sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 17

Caroline:

- Napijesz się czego? - spytał powoli podchodząc do kominka. Stojąc w salonie Mikaelson'ów czułam się bardzo dziwnie. Mówiąc szczerze, to bardzo nie lubiłam tego pomieszczenia. Było takie ponure, zimne i trochę przerażające. Jedynym ,, ciepłym akcentem'' całego pokoju był kominek dość pokaźnych rozmiarów. Pamiętam, że od dziecka lubiłam wpatrywać się w płomienie ognia. Były z jednej strony bardzo niebezpieczne, a z drugiej takie ciepłe i kojące.
- Caroline, słyszysz co do ciebie mówię? - głos Klausa raptownie wyrwał mnie z rozmyślań.
- Yyy.. przepraszam zamyśliłam się....- odpowiedziałam tłumacząc się.
- Może usiądziesz? - Klaus spytał mnie z gigantycznym uśmiechem na ustach.
              Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że przez ten cały czas stałam na środku salonu przygarbiona, z przechyloną w prawą stronę głową, tępo wpatrując się w szalejący ogień. Mój widok musiał być przekomiczny, ponieważ mina wampira mówiła sama za siebie.
             Spiorunowałam go tylko wzrokiem, po czym zgrabnie podeszłam do niego, odbierając trunek który trzymał w lewej ręce. Oczywiście pierwotny przyglądał mi się z pozycji siedzącej wygodnie rozkładając się na kanapie. Kiedy wzięłam od niego szklankę z alkoholem on tylko poklepał miejsce obok siebie, po czym upił łyk Ja jednak stwierdziłam, iż bardziej taktownie będzie usiąść w fotelu na przeciwko.
- Dlaczego mnie tak nienawidzisz?- zapytał ze stoickim spokojem Klaus.
            Kiedy usłyszałam jego pytanie myślałam, że się przewrócę, mimo tego, że siedziałam. Nie wiedziałam co mu powiedzieć. Nie wiedziałam jak zareagować. W ogóle nie wiedziałam dlaczego mnie o to pyta....
- Dlaczego uważasz, że cię nienawidzę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie chociaż wcale nie chciałam chciałam tego zrobić. Miałam ochotę wykrzyczeć mu prosto w twarz, że jest chyba kompletnym idiotą skoro nie widzi co do niego czuję.... Poza tym tyle się między nami wydarzyło, że chyba tylko głupiec mógłby pytać się czy go nienawidzę...
- Widzę twoją niechęć do mojej osoby - stwierdził ze smutkiem.
                ,, No tak, miałam ci się rzucić w ramiona i usiąść nie obok ciebie ale na twoich kolanach.....'' - pomyślałam z politowaniem. W tamtej chwili w ogóle go nie rozumiałam. Nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Klaus, czy naprawdę uważasz, że gdybym cię nienawidziła to siedziałabym tu teraz z tobą z WŁASNEJ NIE PRZYMUSZANEJ WOLI?! - zapytałam unosząc ręce u górze.
                 Nie wiedziałam jak jaśniej mam mu powiedzieć, że mimo, iż jest wstrętnym, odrażającym potworem i na dodatek aroganckim chamem to trochę go lubię...... a może bardziej niż trochę....
- Czyli mnie lubisz... - powiedział z zawadiackim uśmiechem wampir.
- Powiedzmy, że troszeczkę.... - przyznałam odwzajemniając uśmiech. Klaus będąc niezwykle zadowolony z   mojej odpowiedz upił łyk trunku, po czym delikatnie pokręcił głową i wstał.
- Chodź, coś ci pokarzę - podszedł do mnie i podał mi swoją dłoń.
                Po chwili namysłu postanowiłam wstać z niezwykle wygodnego siedzenia i pomaszerować za pierwotnym, a raczej obok niego. Nie dziwiło mnie to, iż weszliśmy na górę, ale zaciekawił mnie fakt, iż podążaliśmy w kierunku nieznanego mi dotąd pomieszczenia. Jednego, czego byłam pewna było to, że na pewno nie jest to sypialnia Klausa. Ją znałam na pamięć.....
- No to jesteśmy na miejscu... - pierwotny stanął przed drzwiami - Gotowa?-  kiwnęłam głową, choć coraz bardziej przestawała mi się podobać ta cała niespodzianka. - Spokojnie, nie ma tam żadnych trupów ani niczego w tym stylu, więc nie musisz się bać...- zapewnił mnie z rozbawianiem.
- Nic takiego nie przeszło mi przez myśl - udawałam naburmuszoną dziewczynkę krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Yhm, oczywiście - roześmiał się po czym otworzył zamknięte na klucz drzwi.
                 Kiedy tylko weszłam do środka zdałam sobie sprawę z tego, iż jest to pracownia Klausa. Żadne słowa nie są w stanie opisać piękna wszystkich obrazów znajdujących się w tym miejscu. Podchodziłam do każdego z nich nie mogąc się nadziwić talentem wampira.
- Wiedziałam, że masz ogromny talent, ale te wszystkie obrazy są.... - urwałam nie potrafiąc urazić czaru jego dzieł.
