włosy tak, aby odsłaniały całą szyję. W wampirzym tempie przekrzywił moją głowę na bok. Równie szybko pochylił się nad moim uchem.<br />
Byłam pewna, że to koniec. Jaka ja byłam pusta myśląc, że Klaus nie jest mnie w stanie skrzywdzić. Szybko wdychałam powietrze starając się tylko nie osunąć na ziemię. Przymknęłam oczy myśląc, iż w taki sposób będzie mi łatwiej pokonać ból. Nagle usłyszałam jak wampir cały czas warcząc próbuje mi coś powiedzieć.<br />
- Nie wierzę! - powiedział z szyderstwem w głosie - Czyżby panna Caroline Forbes przestraszyła się takiego potwora jak ja? - zapytał, ale wiedziałam, że wcale nie oczekuje na odpowiedź. Doskonale wiedział, że jestem przerażona.<br />
- Naprawdę myślisz, że gdybym miał ochotę to nie zabił bym cię wcześniej? Masz rację, jestem potworem, ale mimo to nie jestem w stanie zrobić ci najmniejszej krzywdy. - powiedział załamującym się głosem - Caroline, wiem, że jestem twoim wrogiem, wiem, że nie raz przeze mnie cierpiałaś, ale jest w tobie coś co mnie do ciebie przyciąga, a najgorsze jest to, że nie wiem jak stłumić uczucie, którym cię darzę. - skończył odsuwając się ode mnie o kilka kroków. <br />
<br />
<br />
I jak wam się podobał ten rozdział? Wiem, że jest krótki, ale pierwszy raz tak ciężko mi się pisało. Niezbyt mi się podoba... niestety. Bardzo proszę o komentowanie! ;)<br />
<br />Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-28961706150956156032012-07-28T22:24:00.000+02:002012-07-28T22:24:26.623+02:00Rozdział 6<br />
<div class="MsoNormal">
<b>Caroline:</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Ze snu wyrwał mnie bardzo głośny hałas. Po paru sekundach
zrozumiałam, iż tym hałasem jest dźwięk dzwonka od drzwi. Nie chciałam jeszcze
wstawać, ale osoba., która bezczelnie mnie obudziła nie miała zamiaru mi
odpuścić. Dzwonek rozbrzmiewał teraz nieprzerwanie na tyle mocno, że
nie pomagało nawet przykrycie głosy stosem poduszek. Wściekła wstałam z łóżka i
powędrowałam w stronę drzwi.</div>
<div class="MsoNormal">
- Już idę! - wrzasnęłam, przecierając oczy dłońmi. </div>
<div class="MsoNormal">
Kiedy
dotarłam w końcu do drzwi przeciągnęłam się mocno i szybkim ruchem pociągnęłam
klamkę. O dziwo, widok przede mną wcale mnie mnie zdziwił. Ujrzałam niską,
szczupłą dziewczynę o czarnych włosach i pociągłej twarzy. Tuż za nią
stał niezwykle przystojny, wysoki mężczyzna. On także miał czarne
włosy, które znakomicie wyglądały w połączeniu z bladą cerą. Innymi
słowy zobaczyłam po prostu Bonnie i Damona. </div>
<div class="MsoNormal">
- Siema Barbie!- powitał mnie z szyderczym uśmieszkiem
wampir. - Oj, co ja widzę, skoro nie ma twojego wilczka to dla
kogo założyłaś taką skąpą koszulką nocną... - uniósł jedną brew. -
Blondi naprawdę miło mi, że się tak dla mnie - niestety nie zdążył
dokończyć, ponieważ moja przyjaciółka rzuciła w nim jednym z tych swoich
niezwykłych spojrzeń, po których Damon zwijał się z bólu. Nie zwracając
uwagi na swego towarzysza odwróciła się do mnie.<br />
- Caroline, przyszłam, a raczej przyszliśmy do ciebie w sprawie Eleny. -
powiedziała z zatroskaną miną. </div>
<div class="MsoNormal">
- Co się stało? - zapytałam, a po chwili wszystko do mnie
dotarło, zrozumiałam. - No tak..... jak ona to znosi? - zapytałam patrząc na bruneta
, który masował skroń.</div>
<div class="MsoNormal">
- No właśnie, jest z nią duży problem - zaczęła ze smutkiem.
- Ona.... ona sobie z tym nie radzi..... co prawda przeszła już pełną
przemianę, ale od tego momentu nie chce pić krwi - wykrzyknęła przez łzy. - Nie
wiem, co mam zrobić, nikogo z nas nie słucha, a poza tym jest wściekła na
Damona.</div>
<div class="MsoNormal">
- Na niego? Za co? - zapytałam z szokiem. Często
się kłócili, ale to właśnie on był z nią w najtrudniejszych
momentach.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie ma o czym gadać, stara historia - powiedział z
teatralnym uśmiechem chłopak.</div>
<div class="MsoNormal">
Mimo, iż udawał nieprzejętego całą
sytuacją to i tak wiedziałam, że jest bardzo zmartwiony. To oczywiste, przecież
ją kocha.</div>
<div class="MsoNormal">
- Car, proszę cię porozmawiaj z nią....- powiedziała po czym
z całej siły przytuliła się do mnie. </div>
<div class="MsoNormal">
- Dobrze, porozmawiam z nią - stwierdziłam, wyrywając się z
żelaznego uścisku. </div>
<div class="MsoNormal">
Bonnie patrzyła na mnie z wdzięcznością, ale także z
niesamowicie wyczuwalnym współczuciem. </div>
<div class="MsoNormal">
- Powiedz, a jak ty się trzymasz? - zapytała niepewnie bojąc
się mojej reakcji. Nie zwracając uwagi na Damona odpowiedziałam jej z radością</div>
<div class="MsoNormal">
- Wszystko jest już w porządku, naprawdę. - stwierdziłam z
powagą. Moja przyjaciółka odwzajemniła uśmiech, lecz po chwili znowu mina jej
zrzedła.</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest jeszcze jeden problem Barbie. - nagle do rozmowy
włączył się Damon - Bo widzisz nasza szalona hybryda Klaus, z pewnością będzie
chciał skręcić kark swojej dawczyni krwi, która właśnie stała się wampirem,
więc gdybyś mogła zająć się nim to było by..... super! - przy ostatnim
słowie zrobił przerwę dobierając słowo tak aby mieć pewność, iż na pewno do
mnie dotarło.</div>
<div class="MsoNormal">
- Damon! - Bonnie od razu skarciła go wzrokiem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ok, Bonnie spokojnie, rozumiem..... - powiedziałam łapiąc
ją za ramię. - Wiesz co, jest dopiero 9:00, więc myślę, że mogę przyjść do
Eleny trochę później, zwłaszcza, że mam jeszcze kilka spraw do załatwienia... -
mówiąc że mam jeszcze kilka spraw do załatwienia, myślałam tylko o jednym,
a mianowicie o spotkaniu z Klausem. Na samą myśl o tym zrobiło
mi się gorąco. </div>
<div class="MsoNormal">
- Przyjdę ok 15:00 dobrze? - zapytałam z czystej grzeczności.