- Podobają ci się? - zamruczał tuż nad moim uchem. Aż podskoczyłam ze strachu. Szybko jednak przypomniałam sobie, że Klaus po prostu lubi wzbudzać strach.  
- Tak, są piękne.. - powiedziałam odwracając się do mojego rozmówcy.
                   Już w sekundę później zrozumiałam, iż był to nienajlepszy pomysł, bo teraz nasze twarze dzieliły tylko minimetry.
- Nie tak piękne jak ty.... - stwierdził cały czas patrząc się w moje oczy.
                  Nie wiem jak to się stało, ale nagle to ja zaczęłam przybliżać się coraz to bardziej do pierwotnego. Już miałam go pocałować kiedy on nagle odsunął się ode mnie przez cały czas się szczerząc.
- Co zamierzasz teraz zrobić? - zadał mi dość oczywiste pytanie, jednak ja całkowicie zbita z tropu nie do końca wiedziałam jak mam na nie odpowiedzieć ..
- Zrobić z czym?? - zapytałam patrząc się na niego jak typowa blondynka.
- Z twoimi przyjaciółmi...- odpowiedział ze współczuciem.
                 ,, No fakt moi przyjaciele...., a raczej ich brak'' - przypomniałam sobie w ułamku sekundy. Sama w to nie wierzyłam,  ale Klaus sprawił, że kompletnie zapomniałam o moich problemach.
- Nie chce o tym na razie mówić.... - stwierdziłam, po czym podeszłam do maleńkiego stoliczka, na którym leżał jakiś bardzo stary szkicownik. Delikatnie przewróciłam pierwszą kartkę i zaniemówiłam.
                  Nie wiem jakim cudem Nik zorientował się, że coś jest nie tak. W mgnieniu oka znalazł się przede mną. Jego reakcja była wręcz natychmiastowa, a ja usłyszałam tylko trzask zamykającego się rysownika.
- To nie tyła Elena prawda? Mimo tego że ta dziewczyna wyglądała tak samo jak ona, przecież..
- Myślę, że powinnaś się już położyć... - przerwał mi wściekle pierwotny.
- Do cholery Klaus, kto to był?!
- Pokój gościnny jest na przeciwko....
- Czyli mi nie powiesz tak?
- Nie teraz
- Dlaczego?!
- Caroline... Myślę, że zakończyliśmy już naszą rozmowę, a teraz pozwól, że odprowadzę cię do twojej sypialni. - ostatecznie zakończył wymianę zdań.
                  Na początku moja duma nie pozwalała mi tu pozostać ani chwili dużej, jednak prawie od razu zdałam sobie sprawę, że nie mogę wrócić do domu. Wściekła ominęłam wampira i skierowałam się w stronę wskazanego przez Klausa pokoju. Aby podkreślić moją złość z całej siły trzasnęłam drzwiami. Doskonale wiedziałam, że na pewno nie ujdzie to uwadze hybrydzie.
                   Pomieszczenie, w którym się znajdowałam było bardzo przestronne. Największe wrażenie zrobiło na mnie wielkie łoże z ogromnym baldachimem. Raptownie przypomniałam sobie chwile spędzone z pierwotnym na identycznym łożu. To sprawiło, że moja złość zwiększyła się jeszcze bardziej. Nie wiedziałam, jak on mógł odsunąć się ode mnie kiedy chciałam go pocałować!
                 Po dłuższej chwili namysłu postanowiłam wziąć prysznic, mając nadzieję że to pomoże opanować moje emocje. Jak pomyślałam tak też zrobiłam i w godzinę później byłam już gotowa do snu. Miałam ogromne szczęście, ponieważ w szefie znalazłam całe mnóstwo słodkich piżam. Wybrałam niebieską z króciutkimi spodenkami i koszulką na ramiączkach. Perfekcyjnie przygotowana stwierdziłam, że już czas oddać się w objęcia Morfeusza, w końcu była już 12 w nocy. Sama nie wiedziałam kiedy ten czas tak szybko zleciał....
                  Ułożyłam się do snu i.... nic. Przewracałam się z boku na bok, liczyłam barany, robiłam wszystko  byle by zasnąć, ale jak na złość nic mi nie pomagało. Po godzinie ,, żmudnej pracy '' wpadłam na najgłupszy pomysł w moim życiu. Coś tam we mnie w środku po cichutku podpowiadało mi, że może wycieczka do pokoju Klausa przyniosłaby mi spokój i przy nim mogłabym spokojnie zasnąć.... Dość długo biłam się z tą myślą. Dziwnie czułam się myśląc, że po naszej kłótni mógłby po prostu mnie stamtąd wyrzucić. ,, Caroline, odwagi, raz się żyje'' - dodałam sobie odwagi. Bez wahania wstałam z łóżka i udałam się w kierunku sypialni hybrydy......





A oto rozdział 17!!! Jeny, nawet nie wiem jam mam wszystkich przeprosić za to, że tak długo nic nie dodawałam.... Mam nadzieję że uda mi się znaleźć chwilę czasu i dodać kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu, ale nie obiecuję.... Teraz bardzo was proszę o komentowanie. Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę z każdego komentarza, a za wszystkie które znajdują się pod poprzednimi rozdziałami bardzo, bardzo dziękuję!!!:)