Wiedziałam przecież, ze przyjmą mnie o każdej godzinie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ok, to do zobaczenia - powiedziała wiedźma po czym w
bardzo szybkim tempie oddaliła się w kierunku samochodu wampira.</div>
<div class="MsoNormal">
- Do zobaczenia - krzyknęłam, znikając za zamykającymi się
drzwiami. </div>
<div class="MsoNormal">
Usiadłam na skraju łóżka popijając czerwony, życiodajny płyn.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ach, uwielbiam słodkawy posmak BRh + - szepnęłam po
ciuchu. Zaczęłam zastanawiać się co powinnam zrobić. Iść do Hybrydy, czy nie
iść.... oto jest pytanie. Z jednej strony był zły i brutalny, ale za
to z drugiej..... </div>
<div class="MsoNormal">
- Muszę to zrobić dla Eleny - powiedziałam, mając nadzieję,
iż te słowa przemówią do mojego serca. </div>
<div class="MsoNormal">
Szybko wstałam i powędrowałam w stronę szafy. Było
bardzo ciepło więc postawiłam na obcisły top na ramiączkach i mini w
kwiaciaste wzory. Do tego granatowe szpilki i mała, czarną kopertówkę. Szybki
makijaż i byłam gotowa do wyjścia. Jak zawsze jeszcze raz stanęłam przed
lustrem oglądając się od a do z. </div>
<div class="MsoNormal">
Jedna i jedyna rzecz, która rzuciła mi
się w oczy to fakt, że we własnym odbiciu ujrzałam kobietę, która nie tylko
wyglądała pięknie, ale także niezwykle pociągająco. Wyglądała, jakby szykowała
się na spotkanie przez cały dzień. ,, Po co ja się tak wystroiłam'' - przeszła
mi przez głowę myśl, ale szybko ją zignorowałam. Pełna niepewności powędrowałam
i kierunku willi Mikaelson'ów.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Klaus: </b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Obudziło mnie niemiłosiernie głośne walenie, bo pukaniem
tego nie można było nazwać, w dębowe drzwi. </div>
<div class="MsoNormal">
- Już, już..... - zawołałem ubierając spodnie. Szybkim
ruchem złapałem koszulę i narzuciłem ją na siebie
nie zapinając guzików. Zbiegłem po schodach i
spokojnie otworzyłem. </div>
<div class="MsoNormal">
Widok przede mną od razu mnie rozweselił. W końcu
nie codziennie spotyka się swoją ukochaną przed swoim
domem. Uśmiechnęłam się delikatnie, zobaczywszy, jak moja księżniczka
lustruje mój goły tors z rozchylonymi wargami.</div>
<div class="MsoNormal">
- Caroline, nie spodziewałem się ciebie o tak
wczesnej porze.... - powiedziałem i posłałem jej łobuzerski uśmieszek. </div>
<div class="MsoNormal">
- Mam sobie iść? - spytała z powagą. Z lekka
zszokowany jej zachowaniem od razu odsunąłem się i gestem ręki zaprosiłem ją
bez słowa do środka. Dziewczyna spojrzała na mnie i
powoli przekroczyła próg mojej rezydencji. </div>
<div class="MsoNormal">
Nie czekając
długo odwróciła się do nie i zarzuciła wzrok prosto w moje oczy.
Przybliżyłem się do niej o kilka kroków, tak aby dzieliły nas tylko centymetry.
Caroline zadrżała, a jej serce zaczęło pracować szybciej. Nagle odsunęła się i
zaczęła mówić</div>
<div class="MsoNormal">
- Klaus...... - tak wspaniale wymawiała moje imię, iż
mógłbym tego słuchać non stop. Czułem jak się denerwuje, a jej oddech staje się
coraz to bardziej płytki i nerwowy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Tak najdroższa..... - chciałem jej pomóc w wykrztuszeniu
tego co miła mi do powiedzenia. </div>
<div class="MsoNormal">
Znowu przybliżyłem się do niej, lecz tym razem
Caroline nawet nie uniosła głowy. Wpatrywała się w podłogę zaciskając
przy tym ręce w piąstki.</div>
<div class="MsoNormal">
- Ja chciałabym się ciebie zapytać czy to ty wymazałeś
członkom rady pamięć. - powiedziała na jednym tchu unosząc przy tym
delikatnie swoją pociągłą twarzyczkę. </div>
<div class="MsoNormal">
- Bonnie powiedziała mi o twoich kłopotach, więc
postanowiłem ci pomóc, to naturalne.. - stwierdziłem, po czym delikatnie
złapałem kosmyk włosów mojej królewny. Zacząłem się nim bawić muskając przy tym
jej dekolt. Caroline delikatnie przygryzła wargę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie Klaus, to nie jest naturalne, nie robi się takich
rzeczy od tak, po prostu...... - chciała coś jeszcze powiedzieć, ale gwałtownie
wszedłem jej w słowo</div>
<div class="MsoNormal">
- Caroline, to jest naturalne jeśli robisz coś takiego dla
osoby na której ci zależy. - powiedziałem, a po chwili złożyłem na jej ustach
namiętny pocałunek.... </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Co o tym sądzicie??? Wiem, że przerwałam w najmniej odpowiednim momencie, ale spokojnie, następny rozdział pojawi się góra za 2 dni.... Bardzo proszę o komentarze :)</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-74297741692370142392012-07-24T16:07:00.003+02:002012-07-24T16:07:58.421+02:00Rozdział 5<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<o:p><b> Caroline:</b></o:p></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Jechaliśmy strasznie szybko.
Wiedziałam, że nawet jeśli mielibyśmy wypadek, to możliwość poniesienia przeze
mnie śmierci jest praktycznie zerowa. Pomimo to byłam przerażona! Ściskałam
siedzenie z całej siły do momentu kiedy to poczułam, że moje palce wbiły się w
piękną, czarną i oczywiście skórzaną tapicerkę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> W ciągu sekundy wyjęłam
stamtąd dłonie, ale wiedziałam, że Klaus i tak już zobaczył co zrobiłam.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Przepraszam, naprawdę nie chciałam, to.... to ze
strachu... - dokończyłam spuszczając głowę.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Pierwotny zaśmiał się i spojrzał na mnie. Czułam
jak jego spojrzenie pali moje ciało, czułam wręcz jakby rozbierał mnie swoim
przenikliwym wzrokiem.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Patrzył tak na
mnie przez dłuższą chwile po czym nagle zatrzymał samochód. Szybko uniosłam
głowę i od razu spostrzegłam dwie rzeczy. Po pierwsze byliśmy przed moim
domem, a po drugie Klaus prawie dotykał swoją twarzą mojej. Dzieliły nas
dosłownie minimetry, kiedy nagle on pochylił się delikatnym ruchem w stronę
mojego ucha.. Jakby tego było mało miał jeszcze czelność jedną ręką oprzeć się
o mój fotel, a drugą bawić się kosmykami moich włosów. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Przygryzałam
wargę i myślałam co ja mam teraz do jasnej choinki zrobić. Moje przeczucie
sprawdziło się. Byłam w prawdziwych tarapatach, ale nie chciałam wyjść z auta.
Jakaś niezwykle silna siła przyciągała mnie do Klausa czy tego chciałam czy nie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Z zamyślenia
wyrwał mnie szept hybrydy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Wracając do tego fotela.... - powiedział, po
czym opuścił dłoń, która zawijała kosmyki moich włosów.
Niespodziewanie jego ręka znalazła się na miejscu, w którym znajdowały
się dziury. Poczułam, jak uśmiecha się, a po chwili subtelnie
rozchyla usta.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Naprawdę nic się nie stało. - stwierdził z rozbawieniem. -
To tylko maleńkie zadrapanie.- mówiąc to spokojnym ruchem dłoni przejechał, a
raczej wjechał ze skórzanego siedzenia na moje kolano. Drgnęłam. Czułam, jak
jego palce wspinają się coraz dalej i dalej. Nie wiem czemu, ale wcale się nie
broniłam. Po chwili poczułam drugą dłoń błądzącą po moim ciele.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Nie
czekając ani chwili dłużej chwyciłam głowę Klausa i przyciągnęłam ją do swoich
ust. To było niezwykłe! Jego usta były takie ciepłe. Wiedziałam, że w tej
chwili patrzy na mnie z satysfakcją, wiedziałam że dopiął swego, ale wcale mnie
to nie obchodziło.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Już chciałam
rozpiąć drugi guzik jego granatowej koszuli, ale nagle wampir odsunął się ode
mnie.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Coś nie tak? - pytałam ze zdziwieniem. - Coś się stało? -
spytałam, zastanawiając się co ja takiego musiałam ( jak zwykle ) spieprzyć.
Mężczyzna uśmiechnął się tylko łobuzersko i odpowiedział.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Najdroższa, nie chcę zmusić cię do czegoś czego potem
będziesz żałować... - ,, No tak,
szkoda że w lesie o tym nie pomyślałeś'' pomyślałam. Stwierdziłam jednak, że
pomyślę o tym później, a na razie wysłucham mojego przystojnego rozmówcy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- A tak poza tym twoja mama na nas patrzy. - kiedy tylko to
usłyszałam spojrzałam na werandę, na której zobaczyłam niestety mamę
stojącą ze skrzyżowanymi rękoma i z nietęgą miną.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Szybko odwróciłam się
do Klausa i dodałam otwierając drzwi.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dziękuję za podwiezienie, do zobaczenia - powiedziałam
wychodząc z auta.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy! - krzyknął
odpalając samochód. Odsunęłam się o kilka kroków, a czarne ferrari pognało
w kierunku parku.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> W
niezwykłym tempie znalazłam się koło drzwi, lecz niestety zastawiała je ciałem
jakże znana mi postać.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- No, moja panno, widzę że czeka nas długa
rozmowa. - stwierdziła karcącym tonem. - Wiem co zrobił Tyler. - po jej słowach
nogi mi się ugięły.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Ale jakim cudem, kto ci powiedział?? -
krzyczałam jak opętana mimo tego, iż doskonale wiedziałam, że mama nie jest
niczemu winna. </span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">-Kiedy wróciłam z pracy nie było cię w domu. Nie
odbierałaś telefonu więc postanowiłam cię szukać. Zadzwoniłam do Bonnie, a ona
powiedziała mi o waszej rozmowie. Dziecko nawet nie wiesz jak się o ciebie
martwiłam! Myślałam, że to członkowie rady coś ci zrobili, ale nie wiem jakimś
cudem ktoś wymazał im pamięć mimo, że mają w sobie werbenę... - powiedziała,
cały czas zastanawiając się nad ostatnim zdaniem które wypowiedziała.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Ja nie
musiałam się długo głowić. Byłam pewna, że tylko jeden pierwotny mógł to dla
mnie zrobić. Pozostawało tylko pytanie w jaki sposób dowiedział się o tym, iż
rada miasta wie o mnie i o ... Nie mogłam nawet w myślach wypowiedzieć jego
imienia. Nienawidziłam go. Gdybym tylko mogła to rozerwałabym go na strzępy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Caroline, czy ty mnie w ogóle słuchasz? - moja mama
wiedziała, że tego nie robiłam, więc wolałam nie pogrążać się kłamiąc jej w
oczy.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Przepraszam, zamyśliłam się.- uśmiechnęłam się
delikatnie mając nadzieję, że to trochę ją udobrucha. Niestety moje wysiłki
poszły na marne.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Caroline, nigdy nie mówiłam ci z kim masz się spotykać,
ale KLAUS?! - wrzasnęła wypowiadając jego imię. - Czy ty nie zdajesz sobie
sprawy z tego jaki on jest niebezpieczny! Przecież to pierwotny, który w
dodatku jest hybrydą! - mówiąc to złapała się za głowę. - Kochanie, proszę cię,
nie zadawaj się z nim...</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dobrze mamo.- powiedziałam, choć doskonale wiedziałam że
kłamię. Z każdą upływającą sekundą brakowało mi go coraz bardziej. Wiedziałam,
że jest zły, ale..... ale chciałam być blisko niego.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> Po
chwili ciszy moja mama przytuliła mnie, po czym otworzyła drzwi i obie
weszłyśmy do środka.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Mamo, idę się położyć, dobranoc - rzuciłam kierując się w
stronę swojego pokoju.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Dobranoc córeczko - usłyszałam głos mamy zamykając drzwi.
Kiedy to zrobiłam upadłam na łóżko. W tym momencie myślałam tylko o tym co
zaszło między mną o Klausem. Przysięgałam sobie, że więcej razy taka sytuacja
nie może mieć miejsca, ale cóż mogłam zrobić kiedy na samą myśl o nim czułam
motylki w brzuchu.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;"> W
mgnieniu oka wykąpałam się. Kiedy leżałam już pod cieplutką kołderką przez
głowę przeszła mi myśl.</span></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">- Jutro muszę z nim porozmawiać... - stwierdziłam na
głos - muszę się dowiedzieć czy to on ,,uciszył'' członków rady... -
mówiąc to zamknęłam oczy. Po chwili zasnęłam......</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<span style="font-family: inherit;">Co o tym sądzicie??? Mi rozdział niezbyt się podoba, ale
cóż..... Myślałam, że wyjdzie jakoś inaczej.... Bardzo proszę o komentarze, są
one bardzo, ale to bardzo pomocne ;)</span></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />
<br />Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-15386434144606343272012-07-20T10:22:00.001+02:002012-07-20T10:31:15.206+02:00Rozdział 4<br />
<div style="margin-bottom: .0001pt; margin: 0cm;">
</div>
<div class="MsoNormal">
<b>Caroline:</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Posadził mnie na jakiejś maleńkiej
szafeczce, a następnie przygwoździł do ściany. Spinałam uda
i wsuwałam się coraz to głębiej w ścianę, byle tylko nie ocierać się
swoim ciałem o ciało Klausa. Nie przynosiło to jednak żadnych skutków. Byliśmy
coraz bliżej siebie...</div>
<div class="MsoNormal">
Nie wiem jakim cudem moje ręce powędrowały
ku górze. Może miały nadzieję, iż poradzą sobie z przeciwnikiem o stokroć
razy silniejszym od nich, jednak Niklaus nie miał zamiaru siłować się z
nimi. Chwycił mnie za dłonie i przyłożył je do ściany. Dopiero teraz
zauważyłam, że cały czas miał spuszczoną głowę. Delikatnie przysunął swoją
twarz do mojego ramienia. Poczułam, że moje ciało przeszywa dreszcz. Zaczęłam
ciężko dyszeć i powoli zamknęłam oczy.</div>
<div class="MsoNormal">
Wiedziałam, że koszmar z lasu zaraz powróci.
Byłam pewna, że hybryda zaraz rzuci się na mnie i zmusi mnie do wylądowania z
nim w łóżku. Bałam się tego, a zarazem czekałam aż w końcu zacznie. Nie
wiem dlaczego, ale podświadomie chciałam tego. Chciałam, żeby mnie zdominował.
Co jak co, ale tylko w jego ramionach czułam się jak
najbardziej pociągająca dziewczyna na świecie.... Matko! O czym
ja w ogóle myślę?! Przecież ja nie mogę! Nie z nim! Nie z
Klausem!</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle z rozmyśleń, a raczej z wojny
myśli wyrwał mnie spokojny, namiętny, a zarazem przepełniony rozpaczą głos
Klausa.</div>
<div class="MsoNormal">
- Przepraszam.... miałaś rację, jestem potworem...
uciekaj stąd.... - powiedział, po czym opuścił głowę. Od razu pościł moje ręce
i odsunął się o kilka kroków cały czas nie podnosząc wzroku z podłogi.</div>
<div class="MsoNormal">
Pierwszy raz nie wiedziałam co mam zrobić.
Mimo tego, że mój mózg krzyczał tylko jedno słowo, a
mianowicie ,, uciekaj'' to serce podpowiadało mi abym tego nie robiła.
Przecież on żałował tego co mi zrobił. Pewnie to tak naprawdę ja jestem winna
temu co między nami zaszło. To ja od zawsze za namową moich przyjaciół
manipulowałam jego uczuciami byle tylko Elenka była bezpieczna. Nikogo nie
obchodziło to, czy przy kolejnej misji z cyklu ,, blondi zajmie się
Klausem, a my resztą '' nie zginę. Właściwie to dzięki
jego wielkoduszności miałam okazję tu stać. To on mnie ratował. Dobrze
wiedziałam, że coś do mnie czuje, ale oczywiście nigdy nie traktowałam tego
poważnie.</div>
<div class="MsoNormal">
Jak ja nienawidziłam właśnie takiej
okropnej burzy myśli w mojej głowie. Z jednej strony wiedziałam, że w znacznej
mierze to ja się do tego przyczyniłam, a z drugiej.... Nie, to nie jest moja
wina ! Jeny, jak ja mogę być zawsze taka głupia!
Klaus próbował mnie..... Matko! Dopiero teraz dotarło do mnie, co on
chciał mi zrobić. O nie! Nie daruje mu! </div>
<div class="MsoNormal">
- Ty pieprzony sukinsynie! - wrzasnęłam, zeskakując z
dębowego mebla. Dziwne było dla mnie to, iż Klaus nawet nie raczył na mnie
spojrzeć. Widziałam tylko, że coraz to bardziej zaciska pięści i usta, ale w
tamtej chwili wcale się tym nie przejęłam i dalej ciągnęłam swój monolog:</div>
<div class="MsoNormal">
- Co? Nagle ci mowę odjęło? Nie masz mi nic do powiedzenia?
Wiesz co, brzydzę się tobą. Tak, brzydzę się tobą. Jak można być tak zepsutym,
żeby najpierw mówić, że niby mnie kochasz, a potem potraktować mnie
gorzej niż szmatę? - chciałam powiedzieć jeszcze tak wiele, ale nie pozwoliły
mi na to łzy, które spływały coraz szybciej po mojej twarzy. </div>
<div class="MsoNormal">
Nagle pierwotny uniósł głowę.
Zobaczyłam, jak jego twarz wykrzywiona jest w grymasie cierpienia.
Widziałam jak męczył się żeby coś mi powiedzieć, ale sam nie wiedział od czego
zacząć....</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Klaus: </b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Stałem i nie wiedziałem co mam jej
powiedzieć. Caroline, moja najdroższa, moja królewna patrzyła teraz
na mnie jak na prawdziwego potwora. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, iż ma
rację. Jak mogłem być, aż tak bezmyślny, żeby zrobić jej coś takiego. Nie
wiedziałem co mam jej teraz powiedzieć, po prostu nie wiedziałem.</div>
<div class="MsoNormal">
- Caroline, ja - zacząłem niepewnie, ledwo co
wyrzucając z siebie kolejne słowa. - ja nie wiem co we mnie wstąpiło..... -
wiedziałem, że takie tłumaczenia nic mi nie przyniosą, ale cóż musiałem jakoś
zacząć. Zerknąłem na moją ukochaną. Widziałem w jej oczach złość, smutek i coś
jeszcze, coś co przypominało mi poczucie winy.</div>
<div class="MsoNormal">
- Wiem, że pewnie po tym co ci dziś zrobiłem te słowa nie
będą miały dla ciebie najmniejszego znaczenia, ale cóż muszę ci to powiedzieć,
po prostu muszę ..... - Podszedłem do niej bliżej. Nie odsuwała się,
więc postanowiłem chwycić ją za podbródek. Nie odepchnęła mojej ręki, więc
stwierdziłem, że to czas aby w końcu dokończyć to co zacząłem mówić.</div>
<div class="MsoNormal">
- Caroline, ja.... ja... ja cię kocham, ja naprawdę cię
kocham - wyszeptałem ledwo powstrzymując się od płaczu. - Zrobiłbym dla ciebie
wszystko, oddałbym za twój jeden uśmiech moje własne życie. - uśmiechnąłem się,
lecz jedna nieposłuszna łza spłynęła po moim policzku. Moja
księżniczka spojrzała na nią po czym delikatnym muśnięciem otarła
ją. Odwróciła wzrok w stronę okna i uśmiechnęła cię delikatnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie wiedziałam, że ty płaczesz. - stwierdziła
krótko. Zaśmiała się i po chwili odwróciła w moją stronę.</div>
<div class="MsoNormal">
- Widzisz, ja też nie wiedziałem że płacze, do
dziś - pokręciłem delikatnie głową - ty tak na mnie wpływasz.- powiedziałem i
posłałem jej łobuzerski uśmieszek w celu rozluźnienia atmosfery. Caroline kiedy
tylko go ujrzała zaczęła szczerze się śmiać. </div>
<div class="MsoNormal">
Po chwili beztroski spoważniała i
zwróciła się do mnie.</div>
<div class="MsoNormal">
- Muszę już iść. - powiedziała i odwróciła się w kierunku
drzwi. Dopiero teraz spostrzegłem, że nie ma na sobie bluzki i paraduje jedynie
w staniku. W niezwykle szybkim tempie stanąłem tuż przed nią i
spytałem:</div>
<div class="MsoNormal">
- Nie potrzebujesz może jakiejś koszulki - spojrzałem na jej
dekolt, a następnie uśmiechnąłem się przenosząc swój wzrok
na ogromną szafę stojącą tuż obok łóżka. Caroline speszyła się,
ale także posłała mi delikatny uśmieszek. Ucieszyło mnie to, ponieważ miałem
nadzieję, że już niedługo moja ukochana zapomni o tym co się stało. </div>
<div class="MsoNormal">
W mgnieniu oka znalazłem się przy szafie.
Szperałem w niej chwilę szukając czegoś odpowiedniego dla mojej księżniczki.
Ach, jaka ta dziewczyna była niezwykła! Przez stulecia spotykałem się
z wieloma kobietami. Z niektórymi spędzałem noc, inne po prostu
zabijałem. Była tylko jedna kobieta, którą naprawdę szczerze pokochałem. Miała
na imię Tatia. Była równie piękna jak Caroline. Zakochałem się w niej kiedy
jeszcze byłem człowiekiem. ,,Stare, dobre dzieje" - pomyślałem.
Nagle w szafie znalazłem, nie wiem jakim cudem, T- shirt mojej siostrzyczki.
Bez chwili namysłu wyciągnąłem go i z uśmiechem podałem mojej ślicznotce.
Caroline zrobiła nietęgą. Popatrzyła na mnie i ze skwaszoną miną stwierdziła.</div>
<div class="MsoNormal">
- No cóż.... To ,, coś'' wygląda jak z średniowiecza, nie
założę tego. Co by pomyśleli cudzie widzący mnie na ulicy?- spytała i po chwili
oboje zaczęliśmy się śmiać.</div>
<div class="MsoNormal">
- Słonko, nie sądzę żeby ulice MF były zapełnione paparazzi
o godzinie 23: 45.- Powiedziałem, zerkając na zegarek wiszący nad biurkiem. Car
wytrzeszczyła oczy i spojrzała na wyświetlacz komórki.</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<b>Caroline:</b></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
- O matko, która już godzina!- mówiąc to złapałam się za
głowę. - Teraz naprawdę muszę już lecieć. Moja mama pewnie strasznie się
denerwuje. </div>
<div class="MsoNormal">
Już byłam przy drzwiach, kiedy nagle ujrzałam
przed sobą Klausa. </div>
<div class="MsoNormal">
,, Jeny, on nigdy nie przestanie torować mi drogi'' -
pomyślałam i potrząsnęłam głową. Oczywiście, moje nogi ugięły się, a serce
pompowało krew na pełnych obrotach. Pierwotny wyczuł to i subtelnym
ruchem poprawił koszulkę , którą założyłam. W mojej
głowie zaświeciła się czerwona
dioda sygnalizująca ucieczkę, ale nadal próbowałam zachować
pozorny spokój przed wampirem. On tylko uśmiechnął się szarmancko i
powiedział</div>
<div class="MsoNormal">
- Jest naprawdę późno, nie powinnaś sama chodzić po
ulicy o takiej godzinie. - stwierdził ojcowskim tonem.- Podwiozę cię. - i znowu
ten łobuzerski uśmieszek. Patrząc na niego zdałam sobie sprawę, iż jest
nieziemsko przystojny. Ach, te oczy i usta wpływały na mnie jak najsilniejszy
narkotyk.</div>
<div class="MsoNormal">
Nagle zdałem sobie sprawę że nie stoję,
a siedzę i nie w sypialni Klausa, a w jego czarnym ferrari. Miałam złe
przeczucie. Jakiś głos podpowiadał mi, że nie powinnam tego robić, że pakuję
się w kłopoty. Nie zwracając na to uwagi zapięłam pasy. Klaus odpalił
auto i pognaliśmy w kierunku mojego domu...</div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<div class="MsoNormal">
Co o tym myślicie? Wiem, że rozdział był nudny, ale musiałam
jakoś wybrnąć z sytuacji stworzonej przez Klausa;) Bardzo proszę o
komentarze :) Obiecuję, iż następny rozdział będzie dłuższy. </div>
<div class="MsoNormal">
<br /></div>
<br />Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-84287711238306887952012-07-15T19:48:00.000+02:002012-07-15T19:48:25.281+02:00Wiadomość!!!Sorki, że tak późno o tym mówię, ale od jutra wyjeżdżam !:) Niestety, nie będę tak często dodawać rozdziałów, ale mam nadzieję że kolejny pojawi się w środę lub w czwartek, kiedy to ukradnę na chwilkę laptopa mamie;) Ale tak na pocieszenie wspomnę, iż nie będzie mnie tylko tydzień!Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-85434301426237775212012-07-14T22:12:00.001+02:002012-07-14T22:13:06.505+02:00Rozdział 3<b>Klaus:</b><br />
<br />
Patrzyła na mnie z przerażeniem! Widziałem także że cała drży. Nie czekając ani chwili dłużej powoli usiadłem obok niej opierając się o tą samą skałkę co moja najdroższa. Chyba pierwszy raz w życiu nie wiedziałem co mam zrobić. Ja, Klaus, najsilniejsze stworzenie stąpające po tym globie. Przy tej delikatnej i niezwykłej kobiecie, czułem że...... że jestem słaby, bezsilny ..... dobry! Cisza trwała dosyć długo więc postanowiłem przerwać ten niezręczny czas milczenia.<br />
- Caroline, wiem że jestem pewnie, o ile nie na pewno ostatnią osobą której chcesz się zwierzać, ale ..... - przerwałem, aby móc spojrzeć jej w oczy. -co cię trapi? - spytałem, po czym niepewnym ruchem ręki chwyciłem, a następnie uniosłem podbródek mojej księżniczki.<br />
- Nie myliłeś się, jesteś ostatnią osobą, której chcę się zwierzać, a poza tym to nie jest twój pieprzony interes! - wykrzyknęła, posyłając mi lodowate spojrzenie. Wiedziałem, że muszę postępować z nią łagodnie, bo w przeciwnym razie mój wspaniały plan legnie w gruzach. Trzeba było działać szybko.<br />
- Ależ najdroższa- zacząłem z największą troską jaką potrafiłem okazać. - sądzę iż się mylisz. Zależy mi na tobie, a kiedy widzę cię smutną sam staję się smutny. - dodałem cały czas patrząc w jej głębokie usta, do których tak bardzo chciały przylgnąć moje.<br />
- Poważnie!? - syknęła moja ukochana.- Jeszcze ci nie przeszło z tą <i>wielką miłością </i>?? Ile razy muszę ci powtarzać, że między nami NIGDY NIC NIE BĘDZIE !!! - wrzasnęła, po czym odchyliła głowę do tyłu, ukazując tym samym całą swoją twarz umazaną czarnymi krechami spływającymi razem z potokiem łez. Tak bardzo chciałem ją przytulić, ale wiedziałem iż nie mogę. Na razie. Cały czas lustrowałem ją wzrokiem, aż w końcu moje oczy natrafiły na widok, któremu nie mogły się oprzeć. Mój wzrok zatrzymał się na bluzce Caroline, która odsłaniała spory dekolt. Mimowolnie uśmiechnąłem się, co niestety zauważyła moja królewna. Pospiesznie poprawiła T- shirt. Zobaczyłem, że się zaczerwieniła, co niezwykle mnie ucieszyło. Nabrała powietrza i spojrzała na mnie.<br />
- Jestem w takim stanie bo.... - przerwała zasłaniając kolejne łzy spływające po jej smukłej twarzyczce. - bo... Tyler przeżył tak samo jak i ty, ale on...... on uciekł z... z....z inną! - wyjąkała ostatkiem sił. Szybko przybliżyłem się do niej i objąłem ją. Tak, to było to o czym od tak dawna marzyłem! Trzymałem tą delikatną istotkę w swoich silnych ramionach. Łudziłem się, że ta chwila będzie trwała wiecznie. Zacząłem delikatnie głaskać ją po włosach. Na szczęście nie opierała się więc złożyłem delikatny pocałunek na jej czole. Kiedy to zrobiłem Caroline wtuliła się we mnie mocniej. Siedzieliśmy tak przez parę sekund po czym moja ukocham uniosła głowę i zapytała mnie ze smutkiem.<br />
- Dlaczego on mnie zostawił? Czy jestem aż taka głupia i pusta? - spytała. Zauważyłem, że przestała płakać, a jej twarz zrobiła się blada ze wściekłości, którą kierowała zapewne w swojego byłego chłopaka. Strasznie ucieszyło mnie zachowanie Caroline. Teraz miałem pewność, iż jest niezwykle silną dziewczyną.<br />
- Kochanie, nie mów tak! - mówiąc to złapałem ją za ręce. - On nie był ciebie wart... - powiedziałem to, po czym złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek.<br />
<br />
<b>Caroline:</b><br />
<br />
Nie wiedziałam co mam zrobić! Klaus wplótł swoją dłoń w moje włosy, a kiedy to zrobił jego pocałunki stały się coraz bardziej łapczywe i bolesne. Zaczął całować mnie coraz niżej. Bałam się! Bałam się to przerwać, bo wiedziałam co może mi zrobić w akcie furii. Nagle jego ręka znalazła się pod moją bluzka, a ja niespodziewanie, na moje nieszczęście jęknęłam. Widocznie ucieszyło go to, bo teraz jego ruchy były coraz bardziej śmiałe i brutalne. Zdałam sobie sprawę,że muszę to jak najszybciej przerwać, ale nie wiedziałem jak! Nie miałam przecież żadnych szans w siłowaniu się z pierwotnym, który był w dodatku hybrydą! W końcu postanowiłam działać.<br />
- Przestań, słyszysz przestań! - krzyknęłam. Niestety moje słowa podziałały na niego jak płachta na byka. Jednym ruchem rozerwał moją bluzkę. <i>O nie, tego już za wiele - </i>odezwał się głos w mojej głowie. Z całej siły kopnęłam wampira. Na szczęście moje uderzenie było na tyle mocne, iż zdołało oddalić ode mnie pierwotnego o jakieś 2 metry. Widziałam w jego oczach wściekłość. Nie, wściekłość to bardzo delikatne określanie stanu, w jakim właśnie znajdował się Klaus. W niezwykłym tempie przygwoździł mnie do pobliskiego drzewa i powiedział z łobuzerskim uśmiechem:<br />
- Najdroższa, cóż za zmiana nastroju - zapytał z ironią w głosie. - Uwierz mi, jeszcze żadna kobieta nie biła mnie w takiej sytuacji, ale jeśli lubisz takie zabawy...- i znowu zaczął całować mnie w usta. Nie wytrzymałam. Odepchnęłam go od siebie i z całej siły uderzyłam go w policzek. Moje serce zaczęło bić szybciej. Wiedziałam, że zaraz mnie zabije. On tylko spojrzał na mnie spode łba i chwycił za nadgarstki. Chciałam uciec, ale on tylko patrzył na mnie i się śmiał. Tak, właśnie w takiej chwili śmiał się z moich nieudolnych prób ucieczki. Spojrzałam na niego i spytałam:<br />
- Dlaczego mi to robisz? - łzy spływały mi po policzku kiedy wypowiadałam te słowa.<br />
- Bo cie kocham, pragnę cie, chcę byś należała tylko do mnie! - po tych słowach objął mnie w pasie i w mgnieniu oka znaleźliśmy się w jego willi, a dokładniej w jego sypialni.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I jak???? co o tym sądzicie??? Pisałam to dość szybko więc z góry przepraszam za błędy.;) Bardzo proszę o komentarze. Chciałabym także bardzo podziękować za miłe słowa i właśnie te bardzo budujące komentarze.:)<br />
PS. Jeśli chodzi o ostatnie zdanie to jutro obiecuję dodać kolejny rozdział, który właśnie opisze zdarzenia w domu Klausa;)....Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-49867990821691731332012-07-12T21:09:00.000+02:002012-07-12T21:11:04.649+02:00Rozdział 2<b>Caroline:</b><br />
<br />
Po krótkiej przechadzce po parku postanowiłam iść w końcu do Bonnie. Zastanawiałam się co musiało się stać, żeby była aż tak zdenerwowana. Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl, a dokładnie tylko jedno imię: Klaus. Tylko kiedy z nim mieliśmy problemy, moja przyjaciółka miała aż tak przerażony głos. Ale przecież to nie logiczne! Klaus nie żyje i żadna siła go nie wskrzesi. Nagle zdałam sobie sprawę, że stoję pod <br />
drzwiami domu Bennett'ów. Sama nie wiem dlaczego, ale rozejrzałam się wokoło. Miałam dziwne wrażenie, że czuję wampira. Wiatr był dość silny, więc po chwili namysłu stwierdziłam, że ten zapach mógł być niesiony przez niego z bardzo daleka. Potrząsnęłam jeszcze szybko głową, w celu odegnania dziwnego uczucia i szybkim ruchem ręki zapukałam czterokrotnie w dębowe drzwi. Kiedy to zrobiłam znowu pojawiło się to uczucie. Teraz byłam już święcie przekonana, że w pobliży jest jakiś krwiopijca. Co więcej usłyszałam coś przypominającego śmiech lecz nale dźwięk ucichł, a w drzwiach pojawiła się Bonnie.<br />
- Cześć Caroline, proszę wejdź! - powiedziała z przyklejonym bananem na twarzy. Od razu wiedziałam że coś jest nie tak. Nie ma co się czarować, znałam ją od najmłodszych lat i doskonale wiedziałam co oznacza taka mina. Postanowiłam jednak na wzór mojej przyjaciółki udawać radość, więc powtórowałam jej sztuczny uśmiech i weszłam do kuchni, którą znałam od dziecka. Po przekroczeniu progu tego niezwykłego miejsca powróciły wszystkie wspomnienia. To jak bawiłyśmy się lalkami, opowiadałyśmy sobie o pierwszych miłościach, nasze piżama party.... Ach, to wszystko było takie piękne. Byłam wtedy człowiekiem, a teraz ... Z rozmyśleń wyrwał mnie poważny ton głosu czarownicy.<br />
- Caroline muszę ci coś powiedzieć- zaczęła bardzo niepewnie, jakby stąpała po lodzie, który za chwilę się załamie topiąc wszystko co znajdowało się na nim.<br />
- No to dawaj! - postanowiłam wesprzeć przyjaciółkę w wyrzuceniu tego co tak ją męczyło. - Dalej, przecież i tak nie może być już gorzej...- dodałam roniąc mimowolnie jedną łzę.<br />
- Bo widzisz..... - zaczęła, nie zwracając zbytniej uwagi na mój stan - ok, Caroline zaczynam od początku - poinformowała mnie krótko - wiem że to co teraz powiem może cie załamać, ale trudno, muszę to zrobić. Tak więc wszystko zaczyna się od momentu kiedy Ric ,,zabił ,, Klausa - przy słowie zabił zrobiła charakterystyczny znak cudzysłowia. Przestraszyłam się, bo w mojej głowie pojawiło się mnóstwo myśli, które do prawdy nie napawały mnie optymizmem. Postanowiłam jednak odłożyć myślenie na później, a zamiast tego wysłuchać do końca opowieści Bonnie.- No i właśnie tu pojawił się problem, ponieważ on go wcale nie zabił! - Po jej słowach poczułam, że robi mi się słabo. Choć w tej chwili nie byłam w stanie nic powiedzieć to jednak ostatkiem sił wykrztusiłam z siebie te kilka słów, które wydawały mi się tak nierealne jak to że nie jestem wampirem.<br />
- Czyli Klaus żyje !? Jak to przecież Ric go zabił!!! A poza tym nie żyje też Tyler! - wykrzyknęłam przez łzy. Moja przyjaciółka nie mówiła nic tylko z całej siły przytuliła mnie go siebie. Po chwili nabrała powietrza i powiedziała słowa które miały echem odbijać się w mojej głowie przez resztę mojego życia.<br />
- On żyje, Tyler naprawdę żyje tylko...- zrobiła krótką pauzę by upewnić się czy nadal jej słucham - tylko on wyjechał, na zawsze... - po tych słowach obie zamilkłyśmy. Przez cały ten czas zadawałam sobie pytanie, a mianowicie dlaczego przeżyłam ja, Stefan, Damon, a dlaczego Tyler umarł. Po chwili ciszy w końcu odważyłam się zadać pytania, których bałam się jak niczego innego w świecie.<br />
- Bonnie, a dlaczego on mnie zostawił? Dlaczego nie pożegnał się ze mną ? Skąd o tym wszystkim wiesz??? - pytałam wręcz z wyrzutem.<br />
- Wiem, bo Tyler kazał mi to powiedzieć... a nie pożegnał się, bo ..... uciekł z inną dziewczyną. Przykro mi Caroline, gdybym mogła... - nie usłyszałam nic więcej. Biegłam prosto przed siebie. Nie obchodziło mnie czy ktoś mnie widzi czy kogoś popchnęłam. Czułam w tym momencie tylko dwa uczucia: ból i wściekłość. Chciałam stąd uciec, zniknąć, po prostu nie żyć.<br />
<br />
<b>Klaus: </b><br />
<br />
Byłem w świetnym humorze! Ba, byłem nawet w stanie skakać z radości. Wszystko szło jak po maśle. Najważniejsze było dla mnie to, iż załatwiłem mojego rywala na amen. Nie dość, że nie żył, to jeszcze ta historyjka wiedźmy o ucieczce z kochanką była naprawdę strzałem w dziesiątkę! Kto ty pomyślał, że jeden telefon od tej całej Bonnie może aż tak mnie rozweselić. ,,W sumie grzeczna z niej dziewczynka,, - pomyślałem z uśmiechem na twarzy - ,, nie sądziłem, że zaraz po rozmowie z Caroline przekaże mi wszystko o czym rozmawiały,, Stwierdziłem, iż najlepszym sposobem na przybliżenie się do mojej ukochanej jest jak najszybsze pocieszenie jej. Z łobuzerskim uśmiechem wyszedłem z domu i próbowałem zdać się ma mój instynkt łowiecki. Jak zwykle nie zawiódł mnie i w mgnieniu oka wytropiłem ją.<br />
- Jest w lesie.. - zamruczałem cicho i pobiegłem do niej. Po chwili stałem na przeciwko tej niezwykłej dziewczyny.Była taka piękna. Nagle podniosła głowę i spojrzała na mnie tymi swoimi wspaniałymi, teraz pełnymi bólu i żalu oczami. Zobaczyłem w nich coś jeszcze. Coś co wywołało we mnie uczucie smutku, a także radości i podniecenia. Zobaczyłem w jej oczach strach!<br />
<br />
<br />
<br />
I jak, co o tym sądzicie? Bardzo proszę o komentarze, sama nie wiem czy ktokolwiek to czyta i czy jest jakikolwiek sens dalszego pisania :(<br />
<br />Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-91374064185016158452012-07-10T21:09:00.000+02:002012-07-10T21:09:45.717+02:00Rozdział 1<b>Caroline:</b><br />
Ze snu wyrwała mnie cicha melodia, oznaczająca, iż ktoś bezczelnie śmie zakłócać moją rozpacz. Ale czy to była prawdziwa rozpacz? Fakt, płakałam, ale nie wylał się ze mnie potok łez. Chciałam umrzeć, ale czy jeśli nadarzyłaby mi się okazja pozwalająca zakończyć mój marny żywot, to skorzystałabym z niej? Czy aż tak bardzo kochałam Tylora? Czy byłabym w stanie poświęcić dla tej miłości nawet własne życie? Z rozmyśleń wyrwał mnie kolejny sygnał wydobywający się z mojej komórki.<br />
- Halo.. - powiedziałam to tak, aby mój rozmówca miał nieodpartą chęć odłożenia słuchawki. Niestety, nie udało się, a zamiast tego usłyszałam jak ktoś nabiera maksymalną ilość powietrza do swoich płuc.<br />
- Cześć Caroline ! Z tej strony Bonnie. Czy mogłabyś wpaść do mnie, powiedzmy za pół godziny?<br />
- Tak, myślę że...<br />
- To do zobaczenia!- przerywając mi powiedziała tylko głupie ,, do zobaczenia,, i rozłączyła się. Zdziwiłam się, bo Bonnie była strasznie zestresowana, co należało w jej przypadku do wyjątku. Nie namyślając się zbyt długo wstałam z łóżka, choć szczerze powiedziawszy wcale nie miałam na to ochoty, powlekłam się na chwilkę do łazienki, po czym ubrałam się w luźny T-shirt, kremowe szorty i czarne obcasy. Mój makijaż polegał wyłącznie na zamaskowaniu śladów po porannej rozpaczy. Byłam gotowa w niecałe 10 minut, a droga do Bonnie zajmowała mi góra 5 minut, tak więc resztę wolnego czasu postanowiłam stracić na spacerowaniu po parku znajdującym się tuż przy rezydencji Mikaelson'ów . Przy rezydencji Klausa.... Po wymówieniu w myślach jego imienia po całym ciele przeszedł mnie dreszcz, który sparaliżował mnie do tego stopnia, iż nawet nie mogłam ustać. W akcie bezsilności osunęłam się po ścianie mając nadzieje, że to pomoże mi w utrzymaniu równowagi. Poważnie!? Jak ja mogę być taka głupia, żeby na myśl o jakimś rąbniętym pierwotnym aż nogi mi się uginały. Zresztą, o czym ja w ogóle myślę. W wampirzym tempie podniosłam się z podłogi i ruszyłam w stronę lustra. Ostatnie poprawki i byłam gotowa wyjść z domu.<br />
- Dam rade! - wykrzyknęłam i szybkim krokiem ruszyłam w stronę pobliskiego parku.<br />
<br />
<b>Klaus:</b><br />
Byłem niezwykle ciekaw co nasza mała czarownica wymyśli byle tylko nie stracić przyjaciółki. Zresztą co mnie to obchodzi! Ważne tylko , by moja słodka Caroline nie dowiedziała się prawdy o tym, że ja też miałem nieznaczny udział w zabójstwie tego jej wilczka. Bonnie łaziła w te i z powrotem po małym pokoiku co niezwykle mnie denerwowało. Przy kolejnym puknięciu korkiem o zdartą już podłogę nie wytrzymałem.<br />
- Usiądź wreszcie !- wrzasnąłem na cały głos - jeszcze jeden krok a rozerwę cie na strzępy! - wysyczałem prawie gotowy spełnić moje groźby.<br />
- Zamknij się ! - krzyknęła zdenerwowana wiedźma. - Jeszcze jedna taka uwaga, a powiem Caroline całą prawdę. - powiedziała ze wściekłością, ale ja bez problemu usłyszałem że drżał jaj głos. Udawała pewną siebie choć dobrze wiedziała że nie jest mi w stanie mi nic zrobić. Na szczęście tym razem to ja miałem asa w rękawie.<br />
- Masz rację kochanie.- powiedziałem z szyderczym uśmieszkiem na twarzy,- Masz rację. Powinnaś opowiedzieć swojej przyjaciółce o tym jak najpierw przeniosłaś ,, mnie,, w ciało tego całego Tylera, a potem w czasie zamiany niestety niechcąco go uśmierciłaś.. Ah..., czyż to nie jest okrutne! - zaśmiałem się, po czym skłoniłem i dodałem na odchodne<br />
- Wierze w twoją wyobraźnię Bonnie.. Mam nadzieję że po twojej rozmowie z Caroline nie znajdziemy się OBOJE na jej czarnej liście..- spojrzałem na nią tylko porozumiewawczo i wyskoczyłem za okno, w celu ie zetknięcia się przed drzwiami z moją ukochaną. Zdążyłem tylko zrobić krok, kiedy usłyszałem, jak Caroline puka do drzwi. Zaśmiałem się tylko pod nosem i z szybkością światła pobiegłem do mojej willi.<br />
<br />
<br />
<br />
<br />
I jak??? Wiem że rozdział jest krótki i nudny, ale mam nadzieję że następny będzie lepszy.... Bardzo proszę o komentarze i podpowiedzi.. :)Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-72694162115040480282012-07-10T17:52:00.003+02:002012-07-10T17:52:59.433+02:00Prolog...<br />
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
<b>Caroline:</b></div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
Szłam przez wielką polanę. Wokół mnie było mnóstwo wszelkiego rodzaju polnych kwiatków. Tak, było ich naprawdę wiele! Nagle pojawił cię mój ukochany! Choć stał daleko ode mnie to i tak widziałam każdy detal jego smukłej i jakże męskiej twarzy, jego pełnych miłości oczu, jego delikatnie rozchylonych, blado różowych ust.... Był ubrany na czarno, co o dziwo wcale mi nie przeszkadzało, ponieważ wyglądał oszałamiająco. W jednej chwili stanął przy mnie i ujął moją twarz po czym pocałował mnie delikatnie w usta. Ach, jak ja chciałam aby ta chwila trwała wiecznie! Nagle odsunął się ode mnie, poczułam że coś się stało, ale nie chciałam otwierać oczu. Właściwie dopiero teraz zdałam sobie sprawę że w czasie pocałunku je zamknęłam. Czułam jak oddech Tylera staje się coraz szybszy i oraz bardziej nerwowy. Szybko otworzyłam oczy, ale jego już nie było... Rozejrzałam się wokoło, ale on po prostu zniknął, a ja poczułam tylko jedną wielką nieposłuszną łzę, króra powoli spływała po moim policzku. Niestety, prócz niej znalazło się jeszcze wiele nieposłusznych i buntowniczych łez, które ze wszelką cenę próbowały zrobić ze mnie beksę. Tak jak myślałam dopięły swego. Chciałam z stamtąd uciec, gdzieś się schować i to jak najszybciej. Odwróciłam się napięcie gotowa jak gepardzica rzucić się do ucieczki z tego przeklętego miejsca, ale nagle poczułam żelazny uścisk, który objął moje nadgarstki. Ujrzałam przed sobą nikogo innego jak samego Klausa. Patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi, a zarazem przepięknymi oczami w których bez wahania mogłabym utonąć! Nagle przyciągnął mnie do siebie i szepnął mi do ucha prawie niesłyszalnym, pełnym namiętności głosem ,, Prędzej czy później, i tak będziesz moja...,, po czym jego wargi przylgnęły go moich. Z koszmaru wyrwał mnie niezwykłe otrzeźwiający dźwięk budzika.</div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
- Spokojnie Caroline., to tylko sen.. - starałam sobie samej wmówić. Niestety, ten okrutny sen był o wiele łagodniejszy niż rzeczywistość , z którą musiałam się zmierzyć. Tak, muszę się w końcu pogodzić prawdą. Zostałam całkiem sama.... Elena jest wampirem, Ric nie żyje, Klaus zresztą też, a Tyler... I znowu łzy pociekły mi po twarzy. </div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
- Nie mam już siły... - stwierdziłam roniąc kolejną małą łezkę. - Nie mam już po co żyć! - po tych słowach opadłam na poduszkę mając nadzieję, że to ona rozwiąże wszystkie moje problemy.... </div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; font-size: 14px; text-align: left;">
I jak, co tym sądzicie ??? Proszę o komentowanie, a zarazem o podpowiedz, ponieważ jak już wiecie po raz pierwszy ,, bawię się ,, w pisanie bloga... <img alt="haha" border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/haha.gif" /> </div>Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4684299928234608381.post-28334983164560539502012-07-10T17:50:00.000+02:002012-07-10T17:50:50.643+02:00Witajcie!!!<br />
<div style="font-family: 'Courier New', Courier, mono; text-align: center;">
<div class="MsoNormal">
</div>
<div style="font-size: 14px;">
<span style="font-size: large;"><br class="Apple-interchange-newline" />Witam wszystkich odwiedzających mój blog!!! Niezwykle ciesze się, iż od tej chwili będę go prowadzić <img alt="hehe" border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/hehe.gif" /> Blog będzie ( jak pewnie się już domyśliliście.... ) o mojej wizji przyszłości Caroline i Klausa...;)</span></div>
<div style="font-size: 14px;">
<span style="font-size: large;">Mam nadzieję, iż rozdziały będą się podobać... Oczywiście bardzo proszę o dodawanie komentarzy, które z pewnością pomogą mi w układaniu dalszej historii. Tak więc nie pozostaje mi już nic innego jak życzyć wam milutkiego czytania... <img alt="hehe" border="0" src="http://blog.onet.pl/_d/emot/hehe.gif" /> </span></div>
</div>Miśka;)http://www.blogger.com/profile/06394060951319832386noreply@blogger.com0